Frank bije kolejny rekord
Szwajcarska waluta po raz kolejny niemile zaskakuje. Frank bije kolejny rekord. W poniedziałek za franka musieliśmy zapłacić nawet 3,4141 zł. Myliłby się jednak ten, kto myśli, że to koniec. Kolejny rekord to 3,4276 zł.
11.07.2011 | aktual.: 12.07.2011 08:10
Frank umocnił się również wobec euro do najwyższego poziomu w historii. Za jedno euro trzeba było zapłacić jedynie 1,1693 franka.
Powodem takiego zachowania się szwajcarskiej waluty są złe dane z amerykańskiego rynku pracy, jak również obawy o kondycję finansową Włoch. Być może to właśnie ten kraj śródziemnomorski, a nie Portugalia, może podzielić losy Grecji.
- W piątek inwestorzy oczekiwali na dane z rynku pracy w Stanach Zjednoczonych. Oczekiwania były pozytywne, spodziewano się poprawy sytuacji (wskazywał na to raport ADP opublikowany dzień wcześniej). Te pozytywne oczekiwania wywindowały indeks S&P500 do najwyższego poziomu we wzrośnie trwającym od 16 czerwca (1357 punktów). Negatywne dane przyczyniły się do szybkiej, 25-punktowej zniżki - czytamy w komentarzu Kamila Oziemczuka z IDM SA.
Oziemczuk podkreśla, że w dniu dzisiejszym indeksy akcji zagranicznych przeważnie otworzyły się luką spadkową, co sugeruje, że obecna korekta w trendzie wzrostowym może się jeszcze nieco przedłużyć. Ta sytuacja przekłada się na osłabienie złotego względem innych walut, szczególnie względem dolara amerykańskiego oraz franka szwajcarskiego. Te negatywne dane przyczyniają się również do umocnienia dolara względem euro (spadki na parze EURUSD), co również jest dodatkowym impulsem do osłabienia krajowej waluty.
Główny ekonomista BGK Tomasz Kaczor stwierdził, że na krótko starczyło radości po przyjęciu przez grecki parlament pakietu oszczędnościowego, który był gwarancją udzielenia Grecji kolejnej transzy pożyczki przez UE wartej 11 mld euro.
-Teraz wracamy do szarej rzeczywistości - wokół Morza Śródziemnego znajduje się dużo problemów, a to, że znalazły się pieniądze dla Grecji wcale ich nie rozwiązuje - powiedział PAP Kaczor.
Włochy mają w tym tygodniu rozpocząć debatę ws. głębokich cięć wydatków, które mają na celu zbilansowanie włoskiego budżetu do 2014 r. Jednakże pogłębiający się konflikt na linii premier-minister finansów i pogłoski o ustąpieniu tego ostatniego budzą niepokoje inwestorów.
- Rentowności 10-letnich obligacji Włoch wzrosły w poniedziałek rano do 5,3 proc., to już niedaleko do strefy 5,5-6,0 proc., której naruszenie jest przyjmowane jako sygnał, iż dany kraj może mieć problemy z pozyskaniem finansowania na rynkach - pisze Marek Rogalski, analityk DM BOŚ.
Podkreśla, że mimo iż włoscy politycy zdają się stawać teraz murem za swoim ministrem, to jednak temat włoski został już rozdmuchany i spekulanci zdaje się zwietrzyli świetną okazję.
Włochy są celem ataku spekulacyjnego - podkreślają komentatorzy ekonomiczni. Tak interpretują "czarny poniedziałek" na giełdzie w Mediolanie, gdzie zanotowano znaczne spadki kursów akcji; największe dotyczą notowań włoskich banków. Unicredit zanotował spadek o 10 procent, Intesa Sanpaolo - ponad 9, Mediobanca - 5,6 proc.
Do wyrażanych wcześniej obaw o atak spekulacyjny odniósł się już w niedzielę prezydent Włoch Giorgio Napolitano, który oświadczył: - Jeśli jesteśmy poważni, nie powinni się niepokoić.
W poniedziałek Napolitano zaapelował z kolei o "narodową jedność w obliczu trudnych prób, które są na porządku dziennym" oraz "wstrząsów na rynkach".
Komentując spadki na giełdzie minister finansów Giulio Tremonti oświadczył: - Wyślemy na rynki mocny sygnał.
Za taki uznał przyjęty przez rząd Silvio Berlusconiego wielki program oszczędnościowy do 2014 roku szacowany na 47 miliardów euro, który ma doprowadzić do redukcji deficytu. W tym tygodniu będzie on przedmiotem prac w parlamencie.
Do szefa włoskiego rządu zadzwoniła w poniedziałek kanclerz Angela Merkel apelując do niego, by jak najszybciej wcielił program oszczędności w życie.
PAP
- Dzisiaj były spokojne ruchy na EUR/USD, ale pojawiają się plotki o możliwej niewypłacalności Włoch. Może być ich dużo, ale na razie to są tylko plotki, więc to niewiele znaczy dla rynku. Nie sugerowałbym się nimi, ale jeżeli wyjdzie to poza etap plotkowania, czyli będzie konieczność dokładania do budżetu Włoch, to będzie to miało dużo gorsze skutki - powiedział PAP pragnący zachować anonimowość diler walutowy.
Ekonomista banku Citi Handlowego Cezary Chrapek powiedział PAP, że w najbliższych dniach złe nastroje wśród inwestorów utrzymają się.
- Rynki działają pod wpływem nastrojów, które przez najbliższe dni będą negatywne. W efekcie złoty nadal będzie się osłabiał. Euro może się umocnić do 4 zł, a frank szwajcarski do około 3,42-3,45 zł - powiedział Chrapek.
Negatywnie reagowała również warszawska giełda. Indeks największych spółek WIG20 stracił 1,80 proc., a WIG 1,60 proc.