Za "oczko" płacą do 150 zł

W sieci kwitnie handel punktami karnymi za wykroczenia drogowe - ujawnia "Rzeczpospolita".

Obraz
Źródło zdjęć: © sxc.hu

W sieci kwitnie handel punktami karnymi za wykroczenia drogowe - ujawnia "Rzeczpospolita".

Nietrudno znaleźć ogłoszenie oferujące przejęcie punktów w zamian za określoną kwotę. Cena za jedno "oczko" waha się od 100 do 150 zł. Są też anonsy odwrotne, od osób poszukujących chętnych do przyznania się do popełnienia wykroczenia i wzięcia na siebie przypadających z tego tytułu punktów.

A wszystko dzięki temu, że fotografie, wykonywane przez fotoradary, nie są dostatecznie wyraźne. Zwłaszcza te, wykonywane przez straż miejską, które ustępują jakością tym, zrobionym dzięki policyjnym urządzeniom. Także mandaty za złe parkowanie, choć za to wykroczenie kara punktowa jest niska, podlegają "odsprzedaży". Nabywcami są kierowcy, mający już na swoim koncie dużą ilość punktów karnych. Kolejne spowodowałyby zatrzymanie prawa jazdy. Dlatego, zdesperowani, szukają chętnych, którzy potwierdzą, że to oni kierowali pojazdem w chwili popełnienia wykroczenia i przyjmą na siebie należne z tego tytułu punkty. Właściciel pojazdu oświadcza, że to właśnie wskazanej osobie użyczył wówczas pojazdu.

Podstawione osoby zarabiają na tym pieniądze, a często sami w ogóle nie jeżdżą samochodem. Są też tacy, którzy zrobili sobie z tego procederu mały biznes. Zbierają dużą ilość punktów karnych, ale nie więcej niż 24, czyli dopuszczalną granicę, a później idą na policyjne szkolenie, dzięki któremu odejmuje im się ze stanu 6 punktów. Jedno takie szkolenie kosztuje 300 zł. Można ich zrobić więcej. Różnica pomiędzy kwotą, uzyskaną za przyjęcie punktów na siebie, a wydatkiem na szkolenie stanowi zysk.

Biorąc pod uwagę ilość spraw i fotografii, jakie codziennie robią w całym kraju fotoradary, trudno jest wykryć taki proceder. A jeśli nawet policja ma jakieś, uzasadnione podejrzenia, ciężko na podstawie niewyraźnego zdjęcia udowodnić, że dana osoba nie prowadziła w momencie wykroczenia pojazdu. Zresztą w niektórych, internetowych ofertach, pojawiają się rysopisy, które jeszcze bardziej mają uwiarygodnić oszustwo.

Taka podmiana sprawcy może być uznana jako składanie fałszywych zeznań lub wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. Oczywiście, jeśli prokuraturze uda się to udowodnić. Zaś za sam fakt publikowania w internecie ogłoszeń, dotyczących handlu punktami karnymi, może zostać potraktowany, jako publiczne nawoływanie do popełnienia przestępstwa - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Praca do 70 roku życia. Duża zmiana w tej grupie zawodowej
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Dwa przelewy od ZUS w październiku. Oto szczegóły
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Od środy zakupy będą droższe. Wchodzi w życie nowa opłata
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
Gwiazdor nie chce zostawić dzieciom swojej fortuny. Oto dlaczego
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Austriacki inwestor powiedział: pas. Teraz polska fabryka zbiera pieniądze na wykup
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Od tego zależą ceny nagrobków. Właściciel zakładu ujawnia
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Jedna decyzja i emerytura będzie wyższa. ZUS potwierdza
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Ceny prądu zamrożone do końca roku. A co potem? Padła ważna deklaracja
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Nowy obowiązek dla budujących i remontujących domy. Chodzi o światłowód
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Tańsze sanatorium. Nowe stawki już od października
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności
Seniorka zostawiła pieniądze pod śmietnikiem. Straciła oszczędności