Węgrzy w tarapatach, złoty traci

Tego wprawdzie się spodziewano od kilku tygodni – mowa o ryzyku obniżki węgierskiego ratingu do poziomu „śmieciowego” – ale po raz kolejny okazało się, że część inwestorów została zaskoczona tym, że doszło do tego już teraz.

Węgrzy w tarapatach, złoty traci
Źródło zdjęć: © DM BOŚ

25.11.2011 11:16

W nocy agencja Moody’s obniżyła długoterminowy rating Węgier odo Ba1 z Baa3 (o jeden stopień) i utrzymała jego negatywną perspektywę. To efekt obaw o coraz bardziej niepewne perspektywy fiskalne, zwłaszcza w kontekście kontrowersyjnych w ostatnich miesiącach posunięć rządu Victora Orbana – eksperyment premiera po prostu się nie sprawdza. Jeszcze przed decyzją, tamtejszy minister spraw zagranicznych, Janos Martonyi przyznał, że rząd jest zdeterminowany do osiągnięcia porozumienia z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską, które ma mieć formę pewnego rodzaju polisy ubezpieczeniowej. Pytanie jednak, czy Węgrzy rzeczywiście będą w stanie osiągnąć porozumienie z MFW i zgodzić się na restrykcyjne warunki (także ze strony Komisji Europejskiej), które w zasadzie będą sprzeczne z „ideologią” Orbana. Uwagę na to zwracali jeszcze w piątek, 18 listopada, analitycy agencji Fitch – która być może też zdecyduje się na obniżenie ratingu Węgrom. Niemniej wydaje się, że Fitch, podobnie jak S&P (przedstawiciele
tej drugiej agencji potwierdzili to oficjalnie) zaczekają do lutego przyszłego roku – wtedy to ewentualne porozumienie „ratunkowe” z MFW/KE powinno zostać osiągnięte. Tym samym de facto kolejnych mocnych informacji z Węgier w najbliższych dniach nie powinniśmy się spodziewać – w efekcie kurs EUR/HUF wcale nie musi złamać szczytu z 14 listopada b.r. na poziomie 317,72. Chyba, że będzie to podyktowane zewnętrznymi czynnikami – pogarszającymi się nastrojami w strefie euro oraz możliwymi negatywnymi skutkami tego zamieszania dla węgierskiej gospodarki. Kilka dni temu agencje informacyjne pisały o rzekomym zaleceniu austriackiego nadzoru, który miał nakazać własnym bankom ograniczenie nadmiernej akcji kredytowej w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Zamieszanie na Węgrzech zaszkodziło dzisiaj złotemu, ale nie tylko to – cały czas negatywnie udziela się sytuacja w strefie euro, którą dobrze obrazuje spadający kurs eurodolara. Tutaj coraz bardziej mówi się o obniżeniu ratingu dla Belgii – w efekcie rentowności
tamtejszych obligacji od kilku dni idą bardzo silnie w górę. Inwestorzy nie wierzą w to, że Belgia, która od ponad 500 dni ma tymczasowy rząd, będzie w stanie przygotować i wdrożyć odważny program reform. Coraz większym cieniem kładzie się też kwestia banku Dexia, który ze względu na swoje problemy, będzie musiał zostać ponownie znacjonalizowany. Z racji tego, że w ratowanie Dexii zaangażowany będzie też francuski rząd, część inwestorów zwraca też uwagę na rating Francji, chociaż jest to pewne nadużycie – jeżeli do obniżki ratingu dla Francji rzeczywiście dojdzie w najbliższych tygodniach, to z wielu innych powodów (ryzyka wyłożenia większych pieniędzy na ratowanie pozostałych banków, rosnącego kosztu obsługi zadłużenia, niewystarczających reform i silnego hamowania tamtejszej gospodarki). W nocy pojawiły się informacje, jakoby w pomoc dla Europy mogliby się zaangażować Chińczycy, co na chwilę pomogło notowaniom euro. Inwestorzy jednak dość szybko doszli do wniosku, iż jest to kolejny blef i w kolejnych
godzinach notowania wspólnej waluty znów poszły w dół. Po pierwsze zdaniem prasy, Chiny byłyby skłonne kupić euro obligacje w ramach dywersyfikacji rezerw - tyle, że tych papierów na razie nie ma i raczej prędko się nie pojawią ze względu na wciąż silny opór Niemiec. Po drugie szef Chinese Investment Corporation nie wykluczył zaangażowania w Europie, ale w sposób pośredni – poprzez zaangażowanie się w realnej gospodarce – czy na to pozwoli Komisja Europejska? W efekcie uwaga rynków skupiła się znów na „jałowej” dyskusji nt. większego zaangażowania Europejskiego Banku Centralnego w rozwiązanie europejskiego kryzysu. Holenderski minister finansów stwierdził, że tylko ECB jest w stanie postawić skutecznego „firewalla” chroniącego przed eskalacją zamieszania. Z kolei zdaniem członka ECB, Jose Gonzalesa Paramo, oczekiwania zakładające, że ECB stanie się pożyczkodawcą ostatniej instancji dla rządów, są podyktowane „własnym” a nie publicznym interesem. Dzisiaj w kalendarzu mamy tylko aukcję włoskich bonów. Nie
będzie łatwo, bo podane o godz. 10:00 dane o sprzedaży detalicznej we Włoszech okazały się słabe – spadła ona we wrześniu o 0,4 proc. m/m i 1,6 proc. r/r – a rynki chyba nie wierzą zbytnio w to, że Mario Montiemu rzeczywiście uda się wdrożyć program kolejnych oszczędności na 15 mld EUR. A co w kraju? O godz. 10:00 GUS podał dane o sprzedaży detalicznej i bezrobociu za październik. Lepsza od prognoz sprzedaż (11,2 proc. r/r) nie pomogła zbytnio złotemu, który pozostawał pod negatywnym wpływem sytuacji na Węgrzech i w strefie euro. Widać wyraźnie, że wsparciem dla naszej waluty byłoby ustabilizowanie sytuacji na EUR/USD, a także ewentualna zmasowana interwencja NBP i MF na rynku – wczoraj o tym, że bank centralny może działać „ostrzej” wspominał wiceprezes NBP, Witold Koziński. Czy dojdzie do niej dzisiaj, kiedy to aktywność inwestorów z USA nie będzie duża (przedłużony weekend po Święcie Dziękczynienia)? Zobaczymy. Pretekst jest – chociażby ze strony analizy technicznej – dzisiaj o poranku EUR/PLN testował
okolice 4,52, których skuteczna obrona mogłaby sprowokować do wyznaczenia formacji podwójnego szczytu.
EUR/PLN: Rano testowaliśmy okolice 4,52, później notowania wróciły w okolice 4,50. Sytuacja techniczna jest trudna. Wskaźniki pozostają w trendach wzrostowych, ale z drugiej strony bliskość okolic 4,52-4,53 może ograniczać możliwość większego ruchu w górę. Jeżeli dojdzie do interwencji NBP/MF na rynku, to dość szybko zejdziemy w okolice 4,47. Niemniej dopiero przełamanie 4,45 będzie mocnym sygnałem, że krótkoterminowy trend zaczyna się odwracać.
USD/PLN: Wybicie ponad szczyty z września na 3,3660 jest już wyraźne – dzisiaj rano naruszyliśmy barierę 3,40. Tym samym okolice 3,36 są teraz mocnym wsparciem. Niemniej, gdyby udało się powrócić poniżej tego poziomu, to byłby to znaczący sygnał zahamowania kolejnych zwyżek. Do tego konieczna będzie interwencja NBP/MF, albo mocne odreagowanie w górę na EUR/USD.
EUR/USD: Wygląda na to, że zaczynamy wychodzić dołem z widocznego na dziennym wykresie klina spadkowego, chociaż nie jest to jeszcze przesądzone. Niemniej, gdyby do tego doszło, to test okolic minimum z 4 października na 1,3144 byłby przesądzony.

GBP/USD: Funt dalej tanieje i łamie kolejne ważne wsparcia. Tak stało się z okolicami 1,55, które teraz stały się oporem. Mocne wsparcia to okolice 1,5400-1,5420 i dalej 1,5330. Trend spadkowy jest dość silny.
Marek Rogalski
analityk DM BOŚ (BOSSA FX)

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)