Sumienie pracownika
Reanimować czy już nie? Fotografować matkę rozpaczającą po stracie
dziecka? Postąpić zgodnie z poleceniem szefa, a wbrew własnym
przekonaniom? Jak sobie radzą przedstawiciele zawodów, którzy na co dzień stają przed poważnymi dylematami etycznymi?
Krzysztof Mystkowski, laureat Grand Press Photo jest fotoreporterem od 10 lat. Szkołę fotografii przeszedł w lokalnej prasie codziennej.
- Jako początkujący fotoreporter fotografowałem ludzi ratujących swój dobytek, przeżywających dramaty podczas powodzi w Gdańsku - wspomina Mystkowski. - Zamiast pomagać przy noszeniu worków z piaskiem czy w sprzątaniu zalanych mieszkań, robiłem zdjęcia. Źle się z tym czułem, ale nagle zrozumiałem, że jestem im tam potrzebny jako fotoreporter. Bo ci ludzie oczekują, że ktoś opowie o ich tragedii.
Zdjęcia, które zrobił wtedy Krzysztof zdobiły plakat fundacji Janiny Ochojskiej. Dzięki temu do kobiety, która była bohaterką jednej z tych fotografii, zwróciły się osoby, które zaproponowały pomoc przy pokryciu kosztów wyremontowania jej mieszkania. W 2002 r. otrzymał też Grand Prix VI edycji Pomorskiego Konkursu Fotografii Prasowej Gdańsk Press Photo. - Często zastanawiam się czy, robiąc jakieś zdjęcie, nie wyrządzę komuś krzywdy - podkreśla fotoreporter. - Kiedyś zlecono mi temat związany z urzędem miejskim. Chodziło o to, że urząd jest słabo pilnowany. W efekcie publikacji dwaj strażnicy stracili pracę.
Fotoreporter z Trójmiasta odmówił, kiedy poproszono go o zrobienie zdjęcia pierwszej żony znanego polskiego muzyka. Kobieta nie zgodziła się na zdjęcia.
- W redakcji, dla której wtedy pracowałem, usłyszałem, że ich to nie interesuje czy się zgadza, czy nie, bo zdjęcie ma być - opowiada Mystkowski.
Łukasz, były reporter w codziennej gazecie, na własnej skórze przekonał się, że czasem trzeba "zrobić jak szef każe", nawet jeśli oznaczałoby to czyn niezgodny z jego własnymi przekonaniami. Któregoś dnia zlecono mu zająć się pewną sprawą dotyczącą lokalnej polityki.
Powstał artykuł, ale Łukasz nie zgadzał się z jednym z wątków, przy którym obstawał redaktor prowadzący.
- Byłem po prostu zły - wspomina. - W końcu udało mi się wynegocjować, że tekst pozostanie, ale nie będzie podpisany moim nazwiskiem.
Szymon - ratownik medyczny - przyznaje, iż zdarza się tak, że jeśli pacjent, do którego wezwana została karetka, jest osobą w podeszłym wieku, bardzo schorowaną i stwierdzi się u niego zatrzymanie akcji serca to już się go nie reanimuje. Kiedy powiedziałem o tym znajomym niemal mnie zlinczowali - opowiada Szymon. Czy nie dręczą go wyrzuty sumienia?
- Reanimowanie np. osoby, której ciało podczas wypadku zostało przecięte na pół, już nic nie zmieni – kwituje.
Z dylematami etycznymi - poza np. lekarzem, prawnikiem czy dziennikarzem - problem mają też urzędnicy. Pracownicy urzędów również muszą często wykazywać subordynację wobec przełożonego.
Pracodawca Alicji, urzędniczki w magistracie dużego miasta, zlecił jej wykonanie kosztorysu pewnej inwestycji. Potem ten sam kosztorys wykonała zewnętrzna firma. Alicja, do dziś dręczy ta sprawa, ale z nikim się nią nie podzieliła w obawie o pracę.
Renata Kaczyńska- Maciejowska, psycholog, doradca personalny i coach tłumaczy, że koszty emocjonalne podejmowania działań niezgodnych z własnym kodeksem etycznym, są tym większe, im praca bardziej rzutuje na jakość życia innych ludzi.
- Każdemu z nas od czasu do czasu zdarza się popełniać błędy czy zachować się w sposób, którego się potem wstydzimy. Zdarza się tak zwłaszcza wtedy, gdy sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest w jakiś sposób dla nas trudna lub zaskakująca. Istotne jest to, by człowiek nie tracił wewnętrznego barometru i sam przed sobą uczciwie potrafił się przyznać, że w danej sytuacji postąpił niezgodnie z zasadami etyki – dodaje Kaczyńska-Maciejowska. - Jeśli sumienie sygnalizuje nam dysonans, to jest to nasz osobisty mechanizm unikania w przyszłości sytuacji, które zmuszałyby nas do wyborów niezgodnych z naszymi wartościami.
O dylematy na swojej drodze potykają się też sami psychologowie.
- W mojej pracy czasami pojawiają się na przykład konflikty pomiędzy celami pracodawcy, który opłaca usługi związane z coachingiem a dążeniami i motywacjami pracownika, który z takiego wsparcia swego rozwoju korzysta. Może to prowadzić po prostu do zerwania kontraktu I zakończenia coachingu - opowiada Renata Kaczyńska-Maciejowska, psycholog specjalizujący się w problemach zarządzania i rozwoju kariery - Poza tym w psychologii dwa plus dwa nie zawsze równa się cztery. Często rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona, zaś samo życie pisze zaskakujące scenariusze. Trzeba więc nauczyćsię tak podchodzić do drugiego człowieka, aby go nie tyle oceniać, co raczej zrozumieć. To przychodzi razem z doświadczeniem - w pracy i w życiu.
Niektóre imiona zostały zmienione na prośbę rozmówców
ac