Sankcje, które mogą zmiażdżyć Rosję
Bruksela chce podjąć kroki, które w ciągu kilku miesięcy mogą doprowadzić Rosję na skraj bankructwa. Do dokumentu omawiającego szczegółowo poszczególne działania dotarł "Financial Times".
24.07.2014 | aktual.: 25.07.2014 06:55
Opis sankcji zawarto w 10-stronnicowym dokumencie, który został przygotowany przez Komisję Europejską i rozesłany do stolic państw członkowskich. Poza wspomnianym zakazem proponuje się także uniemożliwienie rosyjskim bankom wprowadzania do notowań giełdowych jakichkolwiek nowych emisji akcji i długu, żeby powstrzymać pośrednie finansowanie przez Europę w postaci kupowania emisji sprzedanych poza Europą.
Propozycje UE nie zakładają objęcia podobnymi obostrzeniami aukcji rosyjskich państwowych obligacji z obawy, że Kreml mógłby w odwecie zabronić Rosjanom zakupu długu państw UE. Omawiana propozycja jest o wiele szersza niż sankcje nałożone niedawno przez USA. Stany wzięły na celownik dwa rosyjskie banki - Gazprombank i VEB. Tymczasem pomysł unijnych urzędników będzie dotyczył wszystkich banków, w których państwo ma więcej niż 50 procent udziałów.
Instytucje finansowe kontrolowane przez państwo stanowią większość aktywów bankowych w Rosji. Dokument, do którego dotarł "Financial Times" szacuje, że z 15,8 mld euro obligacji wyemitowanych przez rosyjskie publiczne instytucje finansowe w ostatnim roku, aż 7,5 mld euro trafiło na europejskie rynki.
W dokumencie napisano, że "cały zabieg polega na zakazaniu wszystkim obywatelom UE inwestowania w dług, akcje oraz inne podobne instrumenty finansowe o terminie zapadalności powyżej 90 dni, które zostały wyemitowane gdziekolwiek na świecie przez rosyjskie instytucje finansowe, należące do państwa".
Dokument wysłany do państw członkowskich pokazuje, że szykowane przez Brukselę obostrzenia są tak pomyślane, by sparaliżować gospodarkę Rosji.
"Ograniczanie dostępu do rynków kapitałowych dla rosyjskich państwowych instytucji finansowych zwiększy koszty pozyskiwania środków i ograniczy ich zdolność do finansowania gospodarki rosyjskiej, chyba że rosyjskie władze publiczne zapewnią im finansowanie zastępcze" - można przeczytać w uzasadnieniu dokumentu. Do tego zauważa się, że będzie to wspierać klimat niepewności na rynku, co może mieć wpływ na środowisko biznesowe w Rosji i przyśpieszyć odpływ kapitału.
Uderzenie nie tylko w akcje
Oprócz zakazu dotyczącego rynków kapitałowych jednym z najbardziej uciążliwych środków zawartych w dokumencie jest propozycja ograniczenia eksportu do Rosji "wrażliwych technologii", które mają dotyczyć także elementów niezbędnych dla rosyjskiego sektora energetycznego.
Zakaz sprzedaży takich rozwiązań zakłada wprowadzenie systemu licencji podobnego do tego, który został zastosowany w sankcjach wobec Iranu. Miałby najbardziej dotyczyć sprzętu potrzebnego Rosji w trzech sektorach: wiercenia głębinowe, gaz łupkowy i eksploracja złóż w Arktyce.
Chociaż w dokumencie stwierdzono, że eksport technologii powiązanych z wydobywaniem energii stanowi tylko 150 milionów euro w rocznym bilansie eksportu UE do Rosji, to Komisja Europejska jest przekonana, że w połączeniu z restrykcjami wprowadzanymi przez USA efekt będzie miażdżący dla rosyjskiej gospodarki. Putin nie będzie miał innego źródła na znalezienie niezbędnych mu rozwiązań technicznych.
"Rosja potrzebuje technologii unijnych, żeby rozwinąć niektóre ze swoich najbardziej konkurencyjnych i nastawionych na eksport sektorów gospodarki, w tym energetyczny i stalowy" - stwierdzono w dokumencie.
Kolejną opcją rozważaną przez kraje UE jest wprowadzenie embarga na broń. Chociaż kraje unijne eksportują zaledwie za 300 mln euro rocznie do Rosji, to jednak byłby on bardzo dotkliwy dla Kremla. Wciąż wiele państw z Europy Wschodniej, budując swoją armię polega na rosyjskim sprzęcie, dzięki czemu Rosjanie sprzedają do Europy broń za ponad 3,2 mld euro.
Komisja Europejska zidentyfikowała też dobra o podwójnym wykorzystaniu, które mogłyby zostać objęte sankcjami i których eksport ma wartość ok. 20 mld euro. Chodzi o takie produkty, które mogą być wykorzystywane zarówno przez cywilnych i wojskowych producentów. Jednak na razie KE zaleciła wymierzenie sankcji w warte 4 mld euro "bardzo wrażliwe" produkty, takie jak obrabiarki czy komputery o wysokiej wydajności i elektronikę.
Chociaż czwartkowe spotkanie ambasadorów UE będzie pierwszym, na którym dyplomaci będą formalnie omawiać tak szeroko zakrojoną akcję wymierzoną w rosyjski sektor finansowy, to zakaz dotyczący rynków kapitałowych pozostaje mało prawdopodobny - uważa "Financial Times". Taki środek musiałby zostać uzgodniony jednomyślnie przez wszystkie 28 krajów UE, a kilka państw już wielokrotnie podkreślało swoją niechęć do wprowadzania takich obostrzeń. Czy uda się przekonać ich przedstawicieli, dowiemy się w ciągu kilkudziesięciu godzin.