Co teraz z planem budowy Gazociągu Południowego?

Rezygnacja Ferenca Gyurcsanya to
nieprzyjemna niespodzianka dla Moskwy - ocenia w poniedziałek
dziennik "Kommiersant".

23.03.2009 | aktual.: 23.03.2009 11:47

Gazeta wyjaśnia, że wśród polityków Unii Europejskiej węgierski premier był jednym z najaktywniejszych stronników budowy South Stream (Gazociągu Południowego).

"Odejście pana Gyurcsanya może oznaczać dla Gazpromu utratę potężnego lobbysty nie tylko wewnątrz Węgier, ale także na europejskiej arenie politycznej" - podkreśla "Kommiersant".

"Mimo że Moskwa i Budapeszt podpisały dokumenty (o budowie węgierskiego odcinka South Stream i warunkach tranzytu gazu przez węgierskie terytorium), dalsza realizacja projektu w dużym stopniu zależy od politycznego poparcia dla South Stream ze strony władz Węgier" - wskazuje dziennik.

Zdaniem "Kommiersanta", "w obecnej sytuacji nowym premierem Węgier w pełni może zostać jeden z przedstawicieli opozycji, która po styczniowej wojnie gazowej między Rosją i Ukrainą jest nastawiona ostro przeciwko umacnianiu współpracy z Gazpromem i wzywa do uwolnienia kraju od monopolu rosyjskiego gazu".

Gazeta zwraca uwagę, że South Stream, w odróżnieniu od konkurencyjnego Nabucco, nie ma w UE statusu priorytetowego projektu.

"W warunkach braku poparcia ze strony Brukseli forsowanie projektu w znacznym stopniu zależy od wysiłków konkretnych polityków, wśród których Ferenc Gyurcsany odgrywał ważną rolę" - konstatuje "Kommiersant".

Dziennik nie wyklucza, że ustępujący premier Węgier otrzyma propozycję objęcia szefa spółki South Stream AG, która będzie operatorem budowy i eksploatacji tej magistrali.

"Kommiersant" powołuje się na przykład byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera, lobbysty Nord Stream (Gazociągu Północnego), który po odejściu z urzędu stanął na czele spółki Nord Stream AG, operatora budowy i eksploatacji bałtyckiej rury.

Gyurcsany zapowiedział w sobotę, że ustąpi ze stanowiska, by utorować drogę do powołania nowego rządu z nowym premierem, który zająłby się reformą gospodarczą kraju.

South Stream ma dostarczać gaz z Rosji do Europy Południowej i Środkowej z ominięciem Ukrainy - przez Morze Czarne do Bułgarii, a potem dalej dwiema nitkami do Grecji i południowych Włoch, a także Serbii, Słowenii, północnych Włoch, Austrii oraz na Węgry.

Ma stanowić alternatywę wobec magistrali Nabucco, projektowanej przez Unię Europejską i wspieranej przez Stany Zjednoczone. Gazociągiem tym do Europy Południowej i Środkowej przez terytorium Turcji ma być tłoczony surowiec z Azji Środkowej i regionu Morza Kaspijskiego.

Jerzy Malczyk

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)