Dobry Start dla uczniów. 300 złotych wystarczy na wyprawkę szkolną?
Wszystko drożeje, a wielkimi krokami zbliża się wrzesień i powrót uczniów do szkół. Czy "300 plus" z programu Dobry Start wystarczy na wyprawkę dla ucznia? - Musiałabym dostać trzy razy - mówi "GW" mama licealisty.
17.08.2021 11:01
Dobry Start to program zainicjowany przez Prawo i Sprawiedliwości. Zakłada co roku wypłatę 300 złotych na wyprawkę szkolną dla dziecka, dlatego niektórzy nazywają go "300 plus".
Mogą z niego skorzystać opiekunowie wszystkich dzieci, które uczą się w szkołach i nie ukończyły jeszcze 20. roku życia. W przypadku dzieci niepełnosprawnych mowa o 24. roku życia.
Ile w rzeczywistości kosztuje szkolna wyprawka i czy można ją skompletować dzięki pieniądzom z Dobrego startu?
"Znam rodziców, którzy zapłacili tyle za sam tornister"
Anna Dobiegała z "Gazety Wyborczej" opisała historii kilku rodzin, które korzystają z programu Dobry Start. Wszyscy rodzice są zgodni co do tego, że kwota, którą otrzymują, jest niewystarczająca względem potrzeb.
- W sumie połowę wydatków pokryło 300 plus, drugą połowę musiałam pokryć z własnej kieszeni - mówi "GW" Maja, mama pierwszoklasisty.
Wyprawkę dla syna kompletowała na internetowych aukcjach, gdzie ceny były niższe, a także w dyskontach. Za plecak w okazyjnej cenie zapłaciła 139 złotych. Piórnik? 30 złotych. Ołówek, kredki, gumka, temperówka, nożyczki, klej, linijka, farby, pędzelki etc.? Około 200 złotych. A to nie koniec wydatków.
- Można się zmieścić w 300 złotych, kiedy kupuje się rzeczy z najniższej półki - przyznaje Maja. - Ja chciałam kupić trochę lepsze, żeby dłużej synowi posłużyły. Szukałam konkretnych marek, nie rzeczy na jeden rok.
Zuzanna, mama czteroletniego Juliana i ośmioletniego Olka również stara się szukać najlepszych okazji. Wyprawkę dla starszego syna skompletowała w sklepie papierniczym, który znajduje się 90 kilometrów od Gdańska.
- Tam za tornister zapłaciłam o połowę mniej niż w Gdańsku - mówi "GW" mama Olka. - Znam rodziców z dużych miast, którzy przeznaczają na to wszystkie pieniądze z wyprawki szkolnej. Kupują plecaki z wyższej półki, za 300 zł i za resztę wyprawki muszą płacić z własnej kieszeni.
Musiałabym dostać trzy razy po 300 złotych
Zakupy dla uczniów ze szkoły podstawowej to jeszcze nic, ponieważ tam podręcznik zapewnia szkoła. Rodzice licealistów muszą wykładać na to pieniądze z własnych portfeli.
- Żeby kupić wszystkie podręczniki, musiałabym dostać trzy razy po 300 złotych na syna - mówi Karolina, mama Maćka, który chodzi do techniku architektonicznego.
Szacuje, że wydatek na książki to od 900 do 1100 złotych rocznie. Kupując używane można zaoszczędzić jedną trzecią. Do tego dochodzą drogie przybory do rysunku.