Dobre dane tylko częściowo pomogły bykom
Święto niepodległości w Polsce zbiegło się z dniem weteranów w USA. Z tego względu część instytucji za oceanem nie działała, lecz notowania na rynkach akcji (i oczywiście walutowych) przebiegały bez zakłóceń. Dało to inwestorom możliwość zareagowania na dobre dane makroekonomiczne z Chin.
12.11.2009 09:27
W nocy z wtorku na środę podany został pakiet danych miesięcznych z chińskiej gospodarki. Okazało się, że zarówno produkcja przemysłowa (+16,1% r/r), jak i sprzedaż detaliczna (+16,2% r/r) były wyższe od oczekiwań. Większa okazała się również nadwyżka w bilansie handlowym Chin (24 mld USD). Na dodatek, zamówienia na maszyny w japońskiej gospodarce wzrosły aż o 10,5% m/m, podczas gdy rynek oczekiwał wzrostu jedynie o 3,4%. Oznacza to, że nastawione na eksport azjatyckie gospodarki radzą sobie lepiej niż oczekiwano jeszcze nie cały rok temu - po części jest to zasługą odbudowy popytu na ich eksport, ale po części efektem pakietów stymulacyjnych.
Dla rynków akcji dane te oznaczały jedno - potwierdzenie szybkiego odbicia po ostatniej korekcie i pretekst do testu poziomu 1100 pkt. na indeksie S&P500. Test ostatecznie nieudany. W trakcie handlu na Wall Street notowania kontraktów nawet na moment przekroczyły poziom oporu wywołując jednak momentalnie odpowiedź ze strony sprzedających. Ci mieli po swojej stronie korektę prognozy wyników sieci handlowej Macy’s. Korekta zakładała lepsze wyniki, ale nie w takim stopniu jak oczekiwał rynek, co przełożyło się na wyprzedaż walorów spółki. Notowania S&P500 cofnęły się o nieco ponad 1% do poziomu 1092 pkt. W mieszanych nastrojach przebiegała dzisiejsza sesja w Azji, pomimo optymistycznych danych z Australii, gdzie odnotowano nieoczekiwany wzrost zatrudnienia (o 24,5 tys. etatów). Nie oznacza to jeszcze, że rynek nie będzie już próbował testu poziomu 1100 pkt. na S&P500. Jest on ważny nie tylko dla notowań innych rynków (w tym GPW)
w tym tygodniu, ale również w średniej perspektywie. Kolejna korekta w tym momencie
oznaczałaby utworzenie się groźnej formacji podwójnego szczytu, mogącej zwiastować większe spadki.
Wczoraj początkowo rosły też notowania EURUSD - do poziomu 1,5047, czyli 16 pipsów poniżej tegorocznego maksimum. Pomimo "zachęty" ze strony jednego z członków Fed rynek nie znalazł jednak wystarczająco dużo siły, aby wyjść na nowe maksima. Richard Fisher, prezydent oddziału Fed w Dallas powiedział, iż zarówno wzrost gospodarczy, jak i inflacja w USA będą pozostawać poniżej pożądanych poziomów przynajmniej do 2011 roku, co oznaczałoby, że obecna polityka Fed jest odpowiednia. Poziom 1,5063 (wzmacniany przez poziom 1,0 na USDCHF) wydaje się być silny i również w tym przypadku rynkowi "grozi" formacja podwójnego szczytu. Cofnięcie notujemy już na parze GBPUSD, w dużym stopniu w wyniku publikacji raportu o inflacji przez Bank Anglii.
Przy okazji prezentacji raportu prezes Banku powiedział, iż ścieżka w kierunku ożywienia brytyjskiej gospodarki będzie trudna, a on nie wyklucza dalszego rozszerzania programu skupu obligacji rządowych przez bank centralny. To wprowadziło w konsternację inwestorów, którzy liczyli, iż pomimo słabych danych o PKB za trzeci kwartał, ostatnie zwiększenie skali wspomnianego programu (do 200 mld GBP) było ostatnim w cyklu. Tym samym ostatnie silne wzrosty na parze wydają się nieuzasadnione i rynek szybko skierował się na południe. Póki co wsparcie rysuje się na poziomie 1,6515-1,6535, ale silny poziom wsparcia jest dopiero na 1,6250.
W dniu dzisiejszym nie ma publikacji danych makroekonomicznych o kluczowym charakterze. Jak co tydzień podane będą dane o nowych bezrobotnych w USA (14.30, konsensus 512 tys.) oraz przeniesione z wczoraj dane o zapasach paliw. W tej sytuacji część uwagi rynku może skierować się na wystąpienia Geitherna (17.30) oraz Tricheta (20.00). Przemysław Kwiecień
główny ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
kwiecien.bloog.pl