W Grecji wszystko może się zdarzyć

W greckim parlamencie odbędzie się w piątek wieczorem głosowanie nad wotum zaufania dla rządu. Analitycy sądzą, że gabinet nie przetrwa, opozycja chce, by premier złożył rezygnację, wtajemniczeni twierdzą, że odejdzie, lecz zawarł cichą umowę ws. koalicji.

W Grecji wszystko może się zdarzyć
Źródło zdjęć: © AFP | Alkis Konstantinidis

04.11.2011 | aktual.: 04.11.2011 14:10

Analitycy polityczni, na których powołuje się Reuters, przewidują, że premier Jeorjos Papandreu nie przetrwa głosowania nad wotum zaufania dla jego gabinetu. Rząd, reformy gospodarcze, sam Papandreu są głęboko niepopularni. Opozycja chce się pozbyć Papandreu, a jego własna partia PASOK ma zaledwie 152 miejsca w 300-osobowym parlamencie. Dwóch deputowanych nie jest skłonnych go poprzeć, więc premier może liczyć na 151 głosów.

Głosowanie planowane jest ok. północy. Do tego czasu trwać będą jeszcze konsultacje polityczne. Potem "wszystko jest możliwe" - pisze AFP, cytując prorządowy ateński dziennik "Ethnos".

- Pozycja premiera jest bardzo słaba, ponieważ nie odpowiedział wczoraj na wezwania opozycji do utworzenia przejściowego rządu. Sądzę więc, że nie ma szans na przetrwanie głosowania - powiedział w piątek szef firmy sondażowej ALCO Kostas Panagopulos cytowany przez Reutera.

Jeśli jednak Papandreu przetrwa - "a powinien, to polityk wielkiego formatu, jedyny który może zaradzić kryzysowi", to stanie się jasne, że korzystnie zadziałała "cała ta figura z referendum" w sprawie pakietu pomocowego, wykorzystana przez premiera, by zdobyć dla Aten lepszą sytuację przetargową wobec UE i lepszą pozycję dla swego rządu - mówi w rozmowie z PAP były ambasador RP w Grecji Ryszard Żółtaniecki.

Były ambasador RP w Atenach Grzegorz Dziemidowicz przewidział w rozmowie z PAP trzy scenariusze:

W pierwszym z nich gabinet Papandreu przetrwa i z samodzielną większością będzie kontynuował reformy. Scenariusz drugi - rząd przeżyje głosowanie nad wotum zaufania dzięki wsparciu opozycyjnej Nowej Demokracji, która stawia wszelako warunki, zapewne żądając odejścia premiera. Powstaje rząd jedności narodowej i wdraża porozumienie z grupą euro. Wariant trzeci: upada rząd, ani parlament ani ulica nie pozwalają na utworzenie rządu i kontynuowanie reform, Grecja bankrutuje. Kryzys helleński fatalnie odbija się na strefie euro i światowych rynkach.

Według przecieków z kręgów rządowych, Papandreu pogodził się już z tym, że musi odejść, ale dzięki swej politycznej brawurze zawarł on w czwartek cichą umowę, dzięki której powstanie koalicja z konserwatywną opozycją - pisze Reuters. Premier miałby zgodnie z tym porozumieniem złożyć dymisję, doprowadziwszy do ustaleń pomiędzy socjalistycznym PASOK-iem a opozycyjną konserwatywną Nową Demokracją. Szefowa kancelarii greckiego premiera zapewniła jednak jeszcze tego samego dnia, że Jeorjos Papandreu "nie ustąpił i nie zamierza ustępować ze stanowiska".

W piątek agencja AFP inaczej oceniła sytuację: Papandreu będzie chciał za wszelką cenę zachować swój gabinet podczas "głosowania wysokiego ryzyka" nad wotum zaufania, ponieważ chce on zagwarantować, że Grecja przyjmie europejski plan antykryzysowy.

Francuska agencja podkreśla też, że wobec wielu sprzecznych informacji płynących z Aten nikt nie powinien zgadywać, jakie będą wyniki głosowania, zważywszy jak zmienna i nieprzewidywalna była "polityczna psychodrama" tocząca się w Grecji od początku tego tygodnia. Ministrowie, deputowani i doradcy premiera są zaangażowani w intensywne negocjacje.

Architektami cichej transakcji politycznej, która miałaby polegać na dymisji Papandreu w zamian za utworzenie rządu koalicyjnego, była grupa ministrów, której przewodzi szef resortu finansów Ewangelos Wenizelos. Na czele gabinetu stanąłby były wiceprzewodniczący Europejskiego Banku Centralnego Lukas Papademos.

W czwartek Reuters pisał, że grupa ta usiłuje nakłonić Papandreu do ustąpienia i przekazania rządzenia Papademosowi, który cieszy się w Grecji szacunkiem. Papademos miałby stanąć na czele "rządu jedności", który zażegnałby groźbę załamania finansowego.

"Washington Post" pisze w piątek, że "w czwartek greccy politycy po raz pierwszy zjednoczyli się wokół planu ratunkowego". Nie wiadomo jednak, jak długo trwało to zjednoczenie, ponieważ Reuters podaje, że z konsultacji parlamentarnych Papandreu wyszedł w czwartek z krzykiem i - przynajmniej na publiczny użytek - odrzucając wezwania opozycji do utworzenia rządu tymczasowego, który miałby zrealizować dwa cele: przepchnąć przez parlament pakiet pomocowy bez referendum i rozpisać przedterminowe wybory.

AFP przypomina też, że wykluczając rezygnację ze stanowiska, premier przyprawił lidera opozycyjnej Nowej Demokracji Antonisa Samarasa o "atak wściekłości". Samaras zażądał ustąpienia Papandreu i rozpisania w ciągu 6 tygodni przedterminowych wyborów. Opozycyjni deputowani wyszli następnie z sali obrad parlamentu.

Jednak pokerowe zagranie Papandreu na coś się przydało - pisze AFP. Nowa Demokracja, która do tej pory krytykowała tylko reformy i program pomocowy eurolandu, została zmuszona do wyartykułowania poparcia dla uzgodnień zawartych ze strefą euro.

To są "niebezpieczne akrobacje" - napisał liberalny dziennik "Kathimerini" cytowany przez AFP.

Ale jeśli premierowi się powiedzie kilkudniowy kryzys polityczny, który wywołał zupełnie nieoczekiwanie ogłaszając w poniedziałek referendum na temat przyjęcia pomocy eurolandu i warunków stawianych przez UE, będzie to dla Greków korzystnym katharsis, a konieczne reformy uzyskają lepszy społeczny mandat.

Marta Fita-Czuchnowska (PAP)

fit/ akl/ ro/

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)