Deficyt nie taki straszny
Nawet bez weekendowych sensacji na temat przyszłorocznego deficytu budżetowego, wynik dzisiejszej sesji mógłby zostać uznany za wyjątkowo dobry. A dziura budżetowa została chwilowo zignorowana.
07.09.2009 17:15
Chwilowo, nie dlatego, że mam przekonanie, iż jutro czy najdalej pojutrze GPW załamie się po dostarczeniu przez rząd szczegółów dotyczących przyszłorocznej ustawy budżetowej, ale dlatego, że temat finansowania deficytu przypomni o sobie rynkom tak czy inaczej. Zwiększone emisje długu czy plany realizacji rekordowo wysokich wpływów z prywatyzacji będą ściągać kapitał - czy to z kieszeni inwestorów, czy też kosztem wzrostu ceny kredytu lub utrzymania tej ceny na wysokim już teraz poziomie. Z drugiej strony duże prywatyzacje mogą też przyciągać inwestorów zagranicznych, to samo dotyczy emisji długu. Na tym etapie konsekwencje założonego deficytu nie są jednoznaczne, w grę wchodzą przecież także szeroko rozumiane intencje polityczne. Rynek nie przejął się rewelacjami ministra finansów być może dlatego, że koniunktura rynkowa jest kapryśną panną, a inwestorzy starają się dostosować do jej bieżących humorów niż budować długoterminowe strategie. A w rzeczywistości losy przyszłorocznego budżetu i jego wpływu na
gospodarkę będą się rozstrzygać po wynikach aukcji w przyszłym roku i zainteresowaniu inwestorów ofertą prywatyzacyjną. Teraz wyniki aukcji nie są powodem do zmartwień, więc w obecnym otoczeniu rynkowym, rzeczywiście nie ma co histeryzować. Jeśli obligacje przestaną się sprzedawać, wtedy będziemy się martwić - zdają się dziś mówić inwestorzy swoimi poczynaniami.
Dziś ważniejsze okazały się więc nastroje globalne. A europejskim rynkom akcji nie zagrażał dziś stały czynnik ryzyka jakim jest zachowanie giełd nowojorskich. W pamięci inwestorów pozostała tylko piątkowa - dobra - sesja w USA, która okazała się wystarczająco dobrym pretekstem do podciągnięcia indeksów. U nas ceny akcji wzrosły, ale przekonania inwestorów o trwałości tego ruchu widać nie było - obroty na całym rynku akcji wyniosły 1,1 mld PLN, z czego ponad 300 mln PLN przypadły na papiery samej tylko Telekomunikacji. Za bykami przemawia jednak kilka innych czynników. Jeszcze w zeszłym tygodniu scenariusz nadchodzącej głębokiej korekty był "obowiązującym", a większość racji mieć nie może. Trudno o bardziej jaskrawe zaprzeczenie słabości rynku niż dzisiejszy wzrost po ogłoszeniu planowanego deficytu budżetowego. Dołek z ostatniej korekty spadkowej wypadł powyżej poprzedniego takiego dołka (z ostatniej dekady sierpnia). Jeśli więc przyjąć, że to rynek ma jednak rację (a nie jego obserwatorzy), sytuacja nie
wygląda bynajmniej na podbramkową. Złoty dodawał inwestorom z GPW odwagi, ponieważ zyskiwał dziś na wartości, do dolara nawet o cały 1 proc. Ceny surowców pozostały stabilne, złoto wytraciło swój impet wzrostowy pod barierą 1000 USD za uncję. Stare rekordy traktowane są więc z respektem.
Emil Szweda, analityk Open Finance
| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |