Amerykańsko-polski optymizm

Amerykanie dostali w środę kolejną szansę na zmianę niedźwiedziego obrazu rynku akcji i robili wszystko, żeby ją wykorzystać. Dane makro (te istotne) były słabe. Kwietniowe zamówienia na dobra trwałego użytku, po dużym wzroście w marcu, spadły i to o niewiele mniej. Zanurkowały o 3,6 proc. m/m, a co gorsze zamówienie bez środków transportu też spadły (o 1,5 proc.) – oczekiwano niewielkiego wzrostu. Był to spadek największy od 6 miesięcy. Negatywną wymowę tych danych tylko nieznacznie zmniejszał marcowy wzrost.

Amerykańsko-polski optymizm
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

26.05.2011 09:29

Dziwne rzeczy działy się na rynku surowcowym. Ropa zdrożała o ponad dwa procent, miedź o prawie dwa procent. Wszystko to w sytuacji, kiedy dane makro były słabe. Powodem był raport analityków Deutsche Bank, którzy dołączyli do tych z JP Morgan i Goldman Sachs i też zalecali kupno surowców. Pretekstem był też raport o tygodniowej zmienia zapasów paliw. Pretekstem, bo zapasy ropy i benzyny zachęcały do sprzedaży ropy, ale oparto się na tym, że zapasy destylatów mocno wzrosły.

Na rynek akcji napływały złe informacje. Po poniedziałkowej sesji bardzo słabe prognozy przedstawił Applied Materials, największy producent urządzeń dla producentów półprzewodników. Przed sesją niedobre prognozy przedstawił Costco Wholesale. Wydawało się, że po sesji wtorkowej, kiedy po dobrych informacjach rynek nie chciał rosnąc, taki zestaw informacji zapewnie spadki, ale tak się nie stało. Indeks S&P 500 dwukrotnie testował na początku sesji wsparcie z połowy kwietnia, ale niedźwiedzie były za słabe. Rosnące ceny surowców i technika doprowadziły do wzrostu indeksów. Nie było w tym niczego fundamentalnego. Ten wzrost nie anulował sygnału sprzedaży, ale postawił znak zapytania i dał szansę bykom.

Zachowanie GPW podczas środowej sesji było zaskakujące. Rozpoczęła się standardowo, od niewielkiego spadku indeksów. Z góry można był założyć, że będziemy się wpatrywali w to, co mówią Europejczycy na temat problemów Grecji, więc nie było wielkim zaskoczeniem to, że po zdementowaniu pogłosek o wcześniejszych wyborach lub referendum w Grecji WIG20 zabarwił się na zielono.

Od początku nasz rynek zachowywał się jednak dużo lepiej niż inne rynki europejskie. Jeśli widziało się słabość złotego, to takie zachowanie mogło nieco dziwić. Publikacja bardzo słabych danych makro w USA tylko nieznacznie popsuła nastroje. Nadal panował totalny spokój, a aktywność graczy była minimalna. Po rozpoczęciu sesji w USA, kiedy indeksy zaczęły tam już rosnąć, byki dostały dodatkowy atut do ręki i bardzo dokładnie go wykorzystały. Sesja zakończyła się zwyżką o jeden procent, z czego połowę zawdzięczamy PZU (polowanie na dywidendę) i KGHM. Tak wąski rynek to minus, ale ja bym się tym nie przejmował.

WIG20 i WIG dały wstępne sygnały kupna. Pozostał już mniej niż jeden procent do linii szyi podwójnego szczytu. Jeśli pęknie, to nie będzie jeszcze można mówić o sygnale kupna, ale z pewnością będzie można postawić hipotezę, że w najgorszym razie mamy kreację trendu bocznego 2.785 – 2.940 pkt.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)