540 tys. zł na wojaże aferzysty
Czy marszałek województwa jest od tego, by prowadzić politykę zagraniczną? Takie wnioski można by wysnuć, gdyby prześledzić służbowe podróże seksmarszałka Mirosława Karapyty (53 l.). Tylko w rok wydaliśmy na nie ponad pół miliona złotych! Niemcy, Włochy, Chorwacja, Chiny, Kanada... Wojażami podkarpackiego notabla już zajmuje się prokuratura.
04.05.2013 06:54
Gdzież marszałek Karapyta nie bywał! O ile jeszcze można by zrozumieć wizyty u najbliższych sąsiadów, to co u licha marszałek Podkarpacia robił w Chinach, Kanadzie czy Kazachstanie, w którym – jak sam się chwalił – jadł baranie oko? Czy wszędzie tam zawiodły go tak doniosłe cele, jak ten, który realizował w brazylijskiej Kurytybie? Jak sam się przyznał, wręczał tam stroje ludowe przedstawicielom Polonii...
Jak udało nam się dowiedzieć, w zeszłym roku liczne wojaże podejrzanego marszałka kosztowały aż 540 tys. zł! Poza egzotycznymi wycieczkami marszałek służbowo objechał także niemalże całą Europę: był w Niemczech, we Włoszech, Serbii, Rumunii i Chorwacji. Według naszych informacji służbowe podróże seksmarszałka wzięła już pod lupę prokuratura, która podejrzewa, że mógł on po prostu zwiedzać świat za publiczne pieniądze, choć urzędowi te wyjazdy niekoniecznie były potrzebne. A to byłoby działanie na szkodę urzędu marszałkowskiego. Czy to znaczy, że obok zarzutów o charakterze korupcyjnym i seksualnym Karapyta usłyszy kolejne - związane właśnie ze swymi podróżami?
- Badamy wszystkie wątki związane z aktywnością zawodową pana marszałka, także kwestie związane z podróżami służbowymi. Weryfikujemy w tej chwili dokumenty zabezpieczone podczas lutowej kontroli CBA w urzędzie - powiedział nam prokurator Andrzej Jeżyński, naczelnik wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie.