Tajemnice spółek giełdowych
Kiedyś praca w spółce giełdowej wiązała się z wielkim prestiżem i dumą. Był to argument świadczący o klasie przedsiębiorstwa, niemalże gwarancja najwyższej jakości i pewności. Dlaczego więc spółki, jak ostatnio na przykład TelForceOne, coraz częściej uciekają z giełdy?
11.05.2016 | aktual.: 14.10.2016 15:11
Kiedyś praca w spółce giełdowej wiązała się z wielkim prestiżem i dumą. Był to argument świadczący o klasie przedsiębiorstwa, niemalże gwarancja najwyższej jakości i pewności. Dlaczego więc spółki, jak ostatnio na przykład TelForceOne, coraz częściej uciekają z giełdy? ##Cichy właściciel akcji giganta, jednej akcji src="http://money.wpimg.pl/me/198/388806_art.jpg"/>Spółki giełdowe mają o wiele trudniejszą sytuację niż firma, która na giełdzie notowana nie jest. Przede wszystkim większość właścicieli takiej spółki jest zupełnie anonimowa. Owszem, często ktoś posiada większość jej akcji i jest to osoba wszystkim pracownikom znana przynajmniej z nazwiska. Jednak pozostałe osoby posiadające po kilkaset akcji przedsiębiorstwa to ludzie dla wszystkich pracowników całkowicie nieznani.. Zdarza się, że tacy akcjonariusze posiadają w sumie ponad połowę firmy, a jest to czasem nawet kilka tysięcy osób. Niektóre spółki muszą organizować swoje walne zgromadzenia akcjonariuszy na stadionach sportowych. Jest to sytuacja
trudna. A przecież wszystkim współwłaścicielom należy się pełna wiedza o firmie, nawet jeśli posiadają tylko jedną akcję. Dostęp do tej wiedzy gwarantuje im prawo, czyli wiele ustaw i rozporządzeń, którym podlegają tylko i wyłącznie spółki giełdowe. ##Jawna niesprawiedliwość src="http://money.wpimg.pl/me/195/388803_art.jpg"/>Spółka musi więc publicznie dzielić się wszystkimi istotnymi informacjami na swój temat. Jednak nikt nie może być uprzywilejowany pod względem wiedzy, nie może wiedzieć więcej lub wcześniej. Aby to było możliwe powstał odrębny, specjalny oficjalny system służący do komunikacji giełdowej. Komunikacja ta jest zupełnie jawna, dostępna dla wszystkich. Siłą rzeczy, dostęp do tych informacji mają więc nie tylko akcjonariusze, ale także konkurencja, pracownicy, czy dostawcy. Firmy giełdowe są więc w znacznie gorszej sytuacji, ponieważ same tak szczegółowych informacji o swoich kontrahentach i konkurencji nie dostają. ##Tylko nikomu ani mru mru ( http://money.wpimg.pl/me/196/388804_art.jpg
)Te obowiązki informacyjne być może nie byłyby tak uciążliwe, gdyby nie termin, w jakim muszą zostać przekazane. Powinny być ujawnione natychmiast. Podpisanie dużej umowy z zagranicznym odbiorcą wymaga więc natychmiastowego powrotu do firmy, przygotowania informacji o tej umowie i publikacji. Tu czyha kolejna trudność. Do czasu takiej oficjalnej publikacji nikt ze spółki nie może powiedzieć ani słowa o istnieniu tej umowy. Za ujawnienie informacji przed oficjalnym komunikatem grożą milionowe kary. Kto odważny? A najlepiej na tym wychodzi zwykle konkurencja, która dowiaduje się wszystkiego, co ważne, bez najmniejszego wysiłku. ##My już dziękujemy W 2016 roku z parkietu giełdowego schodzi kilkanaście spółek. Wśród nich TelForceOne, producent telefonów _ myPhone _. Drobni akcjonariusze próbowali zatrzymać tę spółkę na giełdzie, jednak mimo ich wysiłków nie udało się.
- Rozumiem rozczarowanie inwestorów - mówi Sebastian Sawicki, prezes zarządu TelForceOne - dla nas jednak obecność na giełdzie przestała mieć sens ekonomiczny. Pozostanie na giełdzie paradoksalnie zamykałoby nam wiele drzwi, hamowało nasz rozwój. Konieczność raportowania wszystkich działań utrudnia rozbudowywanie biznesu o kontrahentów, dla których wizja ujawnienia zawartych umów stanowi przeszkodę nie do pokonania - dodaje Sawicki.
Spółka TelForceOne jest już na ostatnim etapie wycofywania akcji z giełdy. To ostatni dzwonek dla akcjonariuszy na decyzję, co zrobić z jej akcjami. Czy firma rzeczywiście po wyjściu z giełdy złapie wiatr w żagle? Zobaczymy.
Artykuł sponsorowany