Delegacje szefów
Menedżerowie podczas wyjazdów służbowych korzystają z usług hostess i luksusowych prostytutek. Zdarza się, że również rola asystentek się zmienia
18.09.2009 | aktual.: 18.09.2009 10:53
Menedżerowie podczas wyjazdów służbowych korzystają z usług hostess i luksusowych prostytutek. Zdarza się, że również rola asystentek się zmienia. Mężowie jednak nie zdradzają swoich żon. To część obowiązków służbowych lub chwila odprężenia po ciężkich negocjacjach – mówią.
Alkohol i seks podczas wyjazdów służbowych, spotkań integracyjnych, na szkoleniach, czy po podpisaniu umów to już norma. Im pracownicy zajmują wyższy szczebel w hierarchii firm, tym bardziej rozrywka w czasie tego typu spotkań jest wyrafinowana.
- Osobista asystentka towarzyszyła naszemu dyrektorowi podczas niemal wszystkich wyjazdów służbowych zarówno krajowych jak i zagranicznych. Oficjalnie czuwała nad kompletowaniem dokumentów, ustalała terminy spotkań szefa z kontrahentami. Zajmowała się organizowaniem biletów, rezerwacji. Nieoficjalnie wszyscy pracownicy naszej firmy doskonale wiedzieli co się działo podczas takiej delegacji. Asystentka szefa to bardzo atrakcyjna kobieta, w dodatku jest osobą bez zobowiązań. Świadczyła naszemu pryncypałowi usługi nie tylko zawodowe, ale też seksualne. Jeździła bardzo dobrym samochodem. Gdyby dostawała taką pensję, jaka przysługuje sekretarce, nie stać by ją było na taki luksus - opowiada anonimowo pracownik koncernu farmaceutycznego. – Podczas wyjazdów służbowych, czy na szkoleniach dochodzi też do intymnych zbliżeń pomiędzy pracownikami z tego samego szczebla. Właściwie każdy wyjazd obfituje w seksualne incydenty, o których mówi się potem w firmie tygodniami.
Zwyczajny obywatel nie zdaje sobie sprawy, że w "wieczorowej atmosferze" zawarto setki umów i kontraktów, z których wiele miało wpływ na nasze portfele. Podczas takich spotkań dziewczyny są swego rodzaju biznesowym upominkiem. A szefowie nie tylko z nimi rozmawiają. Wielu z nich ma żony, które nigdy nie dowiedzą się co jeszcze oprócz podpisywania umów mąż robił podczas wyjazdu służbowego. Uczestnicy takich spotkań najczęściej utrzymują w tajemnicy pikantne szczegóły.
- Wiadomo, że po podpisaniu umowy idzie się uczcić kontrakt do baru, czy do wykwintnej restauracji. Tam zawsze są piękne dziewczyny. Wystarczy po nie sięgnąć. Oczywiście nikt do niczego nie jest zmuszany. Często urodziwe hostessy są wynajętymi luksusowymi prostytutkami. Jednak tym różnią się od swych, tańszych koleżanek po fachu, że są subtelniejsze, nie narzucają się. Są świetnie wykształcone i najczęściej wszyscy myślą, że są one pracownicami firmy, dyrektorkami, czy kierowniczkami - pisze Groszek na jednym z forów internetowych.
Wpływowi biznesmeni, organizatorzy szkoleń, czy spotkań biznesowych korzystają z usług luksusowych agencji towarzyskich. Mogą w nich wynająć kobiety, które będą podawać wino lub kawę, opiekować się gośćmi podczas przerw lub do zakończenia spotkania. Hostessy towarzyszą swoim klientom również w sali fitness, jacuzzi oraz saunie fińskiej. Wymaga się od nich nie tylko idealnej prezencji, ale też nieprzeciętnego intelektu.
- Jako hostessa pracuję od dwóch lat – wyznaje Roksana (pseudonim zawodowy), pracuje dla jednej z większych agencji, bywa w najdroższych hotelach w Polsce. - Na początku, jeszcze podczas studiów, zajmowałam się głównie promocjami w supermarketach. Stwierdziłam, że marnuję swój czas i potencjał. Zatrudniłam się w agencji towarzyskiej, gdzie o mnie dbają. Zarabiam sporo, zazwyczaj pięć tysięcy za noc. Uważam, że zarobek jest adekwatny do mojego wkładu pracy. Mam wyższe wykształcenie, znam język francuski i angielski. Nauczyłam się, bo klienci tego wymagali. Do spotkań zawszę się przygotowuję. Wiem, z jakiej branży będzie klient, więc staram się jak najwięcej poczytać i dowiedzieć się na temat jego pracy. Klienci lubią, kiedy można porozmawiać na różne tematy, a ja muszę być elastyczna. Wiem, że taki klient może do mnie wrócić, muszę zatem myśleć perspektywicznie i robić wszystko, aby do tego doprowadzić. Oczywiście niektórzy z biznesmenów, po emocjach związanych z negocjowaniem umów z kontrahentem, nie mają
ochoty na intelektualny wysiłek, zależy im na prostym zaspokojeniu potrzeb. Pracuję z biznesmenami, lekarzami, naukowcami. Naprawdę trudno mi uwierzyć, że powszechnie szanowani przez społeczeństwo ludzie oddają się tak niewybrednym uciechom. Najczęściej mają żony, dzieci. Wielu z nich twierdzi nawet, że seks z kimś takim jak ja to nie zdrada, tylko część spotkania biznesowego, czy odprężenie się po trudnych negocjacjach. Czasem nawet nie wiedzą, że jestem prostytutką. Niekiedy mówię im, że jestem asystentką szefa jego kontrahenta. Tacy klienci oczywiście nigdy mi nie płacą. Organizator imprezy wynajmuje agencję, a za jej pośrednictwem mnie. Organizator płaci agencji, a ona mnie.
Cezary Marciniak