Z dużej chmury mały wzrost
Nie pierwszy raz w ostatnich tygodniach mamy do czynienia z sytuacją, w której kluczowe dane, mające szansę zmienić losy koniunktury na giełdach, przynoszą bardzo umiarkowaną reakcję inwestorów.
03.09.2010 17:13
Nie pierwszy raz w ostatnich tygodniach mamy do czynienia z sytuacją, w której kluczowe dane, mające szansę zmienić losy koniunktury na giełdach, przynoszą bardzo umiarkowaną reakcję inwestorów.
Tak było dziś, gdy wypatrywane z niecierpliwością informacje z amerykańskiego rynku pracy nie spowodowały wielkiego poruszenia, mimo że okazały się znacznie lepsze, niż się spodziewano. Można powiedzieć, że zostały zdyskontowane już wcześniej, podczas środowego wyskoku. O naszym rynku tego powiedzieć nie można. Inwestorzy działający w Warszawie, ze stoickim spokojem przyjęli i środową zwyżkę na Wall Street i piątkowe dane. Liczba etatów w amerykańskim sektorze pozarolniczym zmniejszyła się o 54 tys., podczas gdy spodziewano się spadku o około 100 tys. Stopa bezrobocia nadal wynosi 9,6 proc. Rozczarował natomiast indeks aktywności w sferze usług, który wyniósł 51,5 proc., wobec oczekiwań na poziomie 53 punktów.
Polska GPW
Inwestorzy na warszawskiej giełdzie dzisiejszą sesję rozpoczęli bardzo ostrożnie. Indeksy na otwarciu rosły po około 0,2 proc. w porównaniu do czwartkowego fixingu. Niewielkie wahania mogliśmy obserwować jedynie w pierwszej godzinie handlu. Później wskaźniki tkwiły niemal kompletnym bezruchu. WIG20 trzymał się w okolicach 2460 punktów, odchylając się od tego poziomu zaledwie pięć punktów raz w jedną, raz w drugą stronę. Początkowo zmiany kursów spółek wchodzących w jego skład nie przekraczały 0,5 proc. Ten marazm to efekt czekania na kluczowe w tym tygodniu dane z amerykańskiego rynku pracy. Gdy okazało się, że są lepsze, niż się spodziewano, entuzjazm nie był wielki. WIG20 zyskiwał zaledwie 0,6 proc., podczas gdy główne europejskie indeksy rosły dwu-trzykrotnie mocniej. Zawdzięczaliśmy to przekraczającym 1 proc. wzrostom jedynie trzech spółek: KGHM, PKN Orlen i PZU. Pod koniec handlu dołączyły do nich papiery Telekomunikacji Polskiej. Ostatecznie WIG20 wzrósł o 0,63 proc., WIG zwiększył swoją wartość o 0,56
proc., wskaźnik średnich firm wzrósł o 0,38 proc., a sWIG80 o 0,58 proc. Obroty wyniosły prawie 1,2 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Byki na Wall Street w czwartek po niewielkich wahania, poszły jednak za ciosem i powiększyły swe środowe zdobycie o kolejne punkty. Dow Jones zwiększył swoją wartość o 0,5 proc., ale S&P500 skoczył o 0,9 proc., docierając do 1090 punktów i przebijając średnią 50-dniową. Zagrożenie przełamaniem wsparcia w okolicach 1040 punktów oddaliło się. Nie na tyle jednak, by było ono poza zasięgiem niedźwiedzi, w przypadku pojawienia się gorszych danych, dotyczących gospodarki.
Parkiety azjatyckie kontynuowały dziś trwającą od kilku dni dobrą passę. Nikkei zyskał prawie 0,6 proc. Niewiele ustępował mu wskaźnik w Hong Kongu. Na Tajwanie indeks wzrósł o 1,4 proc. Liderem wzrostów była giełda na Filipinach. Tamtejszy indeks zyskał 1,7 proc., osiągając poziom najwyższy od kilkunastu miesięcy. W Chinach sytuacja była niejednoznaczna. Shanghai B-Share wzrósł o prawie 1,4 proc., jednak Shanghai Composite nie zmienił swej wartości w porównaniu do czwartku.
Na głównych giełdach europejskich handel zaczął się umiarkowanie optymistycznie, jednak inwestorzy czekali w napięciu na kluczowe dane ze Stanów Zjednoczonych. Z tego względu zmiany w ciągu dnia były bardzo niewielkie. W Paryżu i Frankfurcie indeksy zyskiwały po 0,2-0,5 proc. Indeks w Londynie nie mógł oderwać się od okolic czwartkowego zamknięcia. Informacje o sprzedaży detalicznej w strefie euro, nieco niższej, niż się spodziewano i odczyt wskaźnika aktywności w europejskich usługach, minimalnie lepszy od oczekiwań, przeszły zupełnie niezauważone. Na parkietach naszego regionu nastroje nie były najlepsze. Jedynie w Sofii indeks zwyżkował przed południem o 0,5 proc. W Budapeszcie i Moskwie wskaźniki traciły po około 0,3 proc., w Bukareszcie i Pradze po 0,8-0,9 proc. Na lepsze niż się spodziewano dane zza oceanu najbardziej dynamicznie zareagował indeks w Paryżu, zyskujący tuż po ich publikacji 1,9 proc. O 1,4 proc. w górę szedł DAX. Na pozostałych parkietach skala zwyżek była bardzo umiarkowana. Tuż po
godzinie 16.00 CAC40 zyskiwał 1,6 proc. FTSE rósł o 0,7 proc. a DAX o 1,1 proc.
Waluty
Na światowym rynku walutowym było dziś wyjątkowo spokojnie. Od czwartku do dzisiejszego południa kurs euro poruszał się w bardzo wąskim przedziale 1,277-1,285 dolara. Gdyby nie świadomość, że inwestorzy zamarli w oczekiwaniu na dane z amerykańskiego rynku pracy, można by odnieść wrażenie, że rynek znalazł poziom równowagi między dwiema głównymi walutami świata. Przynajmniej na chwilę. Do południa osłabiały się zarówno jen, jak i frank.
Nasza waluta kontynuowała tendencję do umacniana się. W południe dolara można było kupić za 3,07 zł, o dwa grosze taniej, niż w czwartek i aż o 10 groszy taniej, niż w miniony wtorek. Podobnie było w przypadku euro, które staniało do 3,95 zł, o ponad 5 groszy w ciągu ostatnich kilku dni. W dół, w kierunku 3 zł ruszył wreszcie kurs franka. Dziś w południe do tego poziomu brakowało jeszcze dwóch groszy.
Podsumowanie
Nasz rynek wyjątkowo niemrawo reagował w ostatnich dniach na poprawę sytuacji na światowych giełdach. Inwestorzy nie wykazywali żadnego entuzjazmu nawet wówczas, gdy zwyżki na głównych parkietach europejskich przekraczały 2,5 proc., a na Wall Street rosły o 3 proc. Nasze indeksy zyskały w skali całego tygodnia jedynie po około 2 proc. Trzeba cieszyć się i z tego, ale uczucie niedosytu pozostaje.
. Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |