Biopaliwa nie do końca ekologiczne?

Rozmowa z prof. Jerzym Buzkiem, europarlamentarzystą, byłym premierem RP.

W czasie spotkania z biznesmenami i przedsiębiorcami ze Starogardu Gd., wspomniał pan o tym, że biopaliwa nie są wcale takie wspaniałe jak to być może się wszystkim wydawało. Dlaczego?

Biopaliwa, powstające obecnie na przykład w wyniku przerobu zboża na alkohol etylowy, niosą ze sobą pewne zagrożenia. Przede wszystkim do ich produkcji potrzebna jest ziemia, duży areał, a ta ziemia, może przecież wykarmić głodujących. Nas to nie dotyczy, ale na świecie takie rejony są i każdy o tym dobrze przecież wie. Po drugie, te biopaliwa pierwszej generacji, a więc z wykorzystaniem oleju rzepakowego i alkoholu etylowego, powodują przy ich spalaniu większą temperaturę silnika. Powstają wówczas związki azotu, które są znacznie gorsze od dwutlenku węgla. Te związki to po prostu trucizna.

Wygląda więc na to, że świat będzie stawiał coraz mocniej na biopaliwa drugiej generacji?

Tak, bo są właśnie wspomniane wątpliwości, poparte badaniami, czy ta produkcja biopaliw pierwszej generacji ma w ogóle sens. I to nie tylko w Unii Europejskiej tak się myśli, ale na całym świecie. Niemniej żadnych decyzji tutaj jeszcze nie ma. Natomiast biopaliwa drugiej generacji są inaczej produkowane, drożej, a technologie nie są w tym zakresie do końca dopracowane. Miejmy jednak nadzieję, że będzie można je stosować tak samo jak paliwa pierwszej generacji. Są one bowiem lepsze, ekologiczne w większym wymiarze - materiałem do ich produkcji mogą być drzewa. Trzeba jednak, jak wspomniałem, opanować technologię. Jeśli świat to zrobi, a w Polsce za tym nie nadążymy, nie będzie to oczywiście dla nas dobre.

Czy polscy przedsiębiorcy potrafią w pełni konkurować na zachodnich rynkach? A może nadal wielu obawia się wypłynąć na nieznane wody?

Ma pan rację - te obawy rzeczywiście wciąż widać i nie wszyscy decydują się na taki krok. Tymczasem ci, którzy spróbowali mogą często powiedzieć, że nie święci garnki lepią. Nasi przedsiębiorcy osiągnęli sukces, choćby w branży spożywczej. Robimy na przykład wspaniałe produkty nabiałowe. Mamy dobre zakłady, dobrych fachowców i nie boimy się pracy - umiemy już bardzo wiele. Dzięki temu niektórzy potrafili przebić się do Niemiec, ale i także do Szwajcarii lub Finlandii. I to dotyczy tych średnich oraz małych firm. Zachęcam innych, aby też tego próbowali, bo naprawdę warto powalczyć o ten rynek.

NaszeMiasto.pl
Maciej Jędrzyński

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Zakaz niektórych kotłów na Podkarpaciu. Mieszkańców czeka wymiana
Zakaz niektórych kotłów na Podkarpaciu. Mieszkańców czeka wymiana
Mogą upaść po ponad 140 latach. Boją się losu firmy Kulczyka
Mogą upaść po ponad 140 latach. Boją się losu firmy Kulczyka
Sądny dzień dla cen słodyczy. Brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie
Sądny dzień dla cen słodyczy. Brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie
Nadchodzą trzy niedziele handlowe. W życie wchodzą nowe przepisy
Nadchodzą trzy niedziele handlowe. W życie wchodzą nowe przepisy
Na promocjach bankowych zarobił 61 tys. zł. Oto jego sekret
Na promocjach bankowych zarobił 61 tys. zł. Oto jego sekret
Problemy giganta w Polsce. UOKiK wlepił milionową karę
Problemy giganta w Polsce. UOKiK wlepił milionową karę
Tak wyglądają klejnoty skradzione z Luwru. Mamy zdjęcia
Tak wyglądają klejnoty skradzione z Luwru. Mamy zdjęcia
IKEA tnie zatrudnienie. Redukcja kilkuset etatów
IKEA tnie zatrudnienie. Redukcja kilkuset etatów
ZUS zmienia terminy wypłat. Te grupy dostaną pieniądze wcześniej
ZUS zmienia terminy wypłat. Te grupy dostaną pieniądze wcześniej
Rewolucja w polskich sadach. Oto jak zbiera się teraz jabłka
Rewolucja w polskich sadach. Oto jak zbiera się teraz jabłka
Zamykają zakład w Niemczech. Produkcja trafić m.in. do Polski
Zamykają zakład w Niemczech. Produkcja trafić m.in. do Polski