Chcesz prostszą księgę, monitoruj przychody

Więcej firm będzie się rozliczać z fiskusem na podstawie podatkowej książki. Muszą jednak pilnować obrotów, aby nie przekroczyć ustawowego limitu.

Chcesz prostszą księgę, monitoruj przychody
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

14.10.2011 | aktual.: 14.10.2011 06:59

O ponad pół miliona złotych wzrósł próg przychodów decydujący o formie prowadzonej księgowości. W 2012 r. za pomocą księgi przychodów i rozchodów będą mogły rozliczać się osoby fizyczne, spółki cywilne i spółki jawne (w których wspólnikami są tylko osoby fizyczne) oraz spółki partnerskie, których przychody w 2011 r. są mniejsze niż 5 293 440 zł (równowartość 1 200 000 euro). Pozostali będą musieli założyć księgi rachunkowe.

Prościej i taniej

– Wyższy limit to dobra wiadomość dla przedsiębiorców, którzy bronią się przed pełną księgowością – mówi Leszek Porowski, doradca podatkowy, współwłaściciel biura rachunkowego Porowski Consulting.

– Księga przychodów i rozchodów jest zdecydowanie prostsza w obsłudze. W księgach rachunkowych nie wystarczy wpisywać przychodów i kosztów. Wszystkie operacje trzeba ewidencjonować na kontach i prowadzić rozrachunki. Oprócz dochodu dla celów podatkowych musimy też wyliczyć wynik bilansowy, dochodzą do tego obowiązki sprawozdawcze. Powoduje to, że opłaty za prowadzenie ksiąg rachunkowych są kilkakrotnie wyższe.

Co zrobić, aby uniknąć wejścia na pełną księgowość? Zsumować<!s>tegoroczne przychody i zastanowić się, ile ich jeszcze uzyskamy do końca grudnia. Jeśli za dużo, możemy je przesunąć na przyszły rok.

Przesuń transakcje

Przychód co do zasady powstaje w momencie wydania rzeczy albo wykonania usługi, nie później jednak niż w dniu wystawienia faktury albo uregulowania należności. Czasem więc wystarczy sprzedać towar w styczniu, a nie w grudniu. Można też przesunąć dzień zatwierdzenia przez klienta wykonanych usług – przykładowo firma budowlana może umówić się na późniejsze podpisanie protokołu zdawczo-odbiorczego.

Niektóre przychody wykazujemy dopiero w momencie zapłaty. Są to np. odsetki albo kary umowne. Można więc zaproponować kontrahentowi, aby przelał je 1 stycznia, a nie 31 grudnia.
Niemiła niespodzianka może jednak spotkać tych, którzy licząc limit, kierują się tylko ustawą o rachunkowości. Mówi ona wyłącznie o przychodach netto ze sprzedaży towarów, produktów i operacji finansowych. Nie wymienia innych przychodów, które muszą<!s>być wykazywane do celów podatkowych. Okazuje się jednak, że trzeba je uwzględnić przy liczeniu limitu dla ksiąg rachunkowych. Tak więc na pełną księgowość może wejść także ten przedsiębiorca, który ma niskie obroty z podstawowej działalności, ale pod koniec roku sprzeda cenną firmową nieruchomość.

Nie wszyscy jednak bronią się przed pełną księgowością.
– Są firmy, które zakładają księgi rachunkowe, choć nie przekroczyły limitu – mówi Leszek Porowski. – Powody są różne, np. kontrahenci czasami wymagają przed podpisaniem umowy sprawozdań finansowych. Poza tym firma prowadząca księgi handlowe jest bardziej wiarygodna dla banków, ma to też znaczenie przy przetargach.

Opinia

Dariusz Bednarski, biegły rewident, partner zarządzający w Grant Thornton Frąckowiak
Księga przychodów i rozchodów jest niewątpliwie prostszą formą ewidencji. Ale czy zawsze wygodniejszą? Jeżeli działalność się rozrasta, właścicielowi firmy i tak przybywa papierkowej roboty. Przy dużej ilości transakcji trudno bowiem kontrolować zobowiązania i należności bez dodatkowej ewidencji. Podobnie ciężko zapanować nad stanem zapasów w magazynie, jeśli na bieżąco ich nie ewidencjonujemy. W takich sytuacjach może się okazać, że praktyczniejszym rozwiązaniem są jednak księgi rachunkowe. Dają one pełniejszy obraz majątkowej i finansowej sytuacji firmy, niezbędny również właścicielowi do celów zarządczych. Dlatego nie zawsze warto się przed nimi bronić rękami i nogami.

Przemysław Wojtasik

przychodyskarbówkafiskus
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)