Chiński problem?

W piątek amerykańskie rynki zachowały się neutralnie. Początek był odrobinę lepszy, ale popyt nie miał żadnych argumentów do wzrostów, bo tym razem dane o zawartości portfeli Amerykanów nie zaskoczyły.

Chiński problem?
Źródło zdjęć: © A-Z Finanse

31.08.2009 08:25

Okazało się, że dochodów były zgodne z oczekiwaniami a wydatki wzrosły o 0,2 proc. W takiej atmosferze trudno było o przełom, więc stabilizacja ciągnęła się od pierwszych do ostatnich godzin. Dziś sytuacja nie powinna się zmienić. Co najwyżej kolejny raz początek będzie zdominowany przez rynki azjatyckie, a konkretnie chiński parkiet który zaliczył 5 proc. przecenę. To może wzmocnić podaż, ale nie wyobrażam sobie aby inwestorzy przejmowali się tym cały dzień. Zwłaszcza, że już po rozpoczęciu sesji w USA będzie publikowany indeks Chicago PMI. Jego wartość jest o tyle istotna, że zachowuje on korelację z innym ważnym indeksem publikowanym w tym tygodniu - ISM-usługi.

Z kolei na GPW piątkowy handel giełda rozpoczęła od odrabiania strat, które w czwartek pojawiły się w ostatnich minutach. Szło to całkiem sprawnie, bo WIG20 już na otwarciu zyskiwał 2,5 proc., a wzrosty na zachodnich rynkach nie pozostawiały wątpliwości, że dzień będzie należał do byków. W pierwszych godzinach handlu krajowy parkiet oczekiwał skupił się na danych GUS o wzroście gospodarczym w Polsce.

Odczyt był znacząco powyżej oczekiwań. PKB w drugim kwartale wzrósł aż o 1,1 proc. i przebił nawet najlepsze prognozy. Patrząc na skalę odchylenia in plus danych wpływ na rynek akcji był minimalny, bo WIG20 podniósł się zaledwie o 0,5 proc. i osiągną 2300 pkt. Wyraźnie lepiej zareagował złoty umacniając się o 3 grosze do euro i 2 gorsze do dolara. Po tym niewielkim zrywie indeksu zmienność zanikła.

Stabilizacja identycznie jak poprzedniego dnia trwała do ostatnich 30 minut handlu. Ponieważ popyt wykorzystał absolutnie wszystko czym dysponował, a mimo to rynek nie zbliżył się nawet do dziennych maksimów końcówka znów była przeceną. WIG20 stracił pod koniec dnia 50 pkt. i fakt, że nie zszedł na minusy zawdzięczamy tylko temu, że spadaliśmy z wyższej półki niż w czwartek.

Cały piątek trzeba podsumować jako udany, bo poranne odejście od strefy 2200 pkt. jest sukcesem. Ponadto jedyny w Unii wzrost gospodarczy i to aż o +1,1 proc. w drugim kwartale sprawia, że możemy twierdzić, że mamy najbardziej odporną na uderzenia zewnętrzne strukturę gospodarczą. Obecnie wpływu na krajowy rynek mieć to nie będzie i jest traktowane raczej jako ciekawostka, ale zmienia nastawienie zagranicznych inwestorów do Polski, a to będzie mieć już przełożenie na realne inwestycje, których pozytywny wpływ będzie długofalowy.

Ponieważ w piątek zabrakło przysłowiowej kropki nad "i", żeby sesję określić zwycięstwem byków. Bardzo dobry początek i jeszcze lepsze dane były najlepszym możliwym otoczeniem do ataku ostatnich szczytów. Zamiast tego mamy niewielki (jak na wzrosty w trakcie dnia) wzrost. Ponadto kolejny już raz widzimy paniczną końcówkę, która nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia i pozostawia duży niesmak zwłaszcza, że przez nią cały tydzień zamknęliśmy na minusie. Gdyby nie ona najbliższe sesje niechybnie doprowadziłyby do nowych maksimów, a tak gracze samodzielnie wykreowali opór na wysokości 2300 pkt., którego już dwa razy nie udało się pokonać, a za każdą podjętą próbą staje się on coraz mocniejszy.

Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse

sesjamwig40gpw
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)