"Do Rzeczy": Branża farmaceutyczna zastrasza europosłów

W tym tygodniu europarlament ma głosować nad dyrektywą tytoniową. "W miarę jak obnażana jest hipokryzja nowych regulacji i przybywa sceptycznych posłów lobby wytacza swoje najpotężniejsze armaty - zastraszanie posłów" - czytamy w tygodniku "Do Rzeczy". Co ciekawe nie chodzi o lobby tytoniowe, tylko farmaceutyczne.

"Do Rzeczy": Branża farmaceutyczna zastrasza europosłów
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

07.10.2013 | aktual.: 07.10.2013 15:18

"Pięćdziesiąt-sześćdziesiąt tysięcy miejsc pracy może pójść z dymem rozpalonych głów w Brukseli. Polskie rolnictwo, produkcja, handel, dystrybucja - ucierpią wszyscy, nawet nasz bilans w handlu zagranicznym, nie mówiąc o powstaniu jeszcze większej dziury w budżecie" - ocenia konsekwencje ewentualnego wejścia w życie dyrektywy tytoniowej Tomasz Wróblewski na łamach tygodnika "Do Rzeczy".

Publicysta podkreśla, że zapisy dyrektywy przede wszystkim uderzają w polskie miejsca pracy, ponieważ obostrzenia dotyczące mieszania tytoniu oraz produkcji papierosów mentolowych i typu slim ograniczą skalę produkcji papierosów w Polsce i możliwość wykorzystania naszego tytoniu.

Zdaniem Wróblewskiego dyrektywa ma silne finansowe wsparcie ze strony przemysłu farmaceutycznego, który liczy na rozwój rynku preparatów z nikotyną. Taka teza pojawiła się również w europarlamencie i w zagranicznej prasie.

Włoski portal Blogo.it zwraca uwagę na silny lobbing branży farmaceutycznej przeciwko e-papierosom. "Wielkie marki branży farmaceutycznej, takie jak GSK , Pfizer, Novartis , Bayer zaatakowały elektroniczne papierosy domagając się klasyfikowania ich jako produktów medycznych" - czytamy. Producentom leków chodzi o ochronę rynku preparatów z nikotyną pomagających w rzuceniu palenia, któremu zagrażają e-papierosy. Uznanie tych ostatnich za produkty lecznicze wiązałoby się z procedurą rejestracji, która wywołałaby wzrost cen. Według brytyjskiego europosła Martina Callanana głównym celem takiego działania jest pozbawienie e-papierosów możliwości ekspansji na rynku.

Według Wróblewskiego na kluczowym etapie, tuż przed głosowaniem, lobby antytytoniowe sięga po argument zastraszania europosłów. Przykładem jest oskarżenie wszystkich parlamentarzystów sprzeciwiających się dyrektywie o uleganie lobby koncernów tytoniowych. Tymczasem w przypadku polskich europosłów stanowisko takie to po prostu ochrona polskich interesów i, jak podkreśla publicysta, rzadki przykład porozumienia ponad podziałami.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (212)