Czym jest nieefektywna obecność w pracy?

Przebywanie w biurze staje się ważniejsze niż wykonywana w nim praca.

Obraz

Przebywanie w biurze staje się ważniejsze niż wykonywana w nim praca.

Janek nie tak wyobrażał sobie własną karierę, gdy siedem lat temu, zaraz po skończeniu studiów prawniczych, dostał intratną posadę w jednej z warszawskich korporacji i jak mówi stracił kontrolę nad życiem. Najgorsze jest to, że już nie widzi sensu w tym, co robi. Kontakt z żoną i 3-letnią córką Anią ogranicza się do porannego i wieczornego całusa. Od dawna ma wrzody na żołądku, a ostatnio stwierdzono u niego zaawansowane stany depresyjne. Chciałby zwolnić tempo, ale kto teraz, w czasach kryzysu, zapłaci mu lepiej? I czy w ogóle znalazłby inne zajęcie?

Tłumaczy, że intensywność czy długość pracy to nie jedyny problem, z którym się zmaga. Najgorsze jest to, że już nie widzi sensu w tym, co robi. Myślał, że będzie doradzał klientom i uczestniczył w spotkaniach handlowych. Tymczasem po kilkanaście godzin dziennie siedzi przed komputerem lub nad jakimiś papierami. - Monotonne zajęcie, zabijające kreatywność i motywację. Czasem przez cały dzień nie mam do kogo otworzyć ust. Czy już nic więcej mnie nie czeka aż do emerytury? – zastanawia się specjalista.

Coraz więcej pracowników ma podobne poczucie – zaryglowanych perspektyw, braku alternatyw czy „bezbronności”, jak to określa prof. Cary Cooper, psycholog z Uniwersytetu Lancaster w Wielkiej Brytanii. Uczony zwraca uwagę, że w wielu firmach występuje współzawodnictwo nie tyle pracy, ile długiego przesiadywania w pracy. W obawie przed zwolnieniem – wyjaśnia – każdy chce pokazać, że jest zaangażowany i lojalny ponad normę. Zależy nam na tym, żeby inni – a już zwłaszcza szefowie – widzieli, że wcale nam się nie spieszy do domu, bo sprawy firmy przedkładamy nad wszystko inne.

– Takie zjawisko nazywamy nieefektywną obecnością w pracy. Przebywanie w biurze staje się ważniejsze niż wykonywana w nim robota – podkreśla Cary Cooper. - To jest zwykłe zaliczanie dupogodzin – sprawę dosadnie ujmuje Janek. W jego firmie pracuje się przez pięć dni w tygodniu, od godz. 9 do 17. Wszystkie weekendy i święta są wolne. Tyle teorii, a jaka jest praktyka? Ludzie pojawiają się w biurze przed ósmą, a wychodzą z niego grubo po dziewiętnastej. Najlepiej ze stosem teczek pod pachą. Aby pokazać kierownikowi, że zaległymi dokumentami czy raportami zajmą się w domu. Choć w rzeczywistości nawet ich nie otworzą.

- Najgorliwsi pojawiają się w firmie w soboty – opowiada Janek. – A jeden z menedżerów liniowych zasłynął próbą zwołania zebrania działowego w drugi dzień świąt wielkanocnych. Na szczęście tym razem prezes okazał się na tyle przytomny, żeby ostudzić jego zapał.

Janek już ma dość swojej pracy, szefa, kolegów lizusów, pozoranctwa i biurowych intryg. - Pracuję za trzech, zarywając nawet nocki, ale wiele osób robi tylko dobre wrażenie – narzeka. – I to właśnie ci ludzie jakoś dziwnie są doceniani przez zarząd. Swoimi rozterkami próbował podzielić się z najbliższym przyjacielem. Ten początkowo słuchał go w milczeniu, lecz pewnego razu nie wytrzymał i powiedział bez ogródek: „Człowieku, dziękuj Bogu, że w ogóle masz jakąkolwiek pracę. Tysiące zwalnianych ludzi chciałyby teraz być na twoim miejscu. Ani ostra harówka, ani podła atmosfera w firmie, ani stres, ani mobbing – nic by im nie przeszkadzało. Byleby tylko mogli nadal pracować i zarabiać na życie”.

Swoje zniechęcenie Janek sygnalizował przede wszystkim żonie. Lecz również z jej strony nie spotkał się ze zrozumieniem. Przypomniała mu, że spłacają dwa duże kredyty, na samochód i mieszkanie. A niebawem na świat przyjdzie ich drugie dziecko.

- Zdaję sobie sprawę, że w obecnej sytuacji życiowej nie mogę złożyć wypowiedzenia. Ale czy będę w stanie dłużej funkcjonować w dotychczasowy sposób? Czy frustracja nie okaże się silniejsza niż poczucie obowiązku? – pyta samego siebie mężczyzna. Stale ma przed oczami kolegę z biura, bardzo solidnego i przejętego swoją pracą, który pół roku temu umarł na zawał. Janek obawia się, że jego też może spotkać ten los. Aby się „nie rozłożyć”, bierze antydepresanty, a zarazem środki pobudzające. W weekendy coraz częściej zagląda też do kieliszka.

Wiesław Borowski, psycholog biznesu, takim osobom jak Janek radzi, by zaczęły szukać nowej pracy. Mniej obciążającej fizycznie i psychicznie oraz lepiej pasującej do ich zainteresowań i pasji. Jednocześnie zaznacza, że należy to robić ostrożnie i dyskretnie. - W czasie kryzysu najpierw trzeba nagrać sobie lepsze zajęcie, a dopiero później zwalniać się z obecnej firmy – tłumaczy ekspert. – Jeśli zapomnimy o tej kolejności, możemy zostać na lodzie.

Według Borowskiego, już samo rozglądanie się za inną pracą ma walor terapeutyczny. Bo pokazuje wypalonemu pracownikowi, że nie jest skazany na obecną posadę. Że mimo spowolnienia gospodarczego nadal istnieją jakieś możliwości i perspektywy. Że nigdy nie ma sytuacji bez wyjścia. Jego zdaniem, wystarczy wyartykułować problem, by stał się on trochę mniejszy.

- Ważne, abyśmy ze swoimi lękami nie pozostawali sami – dodaje psycholog. – Dramat takich Janków polega na tym, że nie mogą liczyć na wsparcie swoich najbliższych. Ale i na to jest sposób.

- Jeśli nie zrozumie nas przyjaciel czy współmałżonek, o problemie powiedzmy bratu, matce, koleżance z biura czy teściowi – mówi Borowski. – Wśród znajomych i krewnych zawsze znajdzie się choć jedna osoba, która okaże nam współczucie i pomoc.

Janusz Sikorski
/AS

Wybrane dla Ciebie
Pamiętaj o tej uldze. Czas tylko do końca grudnia
Pamiętaj o tej uldze. Czas tylko do końca grudnia
10 tys. zł opłaty dla właścicieli działek. Urzędnicy mierzą odległości
10 tys. zł opłaty dla właścicieli działek. Urzędnicy mierzą odległości
Fala żywności z Ukrainy płynie do Polski. Wśród nich te produkty
Fala żywności z Ukrainy płynie do Polski. Wśród nich te produkty
Pierwsza taka niedziela w grudniu. Sklepy zmieniają godziny otwarcia
Pierwsza taka niedziela w grudniu. Sklepy zmieniają godziny otwarcia
Od stycznia więcej pieniędzy zostawisz przy kasie. Oto przyczyna
Od stycznia więcej pieniędzy zostawisz przy kasie. Oto przyczyna
Polska sieć wchodzi do Warszawy. Rzuci wyzwanie Żabce?
Polska sieć wchodzi do Warszawy. Rzuci wyzwanie Żabce?
Duża zmiana w abonamencie RTV. Wiemy, kiedy ją odczujemy
Duża zmiana w abonamencie RTV. Wiemy, kiedy ją odczujemy
Polacy rzucili się na te oferty pracy. W zeszłym roku tak nie było
Polacy rzucili się na te oferty pracy. W zeszłym roku tak nie było
Dostałeś wezwanie do zapłaty za parking? Ministerstwo ostrzega
Dostałeś wezwanie do zapłaty za parking? Ministerstwo ostrzega
Taką czekoladę kupujemy. Niepokojące wyniki kontroli
Taką czekoladę kupujemy. Niepokojące wyniki kontroli
Polski gigant otworzył pierwszy sklep w Mołdawii. Mówi o rekordzie
Polski gigant otworzył pierwszy sklep w Mołdawii. Mówi o rekordzie
Ruszył kolejny jarmark. Grzaniec o połowę tańszy niż we Wrocławiu
Ruszył kolejny jarmark. Grzaniec o połowę tańszy niż we Wrocławiu
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥