Dlaczego księża piją?
Coraz częściej słyszymy w mediach o księżach, którzy nadużywają alkoholu.
06.10.2010 | aktual.: 06.10.2010 13:59
Coraz częściej słyszymy w mediach o księżach, którzy nadużywają alkoholu. Specjaliści twierdzą, że chociaż nie mają dostępu do statystyk i nie wiedzą dokładnie ilu księży walczy z nałogiem, to można powiedzieć, iż duchowni są w grupie podwyższonego ryzyka. Rozmawiamy o tym z psychologiem dr Jakubem Długołęckim, który pomaga m.in. osobom uzależnionym od alkoholu, narkotyków, hazardu.
- Czy możemy mówić o problemie alkoholowym wśród księży?
- Nie użyłbym takiego sformułowania. Nie znam statystyk, nie wiem ilu księży się leczy, ilu boryka się z nałogiem na własną rękę. Ale niewątpliwie księża są w grupie podwyższonego ryzyka. Dowiedziono, że kłopot z alkoholem mają najczęściej pracownicy, którzy obcują ludźmi, wysłuchują ich problemów, muszą radzić sobie z ich emocjami. Ci pracownicy często mówią, że problemy innych wsiąkają w nich jak woda w gąbkę. Na czele listy pracowników, walczących z alkoholizmem są więc dziennikarze, lekarze, menedżerowie odpowiedzialni za kontakty z klientami. Również kłopoty alkoholowe mają pracownicy socjalni. Niewątpliwie księża wysłuchują problemów swoich parafian. Mogą więc starać się szukać metody na zdystansowanie właśnie w alkoholu. To nie są jacyś nadludzie. Mają takie same słabości jak każdy z nas.
- Często uzależniają się osoby pracujące w stresie. Menedżerowie mówią na przykład, że po dniu pracy nie są w stanie zasnąć, są tak rozdygotani. Relaksują się dopiero, gdy wychylą kilka kieliszków. Księża chyba się nie stresują?
- Pamiętajmy, że są różne rodzaje stresu. Różne są powody stresu. Ten, o którym pan mówi związany jest z pośpiechem, z tym że trzeba sfinalizować jakiś projekt w określonym terminie. Ale ludzie stresują się też, gdy muszą występować publicznie. Powodem stresu może być bezsilność. Nie jesteśmy w stanie czego zrobić i bardzo się denerwujemy z tego powodu. Każdy stresuje się innych powodów. Dziś duchowni pracują w szkołach, prowadzą zajęcia w różnych organizacjach, prowadzą inwestycje w imieniu parafii. To bardzo zapracowani i zestresowani ludzie. To moje zdanie, ale wydaje mi się, że dziś ksiądz, który spędza całe dnie wyłącznie na kontemplacji, należy do rzadkości.
- Czy sądzi pan, że księża należą do grupy podwyższonego ryzyka, bo piją wino w czasie Mszy Świętej? Można wysnuć taką tezę?
- Nie wydaje mi się. To są jednak niewielkie ilości.
- Niektórzy wskazują na to, że parafianie często zapraszają duchownych do domu lub na różne uroczystości rodzinne – na wesela, urodziny, chrzciny. I tam częstują gościa czymś mocniejszym. Może księża za dużo „bywają”?
- Również nie powiedziałbym, że to może być stuprocentowy powód. Wszyscy chodzimy na jakieś uroczystości, imprezy i tam pijemy alkohol, ale nie zostajemy automatycznie alkoholikami. Nie każda osoba, która alkohol spożywa często, wpada w nałóg. Na przykład ja przed snem piję lampkę winą dla przyjemności, ale nie jestem nałogowym alkoholikiem. W nałóg wpadają ci, którzy bez alkoholu nie potrafią żyć. Nie wyobrażają sobie funkcjonowania bez alkoholu. Dla tych ludzi, alkohol jest ucieczką od problemów. Sposobem na odreagowanie. Z alkoholizmem zawsze łącza się jakieś kłopoty emocjonalne.
- A samotność? Księża nie mają przecież rodzin, sami borykają się z codziennością. Na przykład menedżerki, które osiągnęły tak zwany sukces, piastują stanowiska kierownicze, ale nie mają rodziny, przyjaciół; bywają alkoholiczkami.
- Tak, to jak najbardziej może być powód. Zresztą nie tylko samotne kobiety walczą z alkoholizmem. Również mężczyźni, którzy całe swoje życie prywatne poświęcili pracy i nagle stwierdzili, że są sami i nie bardzo mają z kim porozmawiać, sięgają po alkohol, by poczuć się lepiej, by tę samotność jakoś zabić.
- Pijący menedżer czy robotnik fizyczny jakoś nas szczególnie nie dziwi. Ale pijący ksiądz bulwersuje. Tacy duchowni nie mają łatwego życia.
- Nie mają. Wytyka im się, że działają nieetycznie, że grzeszą. Parafianie postulują, by przenieść takiego kapłana do innej parafii. Gdy tymczasem robotnikowi pijaństwo jesteśmy w stanie wybaczyć. Pamiętajmy, że praca lub jak często mówimy - powołanie duchownego, to ciężka droga. Takim ludziom trzeba pomóc. Wesprzeć ich. Jeśli leczą się, to w żadnym wypadku nie powinnyśmy ich piętnować. Księża – alkoholicy leczą się w świeckich ośrodkach. Ale działają też w Polsce specjalne palcówki dla duchownych. Niektórzy księża leczą się, chodzą na terapię i jednocześnie wykonują wszystkie swoje obowiązki w parafii.
- Zna pan jakiegoś duchownego – alkoholika?
- Tak. Leczył się w naszym ośrodku. Przyjechał na terapię z drugiego końca Polski. Bał się, że ktoś się dowie, że straci wiarygodność w parafii. Biskup pozwolił mu, by w czasie Mszy Świętej pił sok z winogron, w którym nie ma alkoholu. Bardzo zaimponował mi ten ksiądz. Było mu ciężko, bo nie miał grupy wsparcia, ale radził sobie doskonale.
Rozmawiał Krzysztof Winnicki