Estonia – ostatnia akcesja do strefy?
Wraz z nowym rokiem europejska waluta zastąpi w Estonii koronę. Na dalsze rozszerzanie eurolandu się nie zanosi.
30.12.2010 | aktual.: 30.12.2010 12:09
Estonia jest kolejnym państwem naszego regionu (po Słowenii i Słowacji) wstępującym do strefy euro. Jest również pierwszym krajem zdobywającym się na ten krok od wybuchu kryzysu zadłużeniowego w eurolandzie. W przeddzień przyjęcia wspólnej waluty poparcie dla wejścia Estonii do strefy euro jest jednak zaskakująco duże.
W sondażach przekracza 50 proc. Estończyków nie zraża nawet to, że wchodzą do eurolandu akurat wtedy, kiedy przechodzi on ciężki kryzys, ani to, że w związku z akcesją rząd będzie musiał wygospodarować 800 mln euro składki na europejski mechanizm stabilności finansowej. – Estonia została zaproszona na ślub, ale przybyła na pogrzeb – skomentował tę sytuację Andres Arrak, ekonomista z Manior Business School w Tallinie.
Determinacja Tallina
Analitycy wątpią w to, że w przewidywalnej przyszłości dojdzie do kolejnego rozszerzenia eurolandu. – Po akcesji Estonii do strefy euro minie wiele lat, zanim następny kraj przyjmie wspólną walutę. Strefa przechodzi przecież bardzo poważny kryzys, potrzebuje reform strukturalnych i nie wiadomo, jak będzie funkcjonowała za kilka lat.
Mogła sobie pozwolić na przyjęcie Estonii, bo to bardzo mała gospodarka, która będzie miała niewielki wpływ na resztę eurolandu – mówi „Parkietowi” Lars Christensen, ekonomista z Danske Banku. Estonia jest już i tak mocno zintegrowana z rynkami eurolandu. 90 proc. pożyczek dla sektora prywatnego jest tam denominowanych w euro. Kurs korony, dotychczasowej waluty kraju, był od 1992 r. sztywno powiązany z marką niemiecką, a później z euro.
Sztywny kurs korony był zresztą jedną z przyczyn tego, że estońska gospodarka przeżyła w zeszłym roku najgłębszą recesję od odzyskania niepodległości. Jej PKB spadł wówczas aż o 13,9 proc. Wielu ekonomistów spodziewało się, że Estonia będzie w końcu zmuszona zdewaluować swoją walutę (co pomogłoby eksporterom). Tak się jednak nie stało. Kraj wyszedł już z recesji. Co więcej, może się pochwalić najniższym (8 proc. PKB) długiem publicznym w Unii.
Polityka przeważyła
Talliński rząd zapewnia, że przyjęcie euro przyspieszy wzrost gospodarczy i zapewni krajowi stabilność. – Bezpośrednie skutki tego kroku są bardzo niepewne. Euro wyeliminuje ryzyko kursowe, ale nie wiadomo, ile poza tym Estonia zdoła na nim skorzystać. Dotąd tej gospodarce, mimo kryzysu w strefie euro, udało się uniknąć wstrząsów fiskalnych i monetarnych. Akcesja dla eurolandu jest zresztą dla estońskiego rządu bardziej wyborem geopolitycznym niż ekonomicznym. Tak jak członkostwo w NATO ma ona wiązać Estonię z Zachodem i stanowić jedno z zabezpieczeń przed rosyjskim niebezpieczeństwem – mówi Christensen.
PARKIET
Hubert Kozieł