Wyruszyli za granicę za chlebem i przepadli
Polaków, którzy wyruszyli za granicę za chlebem i przepadli jak kamień w wodę, przybywa w zastraszającym tempie. Dane, choć bardzo przybliżone, są przerażające. Jeszcze w 2003 r. zaginięć było 90. Trzy lata później już prawie 170, a teraz - ponad 230, alarmuje "Super Express".
29.09.2007 | aktual.: 29.09.2007 02:02
O Agnieszce Chrzanowskiej, 31-letniej matce z Chełma wiadomo tylko, że wyjechała za chlebem do Barcelony. I że bardzo kochała swoją córeczkę Kingę. Odezwała się do niej po raz ostatni 12 maja ubiegłego roku. Bliscy Agnieszki mają nadzieję, że żyje.
Rodzina Sebastiana Szoblika, pracowitego budowlańca z Bielska-Białej, który wyjechał do Londynu, by zapewnić lepszy byt swojej żonie i dzieciom, nadzieję już straciła. Parę dni temu policjantka z Londynu skojarzyła twarz mężczyzny z porozwieszanych na ulicy plakatów z wizerunkami zaginionych ze sprawą znalezionych wcześniej zwłok o nieustalonej tożsamości. Szoblikowa rozpoznała męża.
Agnieszka Chrzanowska jest dziś jedną z setek osób, które figurują w bazie Fundacji Itaka (www.zaginieni.pl) jako zaginione za granicą. _ Zgłoszeń od osób, których bliscy zaginęli za granicą przybywa w zastraszającym tempie _ - przyznaje Katarzyna Smól z Itaki. Oficer z komendy głównej policji zajmujący się tropieniem gangów mówi wprost, że do Włoch i Wielkiej Brytanii wyjechali też polscy gangsterzy. Żerują teraz na emigrantach, którzy są z daleka od domu i nie potrafią się odnaleźć w obcej rzeczywistości.
Jak polskie gangi wykorzystują swoich rodaków za granicą? _ Wynajmują ich do handlu narkotykami, bronią, przemytu, a kobiety oddają do domów publicznych. Często też ściągają haracze, np. od osób, którym załatwili pracę _ - mówi oficer policji. Dodaje, że nieposłusznych każą śmiercią. (PAP)