Frankowicze uciekają do złotego? Koniec problemu kredytów walutowych coraz bliżej

Na koniec lutego frankowicze mieli jeszcze prawie 131 mld zł kredytów mieszkaniowych do spłacenia. To najmniej od siedmiu lat. Nie tylko dzięki spadkowi kursu franka. Sporo ludzi zmieniło walutę kredytu.

Frankowicze uciekają do złotego? Koniec problemu kredytów walutowych coraz bliżej
Źródło zdjęć: © Eastnews | Mariusz Gaczynski / East News
Jacek Frączyk

04.04.2017 | aktual.: 04.04.2017 16:02

Na koniec lutego frankowicze mieli jeszcze prawie 131 mld zł kredytów mieszkaniowych do spłacenia. To najmniej od siedmiu lat. Nie tylko dzięki spadkowi kursu franka. Sporo ludzi zmieniło prawdopodobnie walutę kredytu.

Według danych NBP wartość mieszkaniowych kredytów indeksowanych do franka szwajcarskiego spadła w ciągu pierwszych dwóch miesięcy roku o 3,7 mld zł. W lutym do spłaty zostawało jeszcze 130,6 mld zł, czyli najmniej od kwietnia 2010 roku.

Co więcej, udział kredytów frankowych w całości kredytów hipotecznych w bankach spadł do zaledwie 33 proc. To nadal dużo, ale... tu też przypomnijmy historię - na początku 2009 roku we franku było aż 70 proc. wartości wszystkich kredytów mieszkaniowych. Wtedy za szwajcarską walutę płaciło się 2,90 zł a różnica oprocentowania sprawiała, że dla wielu decyzja o wyborze walucie kredytu wydawała się oczywista.

Część pozytywnej obecnie tendencji zawdzięczać trzeba spadkowi kursu franka. Choć w ostatnim tygodniu akurat złoty osłabiał się względem szwajcarskiej waluty - we wtorek zbliżył się do poziomu 3,98 zł na forex - to w tym roku umocnił się już o 3,3 proc. Wpłynęło to w dużym stopniu na spadek wartości ,,złotowej" frankowych kredytów mieszkaniowych. Dane pokazują jednak, że sporo osób musiało się zdecydować na zmianę waluty kredytu.

Gdyby wpływ miał sam tylko efekt kursowy, to wartość kredytów byłaby w tym roku o 2,6 mld zł niższa, a nie o 3,7 mld zł - kurs franka spadł do lutego o 1,9 proc., a wartość kredytów o 2,7 proc. Pozostałe 1,1 mld zł trzeba by przypisać albo stopniowo spłacanym ratom kapitałowym, albo przewalutowaniu kredytów.

Ucieczka od franka

Zakładając, że kredyt brany był średnio na 25 lat, to miesięcznie powinno być spłacane około 160 mln franków kapitału. Tymczasem między listopadem a lutym wartość kredytów malała miesięcznie o średnio 250 mln franków. Oznacza to, że część osób najprawdopodobniej postanowiła pozbyć się ryzyka kursowego.

Rosła przy tym popularność kredytów w złotym - przybyło ich w ciągu pierwszych dwóch miesięcy roku 3,2 mld zł, można więc założyć, że część osób dokonała przewalutowienia, wykorzystując umocnienie złotego.

Jeśli przeliczyć na szwajcarską walutę według kursu kupna NBP, to w lutym do spłacenia zostało frankowiczom jeszcze 32,7 mld franków. Rok wcześniej było to aż 34,9 mld franków, czyli spadek jest aż 7-procentowy. W szczytowym momencie, czyli w listopadzie 2010 roku - kwota polskich kredytów w CHF wynosiła prawie 51 mld franków.

Gdyby założyć utrzymanie się tendencji spadku kapitału we frankach po 250 mln franków miesięcznie to za cztery lata ich wartość zejdzie poniżej 20 mld franków, a wyzeruje się za dwadzieścia lat. Problem jest, ale stopniowo sam się rozwiązuje. Dodatkowo jak się okazuje frankowicze to solidni kredytobiorcy. Nawet bardziej solidni niż ci, którzy brali kredyty w złotym.

Solidni frankowicze

Z analiz Biura Informacji Kredytowej (BIK) wynika, że aż 96,7 proc. osób posiadających kredyt mieszkaniowy we franku terminowo spłaca wszystkie swoje kredyty. Opóźnienie w spłacie ma 10225 osób i jest to zaledwie 1,1 proc. osób spośród wszystkich kredytobiorców frankowych.

W statystykach bankowych jest kategoria kredytu niepracującego (z ang. non-performing credit NPL) i dotyczy kredytów spłacanych z powyżej 90 dni opóźnienia. Jak podał Waldemar Rogowski, główny analityk kredytowy BIK, w mieszkaniowych kredytach walutowych było 2 proc. wartości "złych" kredytów. Dla porównania w przypadku kredytów złotowych banki miały większe problemy i "nie spłacało się" 2,5 proc. kredytów mieszkaniowych.

Mierzony w grudniu 2016 r. najwyższy "poziom szkodowości" walutowych kredytów mieszkaniowych wyniósł 3,64 proc. i dotyczył kredytów mieszkaniowych z rocznika 2008.

Tymczasem w polskiej bankowości średni udział kredytów niepracujących w ubiegłym roku był dużo wyższy i wynosił 4,4 proc. Na tym tle można powiedzieć, że mieszkaniowe kredyty frankowe spłacały się bardzo dobrze.

To zresztą bardzo dobry wynik na tle Europy. Szczególnie korzystnie prezentujemy się na tle Portugalii, czy Włoch gdzie wskaźnik udziału "złych kredytów" sięga kilkunastu procent, nie mówiąc już o Grecji z katastrofalnym wskaźnikiem NPL: 37 proc.

Czy kredyty frankowe są problemem? Z pewnością dla ludzi, którzy spłacają już wiele lat, a mają i tak więcej do spłacenia w złotym niż gdy kredyt brali. Jak widać ze statystyk, mimo że narazili się na ryzyko walutowe, to są jednak na tyle odpowiedzialni, że radzą sobie ze zwiększonymi ratami i terminowo obsługują zobowiązania.

Dla systemu bankowego mimo wielu alarmistycznych prognoz okazuje się to nie być dużym problemem. Kredyty się spłacają, a nawet najbardziej zaangażowane w kredyty frankowe banki jedyny problem mają z tym, że państwo zmusza je do większego zabezpieczenia kredytów frankowych kapitałem własnym, opóźniając w ten sposób dywidendę dla akcjonariuszy. Co być może zmusi w końcu banki do większej uległości względem frankowiczów i w perspektywie szybsze zakończenie problemu frankowiczów niż za dwadzieścia lat. I to bez interwencji ustawodawcy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (376)