Co po maturze?

Młodzi coraz częściej stawiają na specjalizacje z przyszłością, po której staną się atrakcyjnym "towarem" na rynku pracy

Co po maturze?

08.05.2012 | aktual.: 08.05.2012 14:04

Przez kilkanaście ostatnich lat, z polskich uczelni wychodziły przede wszystkim rzesze humanistów, zasilających szeregi bezrobotnych. Młodzi ludzie najchętniej wybierali kierunki ciekawe, ale mało "rynkowe" - pedagogikę, socjologię, filozofię, psychologię, politologię czy zarządzanie.

- Osoby, które decydują się na takie popularne i wciąż oblegane studia muszą liczyć się z tym, że po ich ukończeniu będą miały problem ze znalezieniem pracy - mówi specjalistka ds. rynku pracy i psycholog Renata Kaczyńska-Maciejowska. - Zanim wybierzemy ten kierunek kształcenia, powinniśmy zadać sobie pytanie jak wielu potrzebujemy w Polsce psychologów czy filozofów? Czy ten niewielki rynek nie jest już przypadkiem przesycony? Czy dużo jest ofert pracy dla osób z dyplomem pedagoga czy socjologa? Sprawdźmy np. na stronach urzędów pracy czy absolwenci tych właśnie kierunków nie zasilają szeregów bezrobotnych. Zobaczmy czy wybrana przez nas profesja, to zawód nadwyżkowy czy deficytowy. Coraz więcej studentów stosuje się do tej rady. Z pewnością na zmianę sposobu myślenia młodych ludzi wpłynęły działania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego - przede wszystkim wprowadzenie kierunków zamawianych. Dysproporcja między ogromną liczbą absolwentów kierunków humanistycznych, na których na rynku pracy nie było
zapotrzebowania, a stosunkowo małą grupą poszukiwanych przez pracodawców absolwentów kierunków ścisłych - doprowadziła do stworzenia przez ministerstwo w 2008 roku programu pilotażowego o nazwie: "Zamawianie kształcenia na kierunkach technicznych, matematycznych i przyrodniczych".

Każdego roku Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego ogłasza listę "kierunków zamawianych" na poszczególnych uczelniach, które dostają dofinansowanie z budżetu. Dzięki tym środkom, uczelniom opłaca się utrzymywanie i rozwijanie kierunków, które do tej pory ze względu na brak zainteresowania studentów były nierentowne. Jednocześnie część ministerialnych dotacji przeznaczona jest na wysokie stypendia dla studentów (nawet 1000 zł miesięcznie), co przyciąga młodych na niedoceniane wcześniej kierunki. O tym, że młodzi ludzie już nie kierują się „owczym pędem”, świadczą podsumowania rekrutacji na wyższe uczelnie, prowadzone przez MNiSW. Wynika z nich że w 2010 roku po raz pierwszy od lat bardziej oblegane były politechniki niż uniwersytety. W roku 2011/2012 w pierwszej piątce najbardziej obleganych szkół wyższych znalazły się aż cztery politechniki - Warszawska, Gdańska, Poznańska i Łódzka. Wielką piątkę zamknął Uniwersytet Warszawski.

Z informacji zamieszczonych przez ministerstwo wynika, że najpopularniejszym w mijającym roku akademickim kierunkiem było budownictwo (kierunek zamawiany), na które w skali kraju starało się dostać aż 30 tys. młodych ludzi. Wśród 20 najbardziej obleganych kierunków było aż siedem z listy kierunków zamawianych - wspomniane już budownictwo, a także informatyka, inżynieria środowiska, mechanika i budowa maszyn, automatyka i robotyka, biotechnologia i ochrona środowiska. Na 23 miejscu listy znalazła się też energetyka, którą chciało studiować 11 tys. maturzystów. Na podstawie obserwacji obecnego rynku pracy można z dużym prawdopodobieństwem przewidywać, jacy specjaliści będą pożądani za 5 – 6 lat.

- Stosując pewne uogólnienie, kierunki humanistyczne są obciążone dużym ryzykiem problemów ze znalezieniem pracy. Również takie kierunki jak fizyka, astronomia czy oceanografia nie dają gwarancji pracy. Zapotrzebowanie na tego typu specjalistów jest bowiem dosyć małe - mówi Renata Kaczyńska-Maciejowska - Rozwojowe będą z pewnością branże związane z nowoczesnymi technologiami ITC - informatyką czy telekomunikacją i specjaliści w tych zawodach nie powinni mieć problemów ze znalezieniem pacy - ocenia specjalistka. Nie wszyscy jednak mamy predyspozycje do studiowania kierunków ścisłych. Nie znaczy to jeszcze, iż jesteśmy skazani na bezrobocie.

- Przed podjęciem decyzji o wyborze uczelni warto się zastanowić co w ramach danego zawodu chcielibyśmy robić. Dobrze jest rozpoznać możliwości, bo np. po psychologii nie trzeba być psychologiem. W zależności od tego jakiego rodzaju kursy i szkolenia przejdziemy i jakie będziemy zbierać doświadczenia zawodowe, możemy pracować w marketingu, doradztwie zawodowym, być trenerem, szkoleniowcem itd. Takie poszerzenie wiedzy, umiejętności i kompetencji znacznie zwiększa szansę na znalezienie pracy w zawodzie nawet po studiach humanistycznych - dodaje specjalistka ds. rynku pracy.

Analizę na ten temat przeprowadzała też firma Work Service. Największe zapotrzebowanie na nowych pracowników będzie występowało wśród informatyków oraz osób zajmujących się opieką i wychowaniem – wynika z badań tych specjalistów.

Na liście 15 branż, w których maturzyści będą mieli duże szanse, aby znaleźć pracę znalazły się: medycyna, energetyka jądrowa i eko-energetyka, informatyka.

- Najwięcej miejsc pracy będzie czekać po studiach informatycznych oraz technicznych. W perspektywie najbliższych 3 – 5 lat zapotrzebowanie na tego rodzaju specjalistów będzie stale wzrastać. Już za kilka lat deficyt pracowników wśród informatyków i programistów może wynieść na polskim rynku pracy niemal 30 proc. – mówi Tomasz Hanczarek, prezes zarządu Work Service S.A.

Trzecie miejsce w przygotowanym przez Work Service rankingu branż zajęła motoryzacja i nowoczesne technologie. W tej dziedzinie średni deficyt pracowników na przestrzeni najbliższych dziesięciu lat będzie wynosił 27 proc. Na kolejnym miejscu uplasowała się branża energetyczna, w której już za dwa lata zapotrzebowanie na nowych specjalistów będzie wynosiło 10 proc.

Na dalszych miejscach można znaleźć aż trzy profesje, które są powiązane z jednym kierunkiem studiów – medycyną. Absolwenci tych studiów będą mogli znaleźć pracę w branży medycznej, usługach związanych z medycyną oraz będą mogli zajmować się opieką nad chorymi.

- Duże zainteresowanie prawem, ekonomią czy medycyną będzie w najbliższych latach skutkowało wypełnianiem luki na polskim rynku pracy w tych sektorach i zmniejszaniem popytu na tych specjalistów – podsumowuje Krzysztof Inglot, dyrektor działu rozwoju Rynków w Work Service.

ad/JK

zawodyzawody przyszłościkierunki studiów
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (848)