E-podręcznik zdemoluje rynek wydawniczy

Elektroniczny podręcznik ma w założeniu odciążyć plecaki uczniów i portfele rodziców. – To ciekawe i niezbędne rozwiązanie, ale nie w formie, jaką proponuje rząd – uważa Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, rządowy bezpłatny e-podręcznik zepsuje rynek wydawniczy w Polsce, co może odbić się niekorzystnie na jakości kształcenia. – Jeśli rządowy projekt nie wypali, a jest takie ryzyko, tracimy 3-4 lata i pieniądze oraz eksperymentujemy na kolejnych pokoleniach – podkreśla Roszkowski.

Obraz
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Argumentacja rządowego projektu jest prosta: e-podręcznik będzie łatwo dostępny i tańszy. To jednak, zdaniem ekspertów z Instytutu Jagiellońskiego, nie jest równoznaczne z tym, że będzie lepszy.

– To, co proponuje rząd, to przygotowanie jednego, oficjalnego e-podręcznika, który będzie dostępny dla wszystkich. Będzie rywalizować z całą serią wydawnictw papierowych tym, że będzie darmowy. De facto zdemoluje rynek wydawniczy, bo większość będzie wybierać to, co darmowe – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Marcin Roszkowski, prezes IJ.

Podkreśla, że są jeszcze inne sposoby na obniżenie cen podręczników, by ulżyć rodzicom dzieci w wieku szkolnym. Jak wyjaśnia, w cenie podręcznika aż 50 proc. to koszty dostarczenia podręcznika do odbiorcy, a tylko 25 proc. to koszt przygotowania merytorycznej treści.

– Rząd stosując bardzo chwytliwe argumenty, mianowicie takie, żeby podręczniki były tańsze, przygotowuje zdemolowanie rynku wydawców podręczników – ocenia Marcin Roszkowski.

Rynku, który dziś, według różnych szacunków, wart jest od 800 mln zł do 1 mld zł.

– W momencie, gdy rząd wprowadzi jeden podręcznik oficjalny, wyeliminuje wszystkie inne rozwiązania. To jest złe rozwiązanie, bo przygotowanie podręcznika to nie jest napisanie każdej kolejnej książki. To jest z jednej strony wiedza, wielokrotnie profesorów wyższych uczelni, a z drugiej strony to jest cały aparat dydaktyczny, czyli to, co pomaga nauczycielom docierać do dzieci – zauważa prezes IJ.

A to jest właśnie przestrzeń dla rynku wydawniczego.

– Dowolny wykładowca wyższej uczelni nie ma takiej łatwości, umiejętności, by docierać do najmłodszych dziewięcio- czy dziesięciolatków. Stąd ta przestrzeń wydawnicza jest niezbędna. Rząd oddał w ręce profesorów wyższych uczelni czy naukowców, którzy zwykle pracują z dorosłymi, przygotowanie pojedynczych przedmiotów: biologii, fizyki, historii itp. I teraz z tego miksu będzie pojedynczy podręcznik, który naszym zdaniem, nie będzie podlegał grze rynkowej – argumentuje Marcin Roszkowski.

Zdaniem eksperta, z rządowym projektem wiąże się jeszcze jedno zagrożenie. Gdyby propozycja MEN się nie sprawdziła, to powrót do klasycznych podręczników nie będzie taki łatwy i szybki. Nie da się tego zrobić w ciągu dwóch czy trzech lat, ponieważ rynek nie będzie odpowiednio się rozwijał.

– Stracimy te 4 lata, rząd wyda 50 mln zł albo więcej, jakiś polityk zrobi sobie tzw. photo-opp z iPadem i elektronicznym podręcznikiem. Natomiast my eksperymentujemy na następnych pokoleniach. Ten program pilotażowy niesie za sobą bardzo duże ryzyko – mówi Marcin Roszkowski. – Żeby ten PR nie przesłonił rządowi tego, co jest na końcu, czyli wychowywania małych dzieci.

Zarówno eksperci Instytutu, jak i wydawcy, którzy protestują przeciw rządowym pomysłom, przyznają, że wprowadzanie elektronicznych podręczników jest dziś potrzebnym rozwiązaniem.

– W dobrych rozwiązaniach, stosowanych we Francji i w Niemczech, e-podręczniki znajdują się na platformie, na której dostępne są wszystkie wydane dotąd podręczniki, nie tylko rządowe – podkreśla Marcin Roszkowski. – Na platformach cyfrowych e-podręczniki powinny się znaleźć. Jest mnóstwo różnych zasobów, sfinansowanych z publicznych pieniędzy, które powinny zostać wzbogacone o te treści, które dziś funkcjonują na wolnym rynku, przygotowane przez wydawców tak, aby nauczyciele wciąż mieli wybór.

Źródło artykułu: Newseria
Wybrane dla Ciebie
Personel sprzątający szpitala stracił dodatki. "Straszą zwolnieniami"
Personel sprzątający szpitala stracił dodatki. "Straszą zwolnieniami"
Skarbówka sprzedaje auta. Do wzięcia popularny Ford za 4 tys. zł
Skarbówka sprzedaje auta. Do wzięcia popularny Ford za 4 tys. zł
Nachodzą domowników i "kontrolują" panele. Urząd wydał komunikat
Nachodzą domowników i "kontrolują" panele. Urząd wydał komunikat
Ile trzeba zarabiać, by być bogatym w Polsce? Oto kwoty
Ile trzeba zarabiać, by być bogatym w Polsce? Oto kwoty
Powiesili kartki we włoskich kawiarniach. Dają klientom 15 minut
Powiesili kartki we włoskich kawiarniach. Dają klientom 15 minut
Okradała sąsiadkę miesiącami. Metodą "na salami" zabrała 19 tys. zł
Okradała sąsiadkę miesiącami. Metodą "na salami" zabrała 19 tys. zł
Wygrał w Eurojackpot ponad 54 mln euro. Oto gdzie kupił los
Wygrał w Eurojackpot ponad 54 mln euro. Oto gdzie kupił los
Kalendarz adwentowy z energetykami od Red Bulla. W sieci zawrzało
Kalendarz adwentowy z energetykami od Red Bulla. W sieci zawrzało
Choinki w marketach za 50 zł. Tak można się naciąć
Choinki w marketach za 50 zł. Tak można się naciąć
Biedronka zmienia godziny otwarcia. Ważny komunikat dla klientów
Biedronka zmienia godziny otwarcia. Ważny komunikat dla klientów
Kurierzy DPD oburzeni. Chodzi o pracę w Wigilię
Kurierzy DPD oburzeni. Chodzi o pracę w Wigilię
Boom na nieruchomości w Hiszpanii. Polacy otarli się o rekord
Boom na nieruchomości w Hiszpanii. Polacy otarli się o rekord