75-latek: oddałem dom w zamian za opiekę. Porzucono go w szpitalu
Wrocławski szpital nie może wypisać 75-latka po udarze, gdyż brakuje osób gotowych go przejąć - pisze "Gazeta Wyborcza". Według relacji, osoba której mężczyzna miał przekazać dom w zamian za opiekę, nie wywiązuje się z umowy.
Jak relacjonuje dziennikowi Grzegorz, jedyny krewny odwiedzający obecnie mężczyznę, 75-letni Jan jest całkowicie zależny od pomocy medycznej i wciąż potrzebuje wsparcia w podstawowych czynnościach.
Pan Jan twierdzi, że przekazał swój dom za dożywotnią opiekę rodzinie lekarza z sąsiedniej wioski. Mimo to, jak twierdzi pracowniczka wrocławskiego szpitala, osoby te nie interesują się jego losem.
- Pacjent wymaga stałej opieki, a osoby, które według przekazanych nam informacji zobowiązały się do niej notarialnie, nie odbierają telefonów. Zamknęły dom na klucz, na bramy założyły łańcuchy, kłódki. Przecież przez płot chorego nie przerzucimy - mówi GW pracowniczka szpitala.
Nowa opłata w sklepach od 1 października. Tak to wygląda w praktyce
"Zwykła umowa kupna-sprzedaży"
Sprawy komplikują jeszcze bardziej niejasności związane z aktem notarialnym. Ojciec lekarza, do którego należy teraz nieruchomość, przekazał "Gazecie Wyborczej" dokumenty wskazujące, że była to zwykła umowa bez zobowiązania do opieki. - Syn podpisał z Janem akt notarialny, ale to była zwykła umowa kupna-sprzedaży - zapewnia ojciec lekarza.
Mimo wielu trudności i biurokratycznych zawiłości, pozostaje pytanie, kto powinien zająć się panem Janem. Szpital podkreśla, że obecnie przebywa on u nich wyłącznie z powodów socjalnych. Pracowniczka wskazuje, że zgodnie z prawem, to gmina powinna zapewnić odpowiednią pomoc, czego jednak, zdaniem szpitala, brakuje.
Kierowniczka GOPS-u w Miękini poinformowała GW o możliwym rozwiązaniu problemu. Z jej słów wynika, że pan Jan lada dzień ma zostać przeniesiony do zakładu opiekuńczo-leczniczego.
Źródło: wroclaw.wyborcza.pl