"Bez tabletek przeciwbólowych nie pracuję"

Pracownicy nadużywają środków przeciwbólowych

"Bez tabletek przeciwbólowych nie pracuję"

18.05.2010 | aktual.: 18.05.2010 13:11

Janina pracuje jako sprzątaczka. Pracuje na 3 etatach w Warszawie. Jak twierdzi musi. Sama wychowuje dwoje dzieci, ich ojciec od dawna nie płaci alimentów. Mówi, że boli ją wszystko. Bierze kilka tabletek przeciwbólowych dziennie.

- Najbardziej bolą stawy, ale też kręgosłup, głowa. Czasem sprzątam po remontach, muszę wdychać opary po malowaniu, albo lakierowaniu. Często jestem przeziębiona. Biorę codziennie kilka tabletek przeciwbólowych. Lekarz powiedział, że to szkodliwe, że muszę znaleźć inną pracę, bo się wykończę. Wiem, zdaję sobie z tego sprawę. Ale co mam zrobić? Nie mam innej pracy. Łykam pigułki i zaciskam zęby – opowiada Janina Grochowska, z Warszawy, ma 46 lat.

*Na ból, spanie i stres *

Katarzyna jest kierownikiem działu sprzedaży w firmie farmaceutycznej, ma 29 lat. Szybko awansowała, w ubiegły roku otrzymała nagrodę dla najlepszego pracownika firmy. Przełożeni są bardzo z niej zadowoleni. Dzięki Katarzynie nieznacznie wzrosła sprzedaż i to w czasie kryzysu, gdy konkurencyjne firmy odnotowały duże spadki. Katarzyna nie ma czasu na związki. Pracuje nawet w weekendy. Ma mieszkanie, jeździ dobrym autem. Otoczenie postrzega ją jako kobietę sukcesu. Pracownicy widzą ją zawsze w doskonałej dyspozycji, uśmiechniętą i pewną siebie. Prawda jest taka, że każdego ranka Katarzyna bierze środki uspokajające.

Denerwuje się przed każdym dniem. Boi się, że coś jej nie wyjdzie. Tabletki bierze też w czasie pracy, bo często boli ją głowa, czasem też brzuch. Odczuwa dolegliwości żołądkowe. Gdy wraca do domu jest roztrzęsiona po całym dniu, żeby móc w ogóle zasnąć musi zażyć środki nasenne. Kilka razy w tygodniu bierze środki energetyzujące, żeby móc rano wstać. - Jak się tyle pracuje, to wiadomo, że człowiek czuje się bardziej zmęczony, boli go głowa, albo ma się kłopoty ze wstawaniem. Biorę tabletki tylko, gdy muszę. Codziennie coś mnie boli. Wiadomo na tym stanowisku jest dużo stresu, potrzebuję czegoś na uspokojenie. W takim świecie żyjemy, nic w tym dziwnego – twierdzi.

Coś na zmęczenie, coś na rozruch

Zbyszek brał po kilka tabletek dziennie. Na różnego rodzaju bóle, na to żeby się mniej stresować, żeby być bardziej aktywnym, żeby móc zasnąć, a potem wstać. Dziś chodzi na terapię psychologiczną. Leczy się z lekomanii. Od pół roku jest na zwolnieniu chorobowym. - Szło mi bardzo dobrze w pracy, dostałem awans, dyrektor bardzo mnie chwalił. Chciałem pracować jeszcze lepiej. I pracowałem dużo, miałem pomysły, realizowałem je. Ale po jakimś czasie nie dawałem rady, bardzo się stresowałem, odczuwałem ogromne zmęczenie, z trudem wstawałem. Lekarz zapisał mi tabletki. Gdy po miesiącu znów poszedłem do niego, ten stwierdził, że muszę iść na zwolnienie chorobowe, bo jestem wycieńczony. Nie chciałem, powiedziałem, że się nie zna. Leki zamówiłem przez Internet, mój znajomy poradził co jeszcze dobrze działa, załatwił mi nawet recepty. Brałem kilka różnych tabletek na wszystko. Byłem zmęczony, rozdrażniony, miałem napady agresji. Tabletki, które nie działały zastępowałem innymi.

Zacząłem się w tym specjalizować. To trwało ponad rok i wreszcie któregoś razu miałem w pracy zapaść. Trafiłem do szpitala, okazało się, że mam zrujnowaną wątrobę, kłopoty z jelitami i z krążeniem, do tego anemię. Uzależniłem się od różnych leków. Wydawało mi się, że to jest niemożliwe. Nie piłem, nie ćpałem, nie wyskakiwałem na panienki, byłem idealny pod każdym względem, a gdy bolało po prostu brałem lek. Nigdy nie szedłem na łatwiznę, nie odpuszczałem, byłem ambitny, gdy czułem się zmęczony brałem coś na rozruszanie, o odpoczynku nie myślałem. Teraz wiem, że wpadłem w lekomanię i to całkiem niepostrzeżenie i to uzależnienie w ogóle nie różni się od innych – mówi.

Bo każdy łyka

Specjaliści alarmują, pracownicy w nadmiarze łykają środki przeciwbólowe. Ale też nasenne, uspokajające. Pracownicy z czasem wpadają w uzależnienie.
- Mówimy o problemie alkoholowym, narkotykowym wśród pracowników, a tymczasem zupełnie niedoceniamy lekomanii. Alkoholizm, czy narkomania są społecznie naganne, ale tabletki przeciwbólowe nie aż tak - przecież każdy je łyka! Tak niestety najczęściej myślimy. Pracujemy na wysokich obrotach, bardziej intensywnie. Nie pozwalamy sobie na odpoczynek, czy na wyleczenie się do końca, bo musimy pracować.

Głowa boli od dwóch tygodni? Bierzemy pigułki i idziemy do pracy, nie do lekarza. Gdy organizm przyzwyczaja się do nich, bierzemy silniejsze. Po kilku miesiącach jesteśmy uzależnieni, mamy kłopoty z zaśnięciem, jesteśmy rozdrażnieni, zmęczeni, mamy kłopoty z organami wewnętrznymi. Bez specjalisty nie wyjedziemy z tego problemu - mówi Grzegorz Hoffman, lekarz psychiatra.

(toy)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)