Ubezpieczenia będą droższe
Wprowadzenie podatku od instytucji finansowych, w tym od zakładów ubezpieczeniowych, spowoduje jedno: wzrost składki. - Ubezpieczyciele nie będą mogli pokryć tych kosztów sami - tłumaczy Polska Izba Ubezpieczeniowa.
21.02.2011 | aktual.: 22.02.2011 10:30
Pierwotnie mówiło się o nowym podatku dla banków, dziś mowa jest też o ubezpieczycielach oraz funduszach inwestycyjnych. Taki projekt złożyło PIS, a resort finansów analizuje skutki, jakie takie rozwiązanie może przynieść.
- Objęcie takim podatkiem ubezpieczycieli jest dla nas niezrozumiałe - mówi Grzegorz Prądzyński, prezes PIU. Przekonuje, że na świecie to banki mają problemy i to one korzystały z pomocy publicznej, ubezpieczyciele zaś pełnią rolę stabilizującą dla gospodarki. Jak podkreśla Izba, ubezpieczyciele nie tworzą dla gospodarki ryzyka systemowego, inwestują w instrumenty bezpieczne, a ich podstawowym celem nie jest zysk instytucji. Dlaczego zatem lądują w jednym worze z bankami? - To działanie podyktowane aktualną sytuacją budżetową - nie ma wątpliwości Grzegorz Prądzyński.
Aktywa, zgodnie z propozycją PiS, zostałyby opodatkowane stawką 0,39 proc. - dla branży to koszt w wysokości 0,5 mld zł rocznie - szacuje PIU. - Koszt podatku będzie przeniesiony na klientów. A wyższe składki sprawią, że jeszcze mniej Polaków będzie się ubezpieczać - mówi Prądzyński.
Już teraz ubezpieczyciele narzekają. Po trzech kwartałach strata techniczna w ubezpieczeniach majątkowych przekracza 1,1 mld zł. Przyczyną są wysokie odszkodowania związane z powodziami. Coraz wyższe są też koszty szkód osobowych. Jeśli chodzi o ubezpieczenia komunikacyjne, od dawna wiadomo, że wojna cenowa sprawiła, że na obowiązkowych zakłady nie zarabiają. Nowe zakusy rządu dałyby się im jeszcze bardziej we znaki.
- Będziemy rozmawiać z posłami, klubami parlamentarnymi i przekonywać ich, że objęcie zakładów ubezpieczeniowych takim podatkiem to zły krok – mówi Prądzyński. Przypomina, że w innych krajach opodatkowanie aktywów instytucji finansowych nie dotyczyło rynku ubezpieczeniowego. - Wyjątkiem są Węgry, ale czy na pewno chcemy iść w tym kierunku? – pyta prezes PIU.
Nowy podatek nie byłby jedynym kosztem, który muszą płacić zakłady. Już dziś ponoszą one koszty funkcjonowania Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznika Ubezpieczonych i straży pożarnej. Finansują także budowę Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Łącznie w ubiegłym roku ubezpieczyciele wpłacili na te cele 172 mln zł. W przyszłości mogą dojść jeszcze koszty związane z wprowadzeniem dyrektywy europejskiej Solvency II i z projektem nowych systemów gwarancyjnych.