U marszałka panią zatrudnię...

Ciepła posadka urzędnika wojewody to już
przeszłość. Prawie 1/10 pracowników administracji rządowej czeka
przejście do urzędów marszałkowskich i starostów. Stracą stałe
angaże i przywileje emerytalne - informuje "Gazeta Prawna".

09.09.2005 | aktual.: 09.09.2005 07:04

Przed nimi kilkudziesięciokilometrowe dojazdy do pracy i reorganizacja. W urzędniczych pokojach wrze - każdy z 16 wojewodów ma inny pomysł na przekazanie swoich etatów i kompetencji. Rzecz dotyczy posad 30-50 osób w województwie. _ Są powody do obaw _ - twierdzą odpowiedzialni za tę operację dyrektorzy generalni w urzędach wojewódzkich.

Od 2 tygodni pracownicy urzędów wojewódzkich swój dzień pracy zaczynają i kończą tak samo - od sprawdzenia, czy nie została opublikowana nowelizacja tzw. ustawy kompetencyjnej. Jej ukazanie się przypieczętuje los urzędników, którzy od stycznia 2006 r. wraz z zakresem swoich obowiązków przejdą do pracy u marszałków i starostów.

W ciągu 7 dni od dnia ogłoszenia nowych przepisów dyrektorzy generalni będą musieli poinformować pisemnie pracowników o przesunięciu do pracy w samorządzie. Liczą, że wraz z ustawą ukaże się rozporządzenie, które wskaże sposób ustalania liczby oddawanych etatów i przetnie korytarzowe spekulacje na temat list i nazwisk.

Z informacji gazety wynika, że na przepisy wykonawcze trzeba będzie poczekać. _ Mamy już projekt rozporządzenia, ale zbieramy uwagi - przepisy wymagają jeszcze doszlifowania _ - mówi wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Mazurek. Zdaniem ministra urzędnicy są przygotowani do reorganizacyjnego manewru.

Po przeniesieniu, od 1 stycznia 2006 r. urzędnicy będą pracowali u starosty albo marszałka tylko do końca czerwca przyszłego roku. Jeśli do tego czasu pracodawca nie zaproponuje im nowych warunków pracy, znajdą się na bruku - czytamy w "Gazecie Prawnej". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)