Bank Japonii wypuścił na rynek kolejne 3 bln jenów
Bank Japonii wypuścił w piątek na rynek finansowy kolejny zastrzyk pieniędzy: trzy biliony jenów w nadziei na ustabilizowanie rynku.
18.03.2011 | aktual.: 18.03.2011 06:55
Gubernator Banku Japonii Masaaki Shirakawa wyraził w piątek nadzieję, że interwencja krajów G7, które postanowiły działać wspólnie na rynkach walutowych, by nie dopuścić do nadmiernego wzrostu kursu jena uspokoi rynki.
Shirakawa obiecał również, że jego bank centralny będzie zapewniał płynność sektorowi bankowemu.
Wcześniej Bank Japonii przeprowadził "operację awaryjną" - jak pisze AP - wpuszczając do systemu finansowego w ubiegłym tygodniu 34 biliony jenów (420 mld dolarów). To zalanie banków dodatkową gotówką ma im pomóc sprostać znacznie zwiększonemu zapotrzebowaniu na pożyczki przeznaczone na pomoc po katastrofie.
Przedwczoraj za oceanem kurs USD/JPY ustanowił nowe historyczne minimum na poziomie 76,36. W czasie sesji azjatyckiej dolar zdołał odrobić część strat w relacji do jena, jednak wciąż kurs tej pary walutowej utrzymuje się w okolicach 79,00. - Tak silna aprecjacja jena jest bardzo szkodliwa dla japońskiej gospodarki, gdyż uderza w wynik finansowy eksportów, którzy odpowiadają za większą część krajowego PKB. W efekcie umocnienie jena obok zniszczeń oraz ograniczenia produkcji jest kolejnym istotnym czynnikiem mogącym zepchnąć japońską gospodarkę w kolejnych miesiącach ponownie na skraj recesji - komentuje Michał Fronc z TMS Brokers.
Jak się okazuje, to wcale nie koniec zawirowań na rynku walutowym. G7 - grupa najwyżej uprzemysłowionych państw świata zdecydowała w czwartek w nocy, że przeprowadzi "zorkiestrowaną" akcję na rynkach, by powstrzymać wzrost kursu jena, który mógłby znacznie utrudnić wysiłek odbudowywania kraju po katastrofie.
Decyzję tę podjęto po telefonicznej naradzie ministrów finansów krajów G7 i szefów ich banków centralnych przeprowadzonej z inicjatywy Francji, która w tym roku sprawuje prezydencję tej grupy.
Efekt ustaleń G7 był natychmiastowy: kurs jena w stosunku do dolara podniósł się powyżej psychologicznej granicy 80 jenów za dolar w dzień po rekordowym spadku, gdy dolar kosztował tylko 76,36 jenów.
Rynek zareagował na komunikat G7, który głosi: "W odpowiedzi na niedawne wahania kursu wymiany jena związane z tragicznymi wydarzeniami, jakie miały miejsce w Japonii władze USA, Wielkiej Brytanii, Kanady oraz europejski bank centralny (ECB) dołączą do Japonii 18 marca 2011, by dokonać wspólnej interwencji na rynkach walutowych".
Od poniedziałku Bank Japonii wypuścił już na rynek równowartość 324 mld euro.
Co do wpływu katastrofy w Japonii na globalną gospodarkę zdania przedstawicieli G7 były podzielone - pisze AFP - zdaniem jednych może wzrosnąć jeszcze cena ropy naftowej; może dojść do masowego wycofania japońskich funduszy z zagranicy, w celu sfinansowania odbudowy kraju. Wielu inwestorów przewidziało już taki ruch, co spowodowało gwałtowny wzrost kursu jena, do poziomu najwyższego od II wojny światowej.
Wysoki kurs japońskiej waluty odbiłby się fatalnie na zyskach ważnych tamtejszych eksporterów, jak choćby giganty samochodowe jak Toyota czy Nissan.
Japonia posiada też kolosalne ilości amerykańskich obligacji rządowych oraz obligacji europejskich. Duża wyprzedaż tych papierów dłużnych miałaby znaczenie dla globalnej gospodarki i mogłaby spowolnić proces jej wychodzenia z kryzysu - pisze agencja AFP.