Davos bez odpowiedzi na globalny kryzys
Niepewność i brak zdecydowania
zdominowały Światowe Forum Ekonomiczne w Davos. Zakończyło się ono
w niedzielę w tak samo ponurej atmosferze, w jakiej się zaczęło -
z przeświadczeniem, że i rozmiary globalnego kryzysu, i drogi
wyjścia z niego są równie niejasne.
01.02.2009 | aktual.: 01.02.2009 21:10
- Wszyscy w Davos są zagubieni - powiedział Kishore Mahbubani, dziekan Lee Kuan Yew School of Public Policy z Singapuru. - Nikt nie ma, jak się zdaje, jasnego pojęcia, jak wielki jest kryzys i co zrobić, żeby się z niego wydostać. Według niego konieczne jest "fundamentalne zbadanie całego globalnego systemu, żeby przekonać się, co nawaliło, a nikt nie jest skłonny zadawać tu fundamentalnych pytań tego rodzaju".
Francuska minister gospodarki Christine Lagarde ostrzegała przed błędnym kołem: same remedia na kryzys - wykup przez państwo toksycznych aktywów od banków i plany bodźców - mogą przynieść jeszcze ostrzejszą reakcję, która kryzys pogłębi. Wymieniła społeczne niepokoje i z drugiej strony protekcjonizm jako główne zagrożenia, w obliczu których stoją państwa pogrążone w kryzysie. Katalizatorem tych zagrożeń jest wykorzystywanie pieniędzy podatników na plany naprawcze i spowolnienie wzrostu gospodarczego.
Trudności gospodarcze i rosnące bezrobocie już doprowadziły do zamieszek w Grecji, Bułgarii, na Łotwie, Litwie i Madagaskarze; protesty przyczyniły się do upadku rządu Islandii. W ubiegłym tygodniu ponad milion ludzi wyszedł w proteście na ulice francuskich miast, tysiące maszerowały w Rosji. W USA mnożą się kampanie "Zakupy rób lokalnie". W Wielkiej Brytanii strajkowano w proteście przeciwko zatrudnianiu pracowników z zagranicy.
Z obrad forum wynika, że redukcje pracownicze będą nie do uniknięcia, podobnie jak nieuniknione będą gwałtowne reakcje społeczne wobec kapitalizmu.
Forum w Davos pokłada nadzieje w przyszłym spotkaniu grupy G20 (krajów rozwiniętych i gospodarek wschodzących, takich jak RPA, Brazylia i Indie), które ma odbyć się w Londynie na początku kwietnia, i na którym powinien zostać określony szkielet nowego globalnego systemu finansowego.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zaproponowała utworzenie Rady Gospodarczej Narodów Zjednoczonych na wzór Rady Bezpieczeństwa ONZ do nadzoru rynków. Zaapelowała o przyjęcie karty globalnej gospodarki pokryzysowej, opartej o gospodarkę zrównoważoną. Uznała, że niemiecki model gospodarki społeczno-rynkowej mógłby posłużyć, wobec upadku kapitalizmu anglosaskiego, za model przyszłego międzynarodowego systemu finansowego.
Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown uznał, że tylko międzynarodowo skoordynowane działania mogą przynieść rezultaty w wychodzeniu z kryzysu finansowego i gospodarczego. Agencja Reutera pisze o złożonym mechanizmie: jakiekolwiek odejście od globalnego handlu uderza rykoszetem w kraje rozwijające się, których wzrost gospodarczy pochodzi z eksportu. Ostatnie dane o wymianie handlowej z Chin, USA i Unii Europejskiej już wykazały ostre deficyty. Problem pogłębia fakt, że międzynarodowe banki wycofują się z pożyczek zagranicznych, aby ratować sytuację w swoich krajach. Podatnicy w USA i Wielkiej Brytanii domagają się, uzależniając od tego zgodę na rządowe plany ratowania banków, aby udzielały one pożyczek w macierzystych krajach. W ten sposób rośnie ryzyko wycofywania się banków z pożyczek dla gospodarek wschodzących.
Mimo wszystko laureat ekonomicznej nagrody Nobla Muhammad Yunus - założyciel Grameen Bank w Bangladeszu i ojciec mikrokredytów - dostrzega w finansowym kryzysie dobrą stronę złego.
- To nie jest tylko rozczarowanie i frustracje - powiedział agencji AP. -Jest to najlepszy moment, bo są rzeczy, które trzeba zmienić. Nie chcemy powrotu do tej samej normalności, z której się wywodzimy. Stworzymy nową normalność, która zostanie i będzie toczyć się dalej i zmieniać świat.