Syn premiera wrócił do pracy
Michał Tusk (30 l.), mimo afery, w jaką się zaplątał, po urlopie wrócił do biura analiz i marketingu na gdańskim lotnisku. Nie spotkają go żadne konsekwencje
31.08.2012 08:23
*Michał Tusk (30 l.), mimo afery, w jaką się zaplątał, po urlopie wrócił do biura analiz i marketingu na gdańskim lotnisku. Nie spotkają go żadne konsekwencje. * Garnitur, przepustka zawieszona na szyi i okulary na nosie – specjalista Michał Tusk znów zameldował się w Porcie Lotniczym, gdzie od wiosny tego roku pracuje i co miesiąc pobiera 3,3 tys. zł pensji. Po tygodniowych zagranicznych wakacjach wrócił do biura, skąd – według właściciela Amber Gold Marcina P. (28 l.) – wynosił tajne informacje o ruchu pasażerów dla linii lotniczych należących właśnie do spółki aresztowanego w czwartek rano aferzysty.
– Powinien stracić za to pracę – mówił Jerzy Polaczek (51 l.), były minister infrastruktury. I tłumaczył: – Jeżeli syn premiera Tuska pracując w porcie lotniczym w Gdańsku przekazał OLT informacje dotyczące konkurencyjnej firmy Wizz Air, to firma ta może dochodzić roszczeń wobec niego, bo są to dane objęte tajemnicą handlową, a więc mają tu zastosowanie przepisy dotyczące nieuczciwej konkurencji – mówił poseł PiS.
Ale premierowicz ma wyrozumiałego szefa. Prezes lotniska Tomasz Kloskowski sam go polecił do pracy w liniach lotniczych, potem tolerował współpracę młodego Tuska z tą firmą i bronił jak niepodległości, gdy wybuchła afera. Nic więc dziwnego, że pozwolił mu po tym wszystkim wypocząć na urlopie i wrócić do pracy. – Chciałem go mieć w zespole – mówił o synu premiera Kloskowski.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Marcin P. dostał pryczę z kamerą i już się nie uśmiecha