Dramat bezrobotnego. Urząd pracy dał mu zajęcie u oszusta

Krzysztof Czartoryski (32 l.) z Rudy Śląskiej od roku był bezrobotny. Szukał pracy i w końcu ją znalazł – na stronie internetowej Powiatowego Urzędu Pracy w Katowicach. Miał być testerem bankowości internetowej

Dramat bezrobotnego. Urząd pracy dał mu zajęcie u oszusta
Źródło zdjęć: © PAP/Marcin Bielecki

03.10.2012 | aktual.: 04.10.2012 11:17

– Człowiek, który przedstawił się jako Kamil Gąsowski, spotkał się ze mną 25 lipca w Katowicach. Inteligentnie się wysławiał, wzbudzał zaufanie, może z powodu swojej niepełnosprawności. Miał przykurcz dłoni – mówi Krzysztof Czartoryski. – Moja praca miała polegać na testowaniu przelewów bankowych. Miałem pracować w domu przed komputerem. Miesięcznie miał dostawać 3 tys. zł brutto. Szef kazał panu Krzysztofowi wypełnić kwestionariusz, zrobił zdjęcie dowodu. Powiedział, że firma mieści się we Wrocławiu, co zresztą zgadzało się z informacją na stronie PUP-u. – Dlatego mówił, że będą pensję przelewać na konto i zaprowadził mnie do banku, w którym kazał założyć rachunek – mówi pan Krzysztof.

Oszust podał Czartoryskiemu numer telefonu, na który miały SMS-em przychodzić kody potwierdzające bankowe operacje. Ala aparatu nie dał. Powiedział, że przywiezie go niedługo kurier. Wszystko wyglądało dobrze. – Założyłem konto, kazał pokazać papiery, nawet nie wiem, kiedy zdążył spisać sobie mój login i hasło do banku.

Za dwa tygodnie miałem zacząć pracę – mówi. I w ten prosty sposób oszust zdobył wszystkie dane, potrzebne do wykonywania operacji na bankowym koncie swojej ofiary. A pan Czartoryski był szczęśliwy.

Po tygodniu, gdy zadzwonił na telefon Gąsowskiego, ten już nie odbierał. Zaniepokojony sprawdził swoje nowo założone konto. I okazało się, że oszust wziął w jego imieniu pożyczkę 2 tys. zł. Zalogował się na dane Czartoryskiego i potwierdził operację za pomocą SMS-a. – Zrozumiałem, że zostałem oszukany jak małe dziecko. Zawiadomiłem policję, prokuraturę i Urząd Pracy – mówi oszukany. – Przestrzegam ludzi, aby nie byli tacy ufni, jak ja.

– My też zostaliśmy oszukani – mówi Iwona Gadomska-Dysy, zastępca kierownika działu ds. pośrednictwa pracy w Katowicach. – Trzy osoby poinformowały nas, że pały ofiarą tego człowieka. Od tej pory, chociaż tego nie musimy robić, kiedy mamy wątpliwości, dzwonimy do firmy sprawdzając wiarygodność ofert.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Poradnik dla właścicieli psów. Czym Ty mnie karmisz?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (92)