Uważaj na pobieraczka
Serwis wygląda na bezpłatny. Rejestrujesz się, podajesz adres, ściągasz pliki... a po jakimś czasie dostajesz przedsądowe wezwanie do zapłaty. Wszystko dlatego, że informacja o opłatach jest zamieszczona w regulaminie, którego internauci przeważnie nie czytają. Bo serwis jest bezpłatny tylko przez kilka dni. Tak działa serwis pobieraczek.pl. Czy internauci mają się czego bać?
Ofiarą serwisu padła niedawno Joanna Bosek (22 l.) ze Strzyżowa na Podkarpaciu. W maju zalogowała się tylko jeden raz, żeby ściągnąć pliki, ale nie udało się ich pobrać. Korzystanie z zasobów serwisu przez 10 dni miało być darmowe, ale po pewnym czasie przyszło pismo, że musi zapłacić ok. 95 zł. Joanna, jak wielu Internautów, dała się złapać na ofertę, bo niestety, tylko nieliczni analizują regulamin, który liczy 22 strony.
, A zgodnie z regulaminem, po upływie okresu testowego, automatycznie rozpoczyna się naliczanie opłat. Aby ich uniknąć, należy wypowiedzieć umowę przed upływem 10 dni. Od kilku lat portal wysyła pisma do nieświadomych tego klientów z informacją o konieczności zapłaty i grozi, że późniejsze opłaty egzekucyjne mogą wzrosnąć do 686,93 zł. Sprawą zajął się UOKiK. Właścicielom portalu nakazano zaprzestania tej praktyki i nałożono dwie kary, każda na ponad 200 tys. zł za mylącą ofertę. Ale nic się nie zmienia. Pisma do użytkowników wciąż przychodzą. Wielu prawników radzi, by w żadnym wypadku nie płacić pobieraczkowi karnych opłat. Natomiast należy jak najprędzej napisać na adres tej firmy pismo, wypowiadające im świadczenie usług. I wysłać listem poleconym za potwierdzeniem odbioru.
W dzisiejszym Fakcie polecamy również: Matka Madzi to notoryczna kłamczucha