Więcej urzędników do ściągania podatków
Ministerstwo Finansów ma świetny, w swoim mniemaniu, plan na podreperowanie budżetu. Chce zmusić obywateli, by płacili tak wysokie podatki, jak tylko się da. Specjalnie w tym celu planuje powołać nowe organy kontrolujące i opiniujące. Koszt to jedyne 2,2 mln zł rocznie. Oczywiście, by żyło się lepiej. Pytanie tylko: komu?
27.05.2013 | aktual.: 28.05.2013 17:35
Resort Jacka Rostowskiego ogłosił plany wprowadzenia do prawa podatkowego klauzuli unikania opodatkowania. W skrócie plan jest taki, by urzędnicy mieli prawo do kontrolowania skutków każdej decyzji ekonomicznej czy gospodarczej podatnika i orzekania, czy nie została ona podjęta, by zapłacić mniejszy podatek. Jeśli urzędnik uzna, że tak się stało, to nakaże nie tylko zapłatę różnicy między kwotą uiszczonego podatku a najwyższą możliwą stawką. Będzie miał także prawo do nałożenia kary sięgającej 30 proc. wartości podatku.
10 lat temu wprowadzono w Polsce klauzulę obejścia prawa. Jednak Trybunał Konstytucyjny uznał regulację za niekonstytucyjną. W wyroku stwierdził, że przepisy były sformułowane zbyt ogólnie i mogły prowadzić do niejednolitej praktyki.
Planowane przepisy będą umożliwiały uznanie niemal każdej decyzji podatnika za próbę ominięcia podatku. I najgorsze jest w tym to, że będą one uciążliwe tak naprawdę dla obywateli uczciwych, którzy prowadzą zarejestrowaną działalność, płacą podatki, starają się być wobec państwa jak najbardziej fair. Szarej strefy, a więc prowadzącej interesy na czarno, nowe przepisy nie dotkną.
Nowi urzędnicy zamiast lepszego prawa
Ministerstwo Finansów jest jednak pewne swego i już zakłada utworzenie nowych instytucji. Pierwszą miałaby być Rada do spraw Unikania Opodatkowania, która ma podatników kosztować rocznie 700 tys. zł. Drugim jest specjalna komórka w resorcie finansów, która miałaby zajmować się "analizowaniem zagadnień z zakresu agresywnego planowania podatkowego". W jej skład miałoby wejść 20 osób, a roczny koszt szacuje się na 1,5 mln złotych. Czy powoływanie takich instytucji ma w ogóle sens?
- W mojej opinii propozycja utworzenia nowych instytucji zajmujących się zagadnieniami związanymi ze stosowaniem klauzuli unikania opodatkowania jest chybiona w swoich założeniach - mówi Piotr Majewski, doradca podatkowy w Kancelarii Ożóg i Wspólnicy. - Rada ds. Unikania Opodatkowania ma wydawać opinie, które nie będą miały żadnej mocy wiążącej w danej sprawie. Rada będzie uczestniczyć w sporze pomiędzy organem podatkowym a podatnikiem. Organ podatkowy w żaden sposób nie będzie zobligowany do uwzględnienia opinii Rady, jeśli ta będzie opozycyjna do jego własnego stanowiska - dodaje Piotr Majewski.
Doradca podatkowy zauważa, iż w związku z tym istnieje ryzyko, że obiektywizm, który minister finansów chce zagwarantować poprzez powołanie Rady, złożonej z ekspertów, będzie jedynie iluzoryczny.
Zdaniem Piotra Majewskiego trudno jest też oceniać sens powstania nowej komórki w Ministerstwie Finansów. Wszystko zależy od tego, kto będzie w niej pracował. - Jeśli w jej skład wejdą kompetentni specjaliści, którzy będą traktowali podatników jako partnerów w dyskusji, a nie wyłącznie podmioty starające się uciec od opodatkowania, to minister finansów ma szansę stworzyć swoiste "centrum kompetencji" w zakresie omijania przepisów prawa podatkowego - podsumowuje doradca.
Czy nie można załatwić tego inaczej?
Czy powoływanie do życia nowych etatów urzędniczych i ciała doradczego jest najlepszym rozwiązaniem? Czy nie lepiej byłoby popracować nad przepisami i je ujednolicić? Piotr Majewski zauważa, że nowe instytucje mają odeprzeć zarzuty stronniczości oraz braku jednolitości w stosowaniu klauzuli - takie zarzuty wystosował poprzednim razem Trybunał Konstytucyjny.
- Jednakże ani obiektywizm, ani pewność prawa niestety nie zostaną osiągnięte przy pozostawieniu organom - praktycznie niczym nieskrępowanej - możliwości uznania właściwie każdej transakcji za próbę uniknięcia podatku - stwierdza Majewski.
Doradca podatkowy zwraca także uwagę na bardzo istotny fakt, jakim jest zmiana w zasadach wydawania interpretacji. Według nowych przepisów miałyby zostać ograniczone tzw. Interpretacje indywidualne. Podatnik, po zapłaceniu 40 zł, mógł dowiedzieć się, jakie skutki podatkowe mają działania przez niego podjęte. Interpretacje takie nie będą jednakże już wydane w sytuacjach, które zostaną uznane za mające na celu obejście przepisów prawa podatkowego. Mają się za to pojawić opinie zabezpieczające. Ich koszt? Zaporowe 25 tys. zł (lub 50 tys. zł, gdy w transakcje będą zaangażowane podmioty niebędące polskimi rezydentami lub podmioty przez nich kontrolowane). - Nowe instytucje zapewne spowodują przede wszystkim wydłużenie postępowań. Zaproponowany termin na wydanie opinii przez Radę wynosi 6 miesięcy. Zapewne tyle będzie czekać podatnik na opinię, która w ostateczności - nawet jeśli okaże się dla niego pozytywna - może zostać zignorowana przez organ odwoławczy - podkreśla Majewski.
Wygląda więc na to, że 700 tysięcy złotych rocznie z państwowej kasy może iść na działanie instytucji, która nie będzie miała nic do powiedzenia, a na pewno nie poprawi sytuacji podatników, którzy znajdą się w sporze z organami podatkowymi.