Gazoport: klucz do bezpieczeństwa
W połowie przyszłej dekady jednym z kierunków dostaw ma być gazoport. Inwestycja potrzebna, ale nadal budząca kontrowersje. Do najważniejszych należą wysokie koszta i opłacalność całego projektu. Ale gazoport nie będzie cudownym lekiem na kłopoty z gazowym bezpieczeństwem...
30.04.2009 15:18
Dyrektor Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Gospodarki Maciej Kaliski Maciej Kaliski twierdzi, że ze względu na naszą politykę bezpieczeństwa energetycznego jest oczywiste, aby Polska była zainteresowana dywersyfikacją dostaw. _ Z Rosji bierzemy około 60 proc. gazu. Jest rzeczą celową, by uniezależnić się od jednego dostawcy. Stąd nasze działania dywersyfikacyjne idące w kierunku północnym i zachodnim - budowa gazoportu, budowa rurociągu norweskiego w polityce energetycznej rządu do roku 2030 _ - mówi.
Prof. Kaliski dodaje, że gaz z Rosji odbieramy (a przedtem z ZSRR) od ładnych paru lat. Za wyjątkiem dwóch lub trzech historycznie trudnych momentów nie mieliśmy większych problemów z otrzymywaniem zakontraktowanych wcześniej ilości.
Konieczność zwiększenia liczby dostawców widzi także poseł PO Andrzej Czerwiński, przewodniczący podkomisji ds. energetyki, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego PO.
_ Zwiększenie liczby dostawców z pewnością polepszyłoby nasze bezpieczeństwo. Jednak kluczowa sprawa to także koszt paliwa. Stąd projekty dywersyfikacyjne są zawsze intensywnie oceniane _- przyznaje poseł. Wokół dywersyfikacji widoczny jest polityczny consensus, tyle że politycy często zadają pytanie: ile gazoport będzie kosztował?
_ W przypadku projektu LNG, problemem jest np. to, że projekt jest realizowany przez jedną firmę (OGP Gaz System - przyp. D.M.), a dostawy będzie prawdopodobnie realizowała inna firma (PGNiG)
_- uważa Bogdan Pilch, wiceprezes zarządu i dyrektor ds. rozwoju rynku gazu w Electrabel Polska z grupy GdF Suez.
_ Stawia to partnera, który będzie poszukiwał kontraktu, w dużo trudniejszym położeniu, niż gdyby kontrolował cały łańcuch dostaw, od zakupu gazu, poprzez transport, regazyfikację i sprzedaż, do finalnych klientów. U nas wybrano inną drogę. W moim odczuciu z tego powodu PGNiG będzie dużo trudniej podpisać kontrakt. Pomijam fakt, że prawdopodobnie warunki cenowe przy kupnie LNG na pewno będą gorsze niż cena dostaw gazu przez system gazociągów _ - dodaje Pilch.
Dziwić może zdecydowana niechęć w sprawie uczestnictwa zagranicznych partnerów w tym przedsięwzięciu.
_ Gaz de France był zainteresowany uczestnictwem w tym projekcie. Wokół naszych żądań powstały jakieś mity. W zamian za przekazanie całego know-how i doświadczenia w realizacji projektów LNG, chcieliśmy ewentualnie objąć maksimum 10 proc. udziałów w kapitale spółki, która miała budować terminal. Dodatkowo chcieliśmy jeszcze zapewnić sobie pomoc we wskazaniu potencjalnych dostawców i w negocjowaniu samego kontraktu. Ponadto gwarantowaliśmy dostawy w okresie tzw. start-upu i modulowania dostaw, ze względu na posiadanie dużego portfela własnych dostaw, które wynoszą kilkadziesiąt metrów sześc. samego LNG. Dla niektórych ta propozycja była traktowana jako próba przejęcia projektu. Nie potrafię tego zrozumieć _- przyznaje Pilch.
Brak możliwości włączenia do przedsięwzięcia zagranicznych partnerów potwierdza Wojciech Kowalski, wiceprezes Gaz-Systemu, spółki, która odpowiada za powstanie gazoportu.
_ Jedyni partnerzy zagraniczni to ewentualnie instytucje finansowe. Nie rozpatrujemy obecnie uczestnictwa innych partnerów w tych projektach _ - przyznaje.
Dlaczego? Większość polityków stoi na stanowisku, że tego typu inwestycja musi być całkowicie państwowa, bo tylko w ten sposób będzie zagwarantowane to, że w razie problemów z gazem z Rosji dostawy LNG będą pewne. Tymczasem takie podejście do sprawy może budzić problemy finansowe.
_ Proszę mi wskazać terminale, gdzie jest jeden partner przy realizacji projektu. Przeważnie to są konsorcja tworzone choćby ze względu na ograniczenie ryzyk. Wtym przypadku, z niezrozumiałych względów, założono, że to musi być podmiot państwowy, pod ścisłą kontrolą, w ogóle nie związany z komercją i w małym stopniu z ekonomią. Nie chciałbym źle wróżyć, ale projekt może mieć problemy z finansowaniem. GdF Suez jest dużą firmą, a i tak musieliśmy zrezygnować z wielu projektów _ - wyjaśnia prezes Pilch. Na razie prace nad gazoportem choć powoli, to jednak postępują.
_ Generalnie interesariuszy tego projektu jest pięciu: Zarząd Portu SzczecinŚwinoujście, Urząd Morski, Gaz-System, jektu Urząd Morski, Gaz-System, jektu jest pięciu: Zarząd Portu Szczecin- Polskie LNG i dostawca gazu. Obecnie każdy realizuje zadania w swoim zakresie całego przedsięwzięcia. Gaz-System na przykład realizuje przyłącze, czyli gazociąg o długości 85 kilometrów. Natomiast jako właściciel Polskiego LNG uczestniczy w projekcie budowy terminalu LNG. Pozostali uczestnicy odpowiadają za część morską, a kontrakt na dostawy gazu LNG jest aktualnie negocjowany _ - mówi prezes Kowalski.
Zakładany termin oddania terminalu do użytku jest realny, choć dochować go nie będzie jednak łatwo.
Dariusz Malinowski
Nowy Przemysł