Bankowe kłopoty Watykanu
W omawianiu kolejnych plag, które miały być prawdziwym powodem ustąpienia Benedykta XVI do abdykacji, najmniej miejsca poświęcono kwestiom finansowym, zwłaszcza owianemu tajemnicą Instytutowi Dzieł Religijnych. Czy nowy papież zrobi porządek z finansami Watykanu?
01.04.2013 | aktual.: 07.04.2013 09:58
Wyraźnie podekscytowane media zwracały uwagę na inne możliwe racje niespodziewanej rezygnacji: naciski lobby homoseksualnego, napięcia między masonerią a Opus Dei w łonie rzymskiej kurii czy konsekwencje wewnętrznego śledztwa na temat zeszłorocznego skandalu VatiLeaks - wycieku tajnych dokumentów ujawniających zawstydzające przypadki nepotyzmu, korupcji i marnotrawstwa w łonie watykańskiej administracji. Wszystko to miało załamać wyrafinowanego teologa, jakim był przed objęciem najwyższego stanowiska w Kościele Joseph Ratzinger. Nieco mniejszą uwagę mediów przyciągnęły naciski natury finansowej, związane z działalnością słynnego watykańskiego banku IDR (Instytut Dzieł Religijnych), choć nie ma bodaj w Europie instytucji finansowej bardziej obrosłej intrygami i teoriami spiskowymi. Jednak w jego historii szczególnie trudno odróżnić informacyjne ziarno od plew różnych domysłów.
Trzeba od razu zaznaczyć, że IDR jest bardzo często mylony z bankiem centralnym Watykanu. Tę rolę spełnia jednak Administracja Dóbr Stolicy Apostolskiej (ADSA) i to ona, a nie IDR, czuwa nad legendarnymi 80 tonami złota, które miałby posiadać Watykan. Oficjalnie IDR w ogóle nie należy do struktury Kurii Rzymskiej. Ma wszystkie cechy banku prywatnego, z tym że nie ma akcjonariuszy: wszystkie zyski z aktywności finansowej (a IDR jest zyskowny) są przeznaczone, według jego statutu, na „religijną działalność miłosierdzia”. Instytut został założony w czasie drugiej wojny światowej przez papieża Piusa XII właśnie w tym celu: pomocy uchodźcom i różnym kościołom narodowym, które cierpiały z powodu zawieruchy wojennej.
Praca banku nigdy nie była przejrzysta, ale też było to niemożliwością w sytuacji, gdy kontakty finansowe Watykanu ze wspólnotami katolickimi w państwach komunistycznych, muzułmańskich lub niektórych dyktaturach afrykańskich i południowoamerykańskich były utrudnione. IDR utworzył skomplikowaną, ale dość skuteczną sieć kanałów finansowania, którą później chętnie wykorzystywały tajne służby mocarstw zachodnich, szczególnie Stanów Zjednoczonych (np. w sprawach finansowania partyzantki contras w Nikaragui czy „Solidarności” w Polsce), nie we wszystkich wypadkach zresztą za wiedzą kurii.
Czy Benedykt XVI miał dość kłopotów z instytutem? Dziś jeszcze zbyt mało wiadomo na temat ostatnich wypadków wokół niego, ale można odnieść wrażenie, że nad IDR unosiła się walka sprzeczności – jedni politycy chcieli, by bank stał się maksymalnie jawny – według aktualnych standardów działalności bankowej, inni, by zachował jednak część swojej sieci w ukryciu, jakby zawsze mogła się do czegoś przydać. W każdym razie Benedykt XVI bez wątpienia próbował odciąć bank od wpływu zagranicznych tajnych służb. W 2009 r. na czele IDR postawił Ettore Gotti Tedeschi, autora L’Osservatore Romano, byłego prezesa Banco Santander we Włoszech i rzecznika uczciwości chrześcijańskiej w bankowości, który miał dostosować funkcjonowanie banku do współczesnych wymagań. Dość szybko IDR stał się obiektem różnych nacisków. W marcu zeszłego roku jeden z najpotężniejszych banków amerykańskich JPMorgan niespodziewanie zamknął konto IDR w swoim mediolańskim oddziale z powodu „braku odpowiedzi posiadacza konta na temat natury niektórych
transferów”. Dwa miesiące później Tedeschi został pozbawiony swego stanowiska przez radę nadzorczą instytutu, pod paradoksalnie na tym tle brzmiącym zarzutem, że jego chęć nadania przejrzystości funkcjonowaniu banku była zbyt pośpieszna i w rezultacie niekompetentna. Jednocześnie Watykan sam zaczął zrywać kontakty z bankami amerykańskimi. Reakcja była szybka: Stany Zjednoczone wpisały Stolicę Apostolską na listę 68 podejrzanych państw prowadzoną przez departament ds. walki z przemytem narkotyków.
Groźnie brzmiące słowa zakomunikowała też działająca przy Radzie Europejskiej organizacja audytorska Moneyval: Watykan musi dokonać poważnych reform, zanim osiągnie międzynarodowe standardy w takich kwestiach jak pranie brudnych pieniędzy i finansowanie terroryzmu. Z tych komunikatów wyłania się obraz bardzo ponury – czytelnik gazet może odnieść wrażenie, że IDR jest bankierem najgorszych przestępców, choć właściwie chodzi tylko o niektóre aspekty działalności bankowej, które mogą takie przestępstwa umożliwić. Presje na Watykan osiągnęły apogeum na początku stycznia tego roku, kiedy Deutsche Bank, zarządzający bieżącymi płatnościami kurii, na żądanie włoskiego banku centralnego silnie zredukował transfery międzynarodowe i wyłączył wszystkie watykańskie bankomaty. Taka sytuacja na dłuższą metę doprowadziłaby do paraliżu Watykanu. Bankomaty włączono z powrotem 12 lutego, w dzień po ogłoszeniu abdykacji Benedykta XVI, stąd pojawiły się podejrzenia, że chodziło o szantaż. Z drugiej strony już w styczniu DB
zapewniał, że blokada nie potrwa długo, a o abdykacji papieża nikt wówczas nie mówił. Ciekawe, że w istocie Watykan został poddany podobnie silnym sankcjom finansowym co Iran. Jednak IDR, ze swoimi 6 mld euro aktywów, jest bankiem wręcz mikroskopijnym w porównaniu z wielkimi graczami sektora czy dużymi państwami.
Tego samego 12 lutego ogłoszono nazwisko kandydata na nowego prezesa IDR – zatwierdzono go po trzech dniach. Został nim niemiecki arystokrata, finansista i przemysłowiec, 54-letni baron Ernst von Freyberg. Od strony religijnej jest znany jako darczyńca organizatorów pielgrzymek do Lourdes i rycerz Zakonu Maltańskiego, ale ciekawszy jest jego życiorys zawodowy: jako analityk finansowy to założyciel spółki inwestycyjnej DC Advisory Partners, aktywnej na Wall Street i londyńskim City, a jako przemysłowiec prezes przedsiębiorstwa stoczniowego silnie związanego z niemieckim przemysłem zbrojeniowym – produkuje fregaty dla niemieckiej marynarki. Czy von Freyberg uwolni IDR od zarzutów nieprzejrzystości bądź (mimowolnej) współpracy z wywiadami? Nie jest to takie pewne, bo nad jego stanowiskiem ciąży rodzaj klątwy – począwszy od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku właściwie wszyscy prezesi instytutu byli mniej lub bardziej „podejrzani”.
Jeśli dziś z taką łatwością wypowiada się zarzuty pod adresem IDR, to dlatego, że przeszłość banku jest silnie zaznaczona kontrowersyjną osobowością jego szefa w latach 1971–1989, Amerykanina pochodzenia litewskiego, byłego ochroniarza papieży, arcybiskupa Paula Marcinkusa. Od początku miał dziwnych współpracowników, jak doradca finansowy Michele Sindona, który okazał się później człowiekiem sycylijskiej mafii (rodziny Gambino) albo szef banku Ambrosiano Roberto Calvi, który pomagał Sindonie prać mafijne pieniądze z przemytu narkotyków. Obaj byli członkami loży masońskiej Propaganda Due (P2), faktycznie agendy CIA i jednym z centrów wykonawczych tajnej NATO-wskiej operacji Gladio, która miała na celu niedopuszczenie do rządów lewicy we Włoszech i Francji. Późniejsze śledztwa wykazały, że w latach siedemdziesiątych obaj, na zlecenie służb specjalnych, finansowali skrajnie prawicowe bojówki, które dokonywały wówczas wiele morderstw politycznych i krwawych zamachów terrorystycznych.
Sam Marcinkus został w 1982 r. oskarżony o współudział w spowodowaniu bankructwa banku Ambrosiano, z którego ulotniło się 3,5 mld USD (IDR był głównym udziałowcem banku). Calvi uciekł, ale w tym samym roku znaleziono go powieszonego pod londyńskim mostem Blackfriars – tego samego dnia w Mediolanie wyskoczyła z okna jego sekretarka. W całej tej niejasnej sprawie, w której orbicie znalazł się też luksemburski „bank banków” Clearstream, trup ścielił się tak gęsto, że i sam Marcinkus został oskarżony o zabójstwo: skandal wywołał brytyjski dziennikarz-kryminolog David Yallop, który w swej słynnej wówczas książce W imię Boga (1982) twierdził, że w 1978 r. Marcinkus stał za rzekomym otruciem papieża Jana Pawła I, który miał zamiar ukrócić nielegalną działalność Instytutu Dzieł Religijnych. Papieża pogrzebano pośpiesznie, bez autopsji, co stało się źródłem kolejnych teorii spiskowych. Jednak Marcinkusa uwolniono od wszelkich zarzutów, dotrwał do emerytury i spokojnie zakończył żywot w luksusowym mieście dla emerytów
Sun City w Arizonie. IDR zwrócił ćwierć miliarda dolarów klientom banku Ambrosiano, lecz nie uznał swego udziału w upadku tej instytucji.
Choć te stare sprawy już przebrzmiały, ciążą nad skomplikowaną sytuacją instytutu. Tymczasem nowy papież będzie musiał sobie poradzić z deficytem budżetowym swego małego państwa. Od kiedy Watykan publikuje roczne raporty finansowe, nigdy jego sytuacja nie była tak zła.