Tusk pracuje w biurze poselskim?
Chcesz spotkać się z premierem w jego biurze poselskim w Gdańsku?
*Chcesz spotkać się z premierem w jego biurze poselskim w Gdańsku? Podobno Donald Tusk (55 l.) ciężko pracuje tam w soboty i niedziele. Tak przynajmniej twierdzi Ewa Kopacz (56 l.). Sprawdziliśmy! To fikcja. W biurze posła Tuska nie dano nam nawet cienia nadziei, że uda się go nam złapać w weekend. Odesłano nas na jakiś odległy termin. Jak u lekarza. *
Szef rządu zazwyczaj już w piątek pakuje się do rządowego embraera i leci do domu. W Sopocie spędza cały weekend. Głównie odpoczywa, biega, bawi się z wnukami. Za jeden lot premiera do domu podatnicy płacą około 22 tys zł. To góra pieniędzy! Nic dziwnego, że pojawiły się zarzuty, że samolot do Sopotu premier traktuje jak taksówkę. I tu pierwsza w obronie premiera wystąpiła marszałek Ewa Kopacz. Stwierdziła, że owszem, lata rządowym samolotem do domu, ale robi to żeby... pracować w biurze poselskim!
– Z tego, co wiem, biuro pana premiera Donalda Tuska pracuje bardzo prężnie i wiem, że jeśli pan premier odwiedza to swoje biuro to może to zrobić właśnie w weekend – kadziła premierowi Kopacz w Radiu TOK FM.
Sprawdziliśmy, jak jest naprawdę. Biuro Donalda Tuska w Gdańsku w weekendy zamknięte jest na cztery spusty. Nawet na tabliczce jest napis, że w soboty jest nieczynne. Nie dawaliśmy za wygraną, i w tygodniu zadzwoniliśmy do biura, by jednak umówić się na spotkanie z premierem...
– Uuuuu. Ale to dopiero musiałby pan gdzieś koło lutego dzwonić – odpowiedziała nam pani w biurze premiera. Dopytywaliśmy, czy w lutym premier nas przyjmie. – Nie wiem! W lutym proszę o telefon! – głos w słuchawce pozbawił nas złudzeń. – A czy można go tak trochę z zaskoczenia wziąć. Bo przecież w weekendy bywa w biurze? Prawda? – nie dawaliśmy za wygraną. – Pojawia się... No tak. Ale to wszystko zależy od kalendarza – ratowała sytuację pani z biura.
Gdy drążyliśmy temat, pani w biurze zaczęła się niecierpliwić. Ostatecznie poradziła nam, żebyśmy przyszli do biura w tygodniu i powiedzieli, o co nam chodzi, jaką mamy sprawę. No tak, więc o spotkaniu z premierem wyborca powinien raczej zapomnieć.
MA