Ciężki powrót do rzeczywistości
Wczoraj na rynkach dominowała podaż. Przyszedł czas zapłaty za wcześniejsze euforyczne wzrosty, a pretekstem do realizacji zysków okazały się pogarszające dane makro oraz coraz bardziej niepokojące informacje ze spółek.
06.11.2008 08:54
Wczoraj sesja za oceanem rozpoczęła się od spadków i podaż dominowała przez praktycznie cały dzień spychając główny indeks S&P 500 ponad 5 procent w dół. Można rzec, że rynki odbolały zabawę dnia poprzedniego, gdyż po historycznie najlepszym wyniku w dniu elekcyjnym przyszedł czas na najgorszy spadek w dniu następnym. Oprócz czysto technicznej chęci odreagowania poprzednich wzrostów na rynek wpływ miały słabe dane. To już praktycznie standard od pamiętnego weekendu w połowie września, gdy upadł Lehman Brothers.
W październiku liczba zapowiadanych zwolnień pracowników w USA wzrosła aż o 79 proc. ( do poziomu 112 900) w stosunku do tego samego okresu roku poprzedniego. Następnie dowiedzieliśmy się, że w tym samym miesiącu według firmy ADP ubyło aż 157 tys. miejsc pracy. Oczekiwania dla obu wskaźników nie przekraczały 100 tys., więc rozczarowane indeksy kierowały się na południe.
Raport ADP ma służyć jako prognostyk dla głównych danych z amerykańskiego urzędu pracy, ale nie robi tego mówiąc delikatnie najlepiej. Przez ostatnie jedenaście miesięcy pozostawał on bardziej optymistyczny od głównych danych, co nie zapowiada dobrej końcówki tygodnia.
Warto jeszcze wspomnieć o wskaźniku ISM dla sektora usług, który wyniósł zaledwie 44,4 proc. Miesiąc wcześniej odczyt reprezentujący sytuację w około 90 proc. gospodarki amerykańskiej utrzymywał się w obszarze rozwoju, czyli powyżej 50 proc.
Z danych wyraźnie wynika, że gospodarka szybko hamuje, ale nie widać tego wyraźnie po danych ze spółek. Dotychczas 386 firm opublikowało swoje raporty za ostatni kwartał i aż 232 z nich pochwaliły się lepszymi wynikami. Suma zysków spadała o 7,4 proc. i to włączając mizerne wyniki instytucji finansowych. Wynika z tego, że na słabe raporty spółek przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Jak na razie spadek zysków dotyka przemysł reklamowy. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że zysk News Corp spadł o więcej niż tego oczekiwano, bo o 30 proc. Nie doszło również do porozumienia Yahoo z Google i ponownie wróciła inicjatywa przejęcia portalu przez Microsoft.
Na warszawskim parkiecie mieliśmy do czynienia z mniejszymi spadkami, ale to marna pociecha. W przypadku europy największy wpływ na rynki miała informacja z Arcelor Mittal o planach zmniejszenia produkcji. Gdy największy producent stali na świecie decyduje się na taki ruch to spowolnienie w gospodarce jest już faktem. Rynek rozczarowały wyniki Banku Handlowego i Banku BPH, chociaż raport tego pierwszego nie należał do najgorszych. Inwestorzy powinni się przygotować na chudszy okres dla banków, bo III kw. może być ostatnim z tych dobrych.
Dzisiaj wydarzeniami dnia będą decyzje głównych europejskich banków centralnych – ECB i jego angielskiego odpowiednika. Oczekiwane są cięcia o 50 punków bazowych, ale szczególnie angielski bank może się zdecydować na odważniejszy ruch. Gdyby główna stopa i we Frankfurcie została bardziej obniżona to reakcja rynku powinna być niezmiernie pozytywna. W USA poznamy ilość noworejestrowanych bezrobotnych. Liczba mniejsza od 476 tys. będzie wsparciem dla indeksów w Warszawie i za oceanem, gorsza natomiast negatywnie odbije się na notowaniach.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi