Będą sprawdzać, na co wydajesz 500 złotych na dziecko? Znamy odpowiedź
Pieniądze z programu Rodzina 500+ trafiają już do rodzin, część z nich została już z pewnością wydana. Teraz do pracy ruszą kontrolerzy z ośrodków pomocy społecznych, jeśli tylko otrzymają zgłoszenie, że świadczenie nie jest wydawane tak, jak powinno. Czasem do wszczęcia kontroli wystarczy anonim złośliwego sąsiada lub członka dalszej rodziny. Natomiast rodziny, na które nikt nie "doniósł" mogą spać spokojnie.
23.05.2016 | aktual.: 23.05.2016 15:43
Pieniądze z programu Rodzina 500+ trafiają już do rodzin, część z nich została już z pewnością wydana. Teraz do pracy ruszą kontrolerzy z ośrodków pomocy społecznych, jeśli tylko otrzymają zgłoszenie, że świadczenie nie jest wydawane tak, jak powinno. Czasem do wszczęcia kontroli wystarczy anonim złośliwego sąsiada lub członka dalszej rodziny. Natomiast rodziny, na które nikt nie "doniósł", mogą spać spokojnie.
Urzędnicy uspokajają, że nie należy się spodziewać zmasowanych kontroli z ośrodków pomocy społecznej. - Przede wszystkim jesteśmy za tym, żeby nie straszyć rodzin kontrolami, bo nie planujemy ich nagle przeprowadzać więcej - mówi w rozmowie z money.pl Monika Ostrowska, rzecznik prasowy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku.
- Jesteśmy przekonani, że to rodziny najlepiej wiedzą, jak spożytkować środki wypłacone w ramach programu 500+. My, jako urzędnicy, nie możemy zakładać inaczej - dodaje.
Nie da się jednak ukryć, że w ustawie o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci (tzw. ustawa 500 złotych na dziecko) istnieje zapis, który nakłada na ośrodki obowiązek weryfikacji, czy pieniądze wydatkowane są zgodnie z przeznaczeniem. Najpierw musi być jednak zgłoszenie, które poddaje w wątpliwość uczciwość takiej rodziny.
- Oczywiście, jeżeli otrzymamy sygnał, że w konkretnej rodzinie środki mogą być niewłaściwie wydatkowane i fakt ten zostanie potwierdzony, to przy udziale pracownika socjalnego będziemy zastanawiać się, na jakie świadczenia rzeczowe czy usługi można by zamienić świadczenie pieniężne. Takie rozwiązanie dał nam ustawodawca – komentuje Monika Ostrowska.
Tak bowiem mówią wspomniane przepisy. Ośrodek pomocy społecznej może zamienić pomoc z finansowej na rzeczową lub usługową. I zamiast 500 złotych, może zdecydować o przekazaniu ubrań, pieluch, środków pierwszej potrzeby czy żywności. Urzędnicy mogą też przekazać na przykład bony na usługi, na przykład kursy językowe, wizytę u lekarza lub fryzjera. - Niemniej mówimy tu o skrajnych, indywidualnych sytuacjach - podkreśla przedstawicielka MOPR w Gdańsku.
Co musi się stać, by do kontroli doszło? - Może to być anonimowe zgłoszenie od sąsiada, czy członka rodziny, który widzi, że w rodzinie dzieje się niedobrze - komentuje przedstawicielka MOPR w Gdańsku. Każde takie zgłoszenie musi zostać zweryfikowane przez pracowników socjalnych, żeby nie dochodziło do zaniedbań. Jednak rodziny, na które nikt nie "doniesie" mogą raczej spać spokojnie. Szczególnie, że jak zapewnia Monika Ostrowska, do gdańskiego oddziału nie wpłynęło jeszcze żadne tego typu "zawiadomienie".
Przedstawicielka gdańskiego MOPR przestrzega też przed dzieleniem beneficjentów na rodziny, które już były pod opieką ośrodków pomocy społecznej i na te, które nigdy styczności z takimi organami nie miały. Ewentualna kontrola może bowiem dotknąć każdego, niezależnie od statusu majątkowego. Przy czym słowo "kontrola" też w ustawie nie pada, mowa raczej o "wywiadzie środowiskowym".
Jak miałby on wyglądać? "Rodzinny wywiad środowiskowy jest przeprowadzany w miejscu zamieszkania rodziny. Pracownik socjalny na podstawie oświadczeń strony, zaświadczeń i innych dokumentów ustala sytuację osobistą, rodzinną, dochodową i majątkową rodziny" - informuje nas z kolei Urząd Miasta Krakowa w specjalnym oświadczeniu.
"Należy podkreślić, że pracownik socjalny przeprowadzając wywiad ustalać będzie przede wszystkim okoliczności wskazane przez gminę i pod tym kątem analizować będzie sytuację rodziny" - czytamy dalej, co oznacza że urzędnik będzie zwracać uwagę głównie kwestie wydatkowania 500 złotych na dziecko, nie zaś inne kwestie.
Wbrew niektórym informacjom, rodziny nie muszą w żaden sposób dokumentować wydatków. - Należy podkreślić, że nie ma potrzeby gromadzenia faktur podczas zakupów. Nie taka była idea programu. Nam przyjemnie jest przekazywać świadczenia, a nie kontrolować, szczególnie gdy widzimy, jak rodzinom wielodzietnym te pieniądze pomagają - puentuje Monika Ostrowska, rzecznik prasowy MOPR w Gdańsku.