Asystentki szefa. Czy marnują się w pracy?

Robią zakupy dla szefa, odwożą go do domu, na spotkaniach biznesowych otrzymują propozycje seksualne.

Asystentki szefa. Czy marnują się w pracy?

14.02.2012 | aktual.: 15.02.2012 10:49

Idealna asystentka powinna wręcz czytać w myślach szefa. Mieć wykształcenie wyższe i biegle mówić w przynajmniej dwóch językach obcych. Do tego obowiązkowa jest nienaganna prezencja, doskonałe orientowanie się w sprawach gospodarczych. Asystentki często twierdzą, że mimo wysokich kwalifikacji zostały "zredukowane" do roli służącej.

- Pracuję w niewielkiej firmie i właściwie robię wszystko, jestem fakturzystką, księgową, parzę kawę, redaguję pisma handlowe, kilka razy odwoziłam szefa po jakiejś suto zakrapianej imprezie. Jestem zatrudniona jako asystentka, zarabiam 2,3 tys. zł netto – mówi Hania, pracuje w firmie produkującej okna.

Wymagania stawiane asystentkom są uzależnione od specyfiki firmy i jej wielkości - im większa firma i lepiej sytuowana na rynku, tym wymagania są wyższe. Asystentka w dobrej firmie nie ma nic wspólnego z osobą zajmująca się parzeniem kawy, czy tylko prowadzeniem terminarza szefa. Jest jak zastępca szefa - musi doskonale orientować się w sprawach firmy i podejmować ważne decyzje. Ale w praktyce, oprócz analitycznego myślenia, asystentki bardzo często muszą wiedzieć kiedy żona szefa ma urodziny.

- Ukończyłam prawo i mój ojciec twierdzi, że się marnuję jako asystentka, bo mogłam robić aplikację. A tak muszę być na każde skinienie szefa. Przygotowuję umowy, biorę udział w spotkaniach biznesowych, dlatego moje wykształcenie jest przydatne. Kilka razy zastępowałam szefa, gdy ten był chory. Szef ma zastępców, ale wolał, żebym to ja brała udział w spotkaniu. Zdarzyło mi się też kilka razy robić zakupy w imieniu szefa. Na przykład kupowałam biżuterię dla żony, która miała urodziny. Był tak zajęty, że nie mógł tego zrobić osobiście. Odwoziłam też kilka razy jego syna na lotnisko i kupowałam dla szefa leki, gdy był przeziębiony. Tak, to trochę deprymujące, ale chyba na tym ten fach również polega – twierdzi Iga, pracuje w spółce handlującej oprogramowaniem, zarabia 3,2 tys. zł netto.

Niektóre asystentki twierdzą, że do poniżających sytuacji dochodzi podczas imprez firmowych. Podczas których zdarza się, że otrzymują niemoralne propozycje.

- Jest coś w tym, że asystentkę traktuję się jak kogoś ograniczonego, kto ma obowiązek podawać kawę i świadczyć usługi seksualne. Zdarzyło mi się raz, że podczas imprezy służbowej menedżer z zaprzyjaźnionej firmy bez ogródek stwierdził, że mam z nim iść do pokoju, bo to mój obowiązek! To nawet nie był flirt czy niewinny podryw. Tylko jasne postawienie sprawy. Dowiedziałam się od niego, że to normalne, że szefowie wymieniają się asystentkami. Gdy powiedziałam, że nie jestem prostytutką, ów menedżer zaczął wykrzykiwać, że jeśli z nim nie pójdę do łóżka, to on nie podpisze umowy. Na szczęście na drugi dzień bardzo mnie przepraszał, twierdził że to wina alkoholu, przesłał mi kwiaty w ramach przeprosin i umowę oczywiście podpisał. Ale złe wspomnienie pozostało. Słyszałam od przyjaciółki, która też jest asystentką, że ona regularnie otrzymuje tego typu propozycje na imprezach, to bardzo przykre. Wydaje mi się, że menedżerki traktowane są poważnie na takich spotkaniach, a asystentki zawsze jak przedmiot, służące,
hostessy czy panie do towarzystwa. Tymczasem bardzo często to właśnie asystentki są lepiej wykształcone - twierdzi Karolina, która pracuje w warszawskiej firmie reklamowej, jest po zarządzaniu, zarabia 3,5 tys. zł netto, otrzymuje też premie w wysokości ok. tysiąca złotych.

Dobrze wykształcone asystentki są cenione. W dużych korporacjach ich pensje sięgają nawet 10 tys. zł brutto ( w małych firmach asystentki mogą liczyć na ok. 2,5 tys. zł brutto). O pensji decyduje jednak to, komu asystentka asystuje.

- Asystentka asystentce nie jest równa. Wszystko zależy od firmy i zakresu obowiązków. Asystentka w niewielkiej firmie robi to, co sekretarka, wykonuje wszystkie prace biurowe. W dużej firmie pracują asystentki personalne, przypisana konkretnej osobie. Dbają o organizację pracy osoby, której asystują. Są też asystentki zarządu i prezesa, tzw. executive assistance. W dużych firmach asystentka najczęściej jest świetnie wykształcona, ma kilkuletnie doświadczenie, jest po studiach prawniczych, administracyjnych, zna kilka języków obcych, na tych stanowiskach płace naprawdę są zawrotne, mogą sięgać nawet 10 tys. zł, te asystentki z czasem awansują. Później pracują jako menedżerki, kierują zespołem - twierdzi Joanna Pogórska, psycholog, doradca personalny.

Jeszcze jakiś czas temu, idealna kandydatka na asystentkę musiała mieć 30 - 35 lat. Teraz zatrudniane są również osoby studiujące. Chyba że w grę wchodzi praca na stanowisku asystentki osób na najwyższym szczeblu w firmie. Wtedy liczy się wiek i doświadczenie – od 7 do 10 lat. Na to stanowisko zatrudniani są coraz częściej mężczyźni.

Wynagrodzenia asystentek, sekretarek i pracowników biurowych rosną wraz z wielkością przedsiębiorstwa. Na najwyższe pensje mogą liczyć asystentki i asystenci zatrudnieni w przemyśle lekkim i bankowości - podawał portal Wynagrodzenia.pl. Najbardziej atrakcyjne działy to: dział marketingu, sprzedaży oraz administracyjny lub biuro zarządu. Asystentki ciągle najlepiej zarabiają w Warszawie. Najwyższe pensje asystentkom i asystentom oferują przedsiębiorstwa zatrudniające ponad 1000 pracowników.

Furorę wśród menedżerów robią tzw. asystentki na godzinę. Wynajmują je menedżerowie, którzy wyjeżdżają w delegację. Asystentki na godziny są też wynajmowane przez hotel, organizatorów konferencji. Pracownica taka ma przygotować pracę menedżera, który przyjeżdża na spotkanie biznesowe do innego miasta.

Menedżer przed przyjazdem wysyła asystentce wytyczne, dokumenty do wydrukowania, zakres prac i listę spraw, którymi ma się zająć. Taka asystentka jest potrzebna tylko dorywczo, na kilka godzin.

- To dobry pomysł, takie rozwiązania są bardzo popularne za granicą. Asystentka na miejscu jest lepiej zorientowana, zna miasto, wie, gdzie przygotować kolację biznesową, a gdzie konferencję prasową. Taka asystentka jest tańsza i bardziej efektywna – twierdzi Joanna Pogórska, doradca personalny, psycholog.

toy/
ak

asystentkisekretarkiszef
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)