Tak drożeją wakacje. Grad nowych opłat
Wiele popularnych miejsc turystycznych wprowadza nowe opłaty i ograniczenia, aby kontrolować napływ turystów. Wśród nich są Dubrownik, Amsterdam, Bali i Wenecja. Zmiany mają na celu ochronę lokalnych społeczności i infrastruktury przed nadmiernym obciążeniem.
Dubrownik, Amsterdam, Bali i Wenecja to tylko niektóre z miejsc, które wprowadzają nowe opłaty i ograniczenia dla turystów. Jak podaje "Rzeczpospolita", Dubrownik ograniczył liczbę wycieczkowców, a także zmniejszył liczbę kawiarnianych stolików i kramów z pamiątkami. W Amsterdamie i na Bali wstrzymano budowę nowych hoteli, a w Wenecji wprowadzono opłaty za wjazd, które niedawno wzrosły z 5 do 10 euro za dzień.
W wielu miastach, takich jak Paryż, Grecja i Czechy, wprowadzono nowe regulacje dotyczące wynajmu krótkoterminowego. W Nowym Jorku również zaostrzono zasady wynajmu mieszkań. Władze lokalne starają się w ten sposób kontrolować liczbę turystów i chronić lokalne społeczności przed negatywnymi skutkami masowej turystyki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To straszy Polaków na zakupach. "Niech mi pan nawet nic nie mówi"
Władze wielu miejsc podniosły opłaty turystyczne. Na przykład na Santorini i Mykonos opłata za pasażera z wycieczkowca wzrosła o 20 euro. W Nowej Zelandii wprowadzono podatek w wysokości 100 dolarów nowozelandzkich. Na Galapagos opłata turystyczna wzrosła natomiast do 200 dolarów amerykańskich.
Od ubiegłego roku z nowymi opłatami muszą mierzyć się także osoby wspinające się na słynną japońską górę - Fidżi. Władze za wejście życzą sobie równowartość 13 dolarów. Te działania mają na celu zrównoważenie wpływów z turystyki z ochroną lokalnych zasobów.
Protesty przeciwko masowej turystyce
Jak pisaliśmy w WP Finanse, w niektórych miastach opór przeciwko zjawisku tzw. overtourism przybiera gwałtowne formy. Na skutki tłumów skarżą się też osoby mieszkające m.in. na Wyspach Kanaryjskich i w Barcelonie. W lipcu w stolicy Katalonii odbył się marsz pod hasłem ""Dosyć. Wyznaczmy granice turystyki". Protestujący otaczali taśmą niektóre restauracje i strzelali do turystów z pistoletów na wodę".
Mieszkańcy Londynu zaczęli natomiast publikować pozytywne opinie o przeciętnych miejscach, aby zmylić sztuczną inteligencję, która sugeruje turystom miejsca warte odwiedzenia. Tym samym przekierują tam turystów i influencerów.