Nawet co trzeci Polak może wrócić z Wielkiej Brytanii. Wszystko przez Brexit i taniego funta
- Zawirowania wokół funta zdecydowanie zmniejszają opłacalność pracy na Wyspach. Myślę, że w związku z tym Polacy będą opuszczać Wielką Brytanię. Około 20-30 proc. może wrócić do domów - mówi Janusz Kobeszko z Instytutu Sobieskiego.
17.01.2017 | aktual.: 17.01.2017 17:02
Tańszy funt oznacza też, że wartość realnego wsparcia dla rodzin pozostających w kraju również zmniejszyła się w ostatnim czasie o 20 procent.
W poniedziałek dołujący kurs funta pobił kolejny niechlubny rekord. W stosunku do dolara znalazł się na najniższym od 32 lat poziomie. Wszystko za sprawą premier Wielkiej Brytanii, która dała do zrozumienia, że jest gotowa na tzw. twardy Brexit. We wtorek funt odbił w górę dzięki uspokajającemu wystąpieniu Theresy May, która zapewniała, że po Brexicie chce jednak jak najszybciej podpisać umowy o wolnym handlu z krajami UE.
Tak gwałtowne reakcje rynków nie mogą tu dziwić, bo jak pisaliśmy w WP moneyostre zakończenie negocjacji z UE może potężnie wstrząsnąć brytyjską gospodarką. - Wprowadzenie teraz jakiegokolwiek systemu celnego czy taryfowego podniesie koszty produkcji i wymiany towarów. Wydaje się, że wchodzimy w czas potencjalnych wojen handlowych, a to nigdy nie jest dobre dla zatrudnienia i stabilności kursu waluty - ocenia Kobeszko. ##Szeroki strumień tańszego funta Funt po tych politycznych zapowiedziach stracił również w stosunku do złotówki. Wprawdzie żadnego rekordu nie było, ale słabszy okres tej waluty, to złe informacje dla pracujących w Wielkiej Brytanii Polaków i ich rodzin w kraju.
Według oficjalnych danych brytyjskiego rządu, na Wyspach mieszkają 853 tysiące Polaków. Nieoficjalne dane mówią nawet o milionie. Jak wynika z raportu „Transfery z tytułu pracy Polaków za granicą w świetle badań Narodowego Banku Polskiego” choć od 2007 r. ciągle spada odsetek wysyłających pieniądze do kraju, to ciągle oscyluje on w okolicach 30 proc.
Ciągle zatem jest to spora suma pieniędzy, które pojawiają się na rynku i przyczyniają do wzrostu konsumpcji. Według NBP od czasu wstąpienia Polski do UE, wszyscy emigranci wsparli swoje rodziny sumą ponad 200 mld zł.
Zestawienie NBP z ostatnich dwunastu miesięcy, kończy się we wrześniu 2016 roku. W tym czasie do Polski z Wielkiej Brytanii trafiło ponad 4,6 mld zł od pracujących tam Polaków. W ostatnich czterech latach kwota tych transferów niezmiennie oscylowała wokół 4 mld zł rocznie.
Z kolei według badań przeprowadzonych przez Azimo, firmę zajmującej się cyfrowym transferem pieniędzy, statystyczny polski emigrant z Wysp wysyła do kraju 350 funtów miesięcznie. ##Chcieliby funta po 6 zł Biorąc jednak pod uwagę, że w listopadzie 2015 roku za funta trzeba było zapłacić 6,09 zł, a w październiku 2016 kiedy kurs szorował po dnie 4,72 zł, oznacza to realnie mniejszą wartość o ponad 20 proc. Obecnie brytyjska waluta ponownie wyceniana jest poniżej bariery 5 zł.
Spadek kursu funta w stosunku do złotego między listopadem 2015 r., a październikiem 2016 src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1447110000&de=1476050400&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=GBP&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/> Oznacza to, że po zamianie funta na złotego mieszkające w Polsce rodziny emigrantów dostają znacznie mniej niż jeszcze przed ponad rokiem. Z tych statystycznych 350 funtów pod koniec 2015 r. było 2,1 tys. zł, a teraz już tylko 1,7 tys. Dotyczy to też całej gospodarki, która przy takim poziomie transferów może tracić nawet do miliarda złotych.
Pracujący na Wyspach nasi rodacy życzyliby sobie oczywiście, żeby funt był tak silny jak to tylko możliwe. Na stronach serwisu „Polish Express” w ankiecie "Ile powinien kosztować funt, żebyś był usatysfakcjonowany?” 44 proc. wskazało 6 zł, 38 proc. 7 lub więcej. Tylko 10 proc. ankietowanych satysfakcjonuje obecna wycena brytyjskiej waluty.
- Zawirowania wokół funta zdecydowanie zmniejszają opłacalność pracy na Wyspach. Myślę, że w związku z tym Polacy będą opuszczać Wielką Brytanię. Około 20-30 proc. może wrócić do domu - mówi Janusz Kobeszko.
Jego zdaniem najbardziej prawdopodobne, że wracać będą głównie ci, którzy wyemigrowali dwa, trzy lub cztery lata temu, a nadal mają silny związek z rodzinami pozostawionymi w Polsce. Pozostający na Wyspach dłużej niż 5-10 lat, powinni być mniej skłonni do powrotów ze względu na spadek wartości tamtejszej waluty. ##Wzrośnie niechęć do emigrantów Jednak nie tylko słaby funt może skłonić naszych rodaków do powrotów do kraju. - Kryzys, który wywoła ewentualny twardy Brexit sprawi, że będą pogarszały się nastroje społeczne. Wrogość do emigrantów może nadal rosnąć. To może być trudne do zniesienia - mówi Jakub Makurat, dyrektor w brytyjskiej firmy Ebury.
W jego ocenie szczególnie gorąco może się zrobić, kiedy zaczną się materializować deklaracje związane ze zmniejszeniem świadczeń socjalnych. Część mieszkających tam naszych rodaków może się tego przestraszyć i zdecydować o powrocie do kraju.
Jednak jest też spora grupa, która zdaniem Makurata nie będzie skłonna szybko pakować walizek. - Wśród Polaków na Wyspach spotykam wielu znakomicie opłacanych ekspertów silnie skupionych na swoich karierach i mających dobrze poukładane życia rodzinne w Wielkiej Brytanii. Ich nie będzie tak łatwo przegnać - dodaje.
Jednak dla słabiej wykształconych i gorzej opłacanych Polaków nadchodzą ciężkie czasy. Zdaniem eksperta z Instytutu Sobieskiego ewentualny twardy Brexit całkowicie zmieni reguły handlu, które tak świetnie służą wyspiarzom, ale i emigrantom.
- Szczególnie w handlu, magazynach, transporcie gdzie pracuje tak wielu Polaków właściciele będą szukać oszczędności. To oczywiście będzie musiało wpłynąć na zmniejszanie zatrudnienia. Jeżeli do tego doda się jeszcze ograniczenia w dostępie do benefitów i restrykcje administracyjne związane z pobytem, życie na Wyspach może przestać być atrakcyjną alternatywą - mówi Kobeszko. ##Jeden Brytyjczyk na setki tysięcy Polaków Ekspert jeszcze większe zagrożenie dla mieszkających tam Polaków widzi w pomysłach na oparcie dalszej współpracy Wielkiej Brytanii z poszczególnymi państwami UE tylko o dwustronne umowy z każdym z państw z osobna.
Mogłoby to uzależniać prawo do korzystania ze świadczeń socjalnych emigrantów w zależności od tego, jak wielu obywateli Wielkiej Brytanii korzysta z nich w Polsce. - Jesteśmy tu w o tyle złej sytuacji, że czytałem tylko o jednym Brytyjczyku korzystającym z naszej pomocy społecznej. Dysproporcja jest tu po prostu bardzo wyraźna - mówi Kobeszko.
Pytanie, na ile pomysły na specjalne prawa dla emigrantów z krajów, które są również celem dla Brytyjczyków, jak choćby Hiszpania, Francja czy państwa Skandynawii, są realne do przeprowadzenia.
- Na razie Bruksela odpowiada za wszystkie kraje Unii i nie ma mowy o obustronnych negocjacjach. Trzeba się jednak przygotować, że w trakcie negocjowania zasad Brexitu, argument o tej oczywistej dysproporcji zostanie wyciągnięty na stół. Dlatego na razie też nieco mniej się o tym teraz mówi - podsumowuje Janusz Kobeszko.
Ponadto według brytyjskiego Instytutu Studiów Podatkowych, rządowa decyzja o zamrożeniu benefitów i ulg podatkowych do 2020 r. poważnie wpłynie na wiele mieszkających tam rodzin. Instytut szacuje, że w połączeniu z rosnącą inflacją kłopot może mieć aż 11 milionów tamtejszych gospodarstw, w tym i polskie rzecz jasna.