Ciężka praca tylko na początku

Ciężka praca przez 3-4 lata, a potem przejście do firmy, która wymaga nieco mniej – tak zakłada wielu młodych

Obraz

Praca 16 godzin na dobę to nie najlepszy pomysł. Ale trzymając się zasady "8 godzin i basta" też daleko nie zajedziemy. Są pracodawcy, którzy nigdy nie oczekują pracy po godzinach. Ale rzadko oferują interesujące zajęcie i równie interesujące pieniądze. Jak więc pogodzić karierę z życiem prywatnym?

W dużych państwowych przedsiębiorstwach można spotkać nawet taki widok: wybija 15.30, po czym w ciągu 5 minut z biurowca wylewa się tłum pracowników. I nie chodzi tu o tych, którzy pracują na zmiany.

Ale wystarczy spytać absolwentów, którzy dostali tam pracę, ile zarabiają i czy są zadowoleni. Niektórzy - tak. Bo lepsze to niż bezrobocie, bo lubią spokojną pracę, bo ambitna kariera nie jest ich celem. Jednak wielu zazdrości kolegom ze studiów, którzy dostali pracę w Arthur Andersen, PricewaterhouseCoopers, Deleoitte & Touche, Philip Morris czy Unilever. Choć głośno mówią, że "ich wyścig szczurów nie interesuje", w duchu też woleliby zarabiać 3-4 tys. zł (a nie 1000 - 1500), mieć jasną ścieżkę awansu (a nie zależeć od "widzimisie" szefa), intensywny program szkoleń i samodzielną pracę. Owszem, musieliby to okupić częstszymi podróżami i pracą 45-50 godzin tygodniowo. Ale większość przyzna - byle nie pod nazwiskiem - że warto.

Bo praca 9-10 godzin dziennie, szczególnie na początku kariery, to wcale nie wyścig szczurów. To po prostu normalność - nie tylko w Polsce, ale w większości krajów Europy i w USA. Ważne, by taka praca była dobrze zorganizowana, zapewniała sensowne perspektywy i przebiegała w przyjaznej atmosferze. A o to wszystko zwykle łatwiej w renomowanej firmie międzynarodowej, albo dobrze zarządzanym przedsiębiorstwie polskim, niż państwowym molochu czy "zakładzie pana Heńka". Choć oczywiście bywają wyjątki - i po jednej, i po drugiej stronie.

To nie plotki o "wyścigu szczurów" powinny wpływać na to, na jaką karierę się zdecydujesz. Najważniejsza jest twój indywidualny cel: chcesz pracować za większe pieniądze, mieć lepsze perspektywy w bardziej renomowanej firmie, czy wolisz mieć maksymalnie dużo czasu prywatnego - kosztem ambicji zawodowych i finansowych. Żadna z tych opcji nie jest lepsza - wszystko zależy od tego, który styl życia da ci więcej radości.

Dla większości osób celem będzie uniknięcie najbardziej skrajnych sytuacji: pracy po 16 godzin, ale i pracy za minimalną pensję. Oczywiście nie zawsze - są ludzie, którzy z góry zakładają, że chcą pracować 7 dni w tygodniu, jeśli pensja będzie równie wysoka, a program szkoleń i rozwoju bardzo intensywny. Nie ma w tym nic złego, jeśli ktoś podejmuje tą decyzję świadomie, np. odkładając zakładanie rodziny o kilka lat.

Jednak wiele osób planuje, że przez pewien czas opowie się za takim rozwiązaniem: ciężka praca (ale w granicach rozsądku) przez 3-4 lata, a potem przejście do firmy, która wymaga nieco mniej. Np. młodzi konsultanci w międzynarodowych firmach doradczych wiedzą, że przez pierwszy rok czy dwa spora część ich pracy upływać może w podróży - z dala od domu. Z drugiej strony po kilku latach pracy jako doradca mogą szukać zatrudnienia w innych firmach. Z posiadanym doświadczeniem bezrobocie im nie grozi.

Trudniejsza jest odwrotna sytuacja: przejście z mało prestiżowego i mało rozwojowego miejsca pracy do firmy, która jest liderem rynku. To naturalne: ktoś, kto pracował w renomowanym koncernie, jest bardziej ceniony na rynku, niż były podwładny owego przysłowiowego pana Heńka.

Ale uwaga: praca dla wielkich wciąga. Są ludzie, którzy zostali pracoholikami nie dlatego, że przełożeni tego wymagali. Czasem praca staje się po prostu tak fascynująca, że można stać się jej nałogowcem. Ktoś, kto w wieku 25 lat dostał w zarządzanie duży, samodzielny projekt, szkolenia na Karaibach i samochód służbowy, może pokochać pracodawcę.

Co zrobić, by uniknąć negatywnych konsekwencji miłości do firmy? Sposób jest jeden: nie rezygnować z miłości prywatnych. Do ludzi i do zajęć. Decyzja "na rok zapomnę o przyjaciołach i hobby, a wrócę do tego, gdy się dorobię" jest najgorszą z możliwych. Po roku czy dwóch może nie być do kogo wrócić. Ważne więc, by nawet w najcięższych chwilach dbać i o ludzi i o pasje. Oczywiście będą okresy cięższej pracy - wtedy wizyta na basenie zdarzać się będzie nie co tydzień, a co miesiąc. Ważne jednak, by nie zrezygnować z pływania całkowicie. I by okres rzadszych kontaktów z basenem nie trwał dłużej niż 5-6 miesięcy. Potem przychodzi przemęczenie.

Rafał Szczepanik/JK

Wybrane dla Ciebie
O tych pracowników biją się firmy. Płacą 30 tys. zł miesięcznie
O tych pracowników biją się firmy. Płacą 30 tys. zł miesięcznie
Ikea uruchamia cyfrowy second hand. Oto co można kupić za 10 zł
Ikea uruchamia cyfrowy second hand. Oto co można kupić za 10 zł
Ten sklep znał każdy Polak. Sieć z elektroniką znika z Europy
Ten sklep znał każdy Polak. Sieć z elektroniką znika z Europy
"Powstała moda na te znicze". Ludzie wydają po kilkaset złotych
"Powstała moda na te znicze". Ludzie wydają po kilkaset złotych
Uwaga przy jesiennych porządkach. Kary mogą sięgać 5 tys. zł
Uwaga przy jesiennych porządkach. Kary mogą sięgać 5 tys. zł
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok