Studiuję, chcę dorobić, szukam sponsora
Oferują miłą, niebanalną rozmowę oraz coś jeszcze. Studentki i studenci dorabiają podczas wakacji na sponsoringu i prostytucji.
04.08.2009 | aktual.: 04.08.2009 14:29
Swoje towarzystwo oferują w ogłoszeniach o pracę lub w działach ogłoszeniowych „towarzyskie/sponsoring”. Za rozmowę, wyjście do kina, czy firmową imprezę każą sobie słono płacić. Za dodatkowe atrakcje – sponsor musi dopłacić. Wielu studentów w taki sposób „dorabia” przez cały rok, inni – tylko w wakacje. Anonsów tego typu przybywa. Okazuje się, że im bardziej prestiżowa uczelnia, na której studiuje szukający sponsora, tym cena za jego towarzystwo jest wyższa.
Seks nie wchodzi w grę
„Seks nie wchodzi w ogóle w grę, nie jestem tego typu osobą. Mogę być osobą do towarzystwa na przykład dla samotnego pana. Możemy chodzić na kawę, do kina. Z chęcią porozmawiam. Mogę nawet zrobić zakupy lub posprzątać w wolnej chwili. Otrzymywałam co stypendium socjalne, ale bardzo mizerne. Chcę się skupić na nauce, dlatego nie szukam stałej pracy. Nie chcę być jedną z tych studentek, które harują za minimalne pieniądze i zasypiają na wykładach z przemęczenia. Potem ledwo zdają egzaminy. Szukam kogoś, kto ma pieniądze i mógłby sponsorować moją edukację, kogoś takiego, kto nie traktuje tego ogłoszenia jako anonsu przyszłej prostytutki” – odpisała nam w mailu dziewczyna, do której napisaliśmy w odpowiedzi na jej anons w naszym serwisie.
Szkoda czasu na gadanie
Studentka podpisująca się na forum Vicky jest dziewczyną do towarzystwa. Pisze, że studiuje na Uniwersytecie Warszawskim i za spędzenie z nią wieczoru trzeba zapłacić 600 zł. "Kulturalna, doskonała prezencja, inteligentna, w trakcie studiów prawniczych, tylko towarzystwo, za dodatkowe – dopłata, kontakt internetowy " - pisze w swoim anonsie. Co kryje się pod owymi „dodatkowymi”?
- Jasne, że chodzi o seks. Wiele studentek w taki sposób dorabia, działają na własną rękę, umieszczają ogłoszenia, ale to bardzo ryzykowne. Mogą trafić na zboczeńca albo przestępcę, który będzie chciał ich sprzedać do domów publicznych na Zachodzie. A poza tym, tacy klienci mało płacą. U mnie w lokalu są „pracujące panie”, ale współpracuję też właśnie ze studentkami. Mają gwarancję, że prześlę im tylko normalnych facetów z dużą kasą. Mam stałych klientów. Są też klienci, którzy rzeczywiście szukają młodych kobiet jako hostessy lub jako towarzyszki na imprezach, czasem rzeczywiście nie chodzi o seks. Ale takie sytuacje należą do rzadkości. Z mojego punktu widzenia spotkanie bez seksu się nie opłaca, szkoda czasu na gadanie, na gadaniu zarabia się mniej. Jakie są studentki? Najczęściej zwykłe, fajne dziewczyny. Klienci nawet proszę, żeby to nie były jakieś wyuzdane osoby, w krótkich spódniczkach i z dekoltami - wyjaśnia właściciel agencji towarzyskiej z Trójmiasta, prosił o anonimowość.
Starsze panie lubią studentów
Tomek też studiuje prawo, tyle że w Krakowie, na Uniwersytecie Jagiellońskim. Twierdzi, że zdarzyło mu się kilka razy iść na elegancką kolację za pieniądze.
- Dorabiam jako model. I szefowa powiedziała, że mogę zarobić ekstra. Wybrałem się na kolację ze starszą, samotną, ale majętną panią. Kolacja miała charakter biznesowy, w dobrym tonie było mieć partnera inteligentnego, dowcipnego i dobrze wyglądającego. Wypadliśmy wspaniale, a zarobiłem dwa tysiące złotych w jeden wieczór. nie było seksu, ale gdybym dostał taką propozycję, to czemu nie. Nie miałbym chyba z tym problemu. Kobiety chcą się dobrze bawić, mają pieniądze, co w tym złego - mówi Tomek.
Taniec lepszy niż praca w banku
Dagmara, studentka Uniwersytetu Gdańskiego, twierdzi że dorabia tańcząc w klubie.
- Studiuję zaocznie polonistykę, pracowałam w oddziale banku, ale stawki nie były zbyt duże. Okazało się, że tańcząc w nocnym klubie można więcej zarobić. Nie jestem prostytutką, to tylko taniec. Jak faceci chcą płacić, to trzeba się tylko cieszyć. Na estradzie zapowiadają mój występ pod hasłem "Przeegzaminuj studentkę". Tańczę w todze i birecie z frędzlem. W pewnym momencie zrzucam togę. Miesięcznie zarabiam 3-4 tys. w zależności od napiwków - pisze na forum Dagmara.
Dziewczynki z Cambridge się cenią
Nie tylko polscy studenci w taki sposób dorabiają. Brytyjski tygodnik studencki "Versity" opisał w jaki sposób zarabiają studenci uniwersytetu w Cambridge.
Jedna ze studentek wyznała reporterce, że będąc na pierwszym roku zarabiała jako prostytutka. Zarabiała 50 funtów za godzinę. Rekordowej nocy obsłużyła 7 klientów.
- Jak się już raz zacznie, to później łatwe pieniądze ciągną – wyznała dodając, że spotkała się w branży z innymi koleżankami z uczelni. - Klienci lubią jak się im powie, że jest się z Cambridge. Agencje też to lubią. Lubią mieć dziewczyny z klasą.
Inna studentka wyznała, że dorabiała jako striptiserka wyjeżdżając na weekendy do miast na północy Anglii. „Jasne, że to poniżająca praca, ale nie będę wykładała towarów na półki w supermarkecie za 5,5 funta na godzinę skoro mogę zarobić po 100 funtów za taniec” – stwierdziła.
Krzysztof Winnicki