Chce przejść na emeryturę w wieku 40 lat. Mówi, jak to osiągnąć
Mateusz Samołyk, autor książki "Inwestowanie dla każdego", postawił sobie za cel, by w wieku 40 lat mógł przejść na emeryturę. Jak mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", jest już bliski realizacji swojego postanowienia. Wyjaśnił też, co trzeba robić, by to osiągnąć.
O osiągnięciu niezależności finansowej, która pozwala na utrzymywaniu pewnego poziomu życia bez konieczności podejmowania pracy, mówi w ostatnim czasie wielu influencerów. Jeden z nich, Mateusz Samołyk, zamierza wprowadzić ten cel w życie.
Autor bloga inwestomat.eu w wieku 24 obiecał sobie, że do 40. roku życia osiągnie poziom oszczędności, który pozwoli ma przejść na emeryturę. Obecnie Samołyk ma 36 lat i twierdzi, że prawdopodobnie uda mu się utrzymywać z dochodu pasywnego już za kilka lat. Jego zdaniem, przed taką możliwością stoi nie tylko wąska grupa najbogatszych Polaków.
Tyle można zarobić na niepotrzebnych ubraniach. Prowadzą skup
Samołyk wyjaśnia, że aby to osiągnąć, trzeba oszczędzać ok. 70 proc. swoich zarobków. Jego zdaniem, jest to osiągalne od poziomu zarobków rzędu 15-20 tys. zł brutto. - Czyli to również specjaliści IT, prawnicy, lekarze, menedżerowie. Oni są według mnie w stanie oszczędzać 70 proc. swoich zarobków - powiedział GW Mateusz Samołyk.
Ekspert podkreśla, że w teorii aby osiągnąć niezależność finansową, powinno się wydawać rocznie do 4 procent uzbieranego kapitału. On sam mówi, że stara się unikać życia ponad stan. Nie bierze w leasing drogich samochodów, nie wymienia często telewizorów, telefonów, nie kupuje ekskluzywnych ubrań.
Złota zasada oszczędzania polega na tym, że oszczędzamy w momencie kiedy pensja trafi na nasze konto, a nie kiedy kończy się nasz miesiąc wydatkowy - radzi.
Ile trzeba zarabiać, żeby nie pracować?
Ekonomiści z Trinity University policzyli, ile trzeba zarabiać, by żyć z odsetek. Ich badania, znane jako reguła Trinity, stały się fundamentem nowoczesnego planowania finansowego. Kluczowym elementem jest przemnożenie rocznych wydatków przez odpowiedni współczynnik, co pozwala określić sumę potrzebną do finansowej niezależności.
W 1998 r. trzech profesorów z Trinity University - Philip L. Cooley, Carl M. Hubbard i Daniel T. Walz - przeanalizowało dane z lat 1925-1995. Skupili się na portfelach inwestycyjnych złożonych z akcji i obligacji, aby znaleźć proporcje umożliwiające regularne wypłaty bez ryzyka utraty kapitału. Wyniki ich pracy doprowadziły do powstania tzw. reguły 4 proc., znanej również jako reguła Trinity.
Zgodnie z tą zasadą, jeśli zgromadzisz oszczędności w wysokości 25-krotności swoich rocznych wydatków, możesz co roku wypłacać 4 proc. tej sumy, zwiększając ją o wskaźnik inflacji. Na przykład, osoba wydająca 7,5 tys. zł miesięcznie, czyli 90 tys. zł rocznie, powinna zgromadzić 2,25 mln zł, by móc utrzymać dotychczasowy poziom życia bez konieczności pracy.