Gazprom grozi Polsce i Węgrom

Szef Gazpromu Aleksiej Miller oświadczył, że dostawy gazu z Polski i Węgier na Ukrainę są sprzeczne z kontraktem. Uprzedził też, że rosyjski koncern nie przesunie po raz kolejny wyznaczonego na 16 czerwca terminu uiszczenia przez Ukrainę raty płatności za gaz.

Gazprom grozi Polsce i Węgrom
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

12.06.2014 | aktual.: 13.06.2014 07:43

- Dostawy rewersowe to półaferalny mechanizm - ocenił Miller. Według niego rewers, polegający na tym, że na granicy Ukrainy i Polski oraz Ukrainy i Węgier gaz płynie po okręgu, pokazuje, że fizycznie na Ukrainę dostarczany jest europejski gaz, a w rzeczywistości to gaz rosyjski.

- To jest sprzeczne z kontraktem, który podpisaliśmy z Ukrainą - oświadczył. - Może to doprowadzić do wprowadzenia ograniczeń dostaw według takiego rodzaju systemu - dodał. Przypomniał, że mówił już o tym prezydent Władimir Putin.

Ukraina importuje gaz od niemieckiego dostawcy RWE Supply&Trading przez tzw. połączenia rewersowe z Polską i Węgrami. Oczekuje się, że we wrześniu uruchomiony zostanie rewers ze Słowacji.

Miller przypomniał, że ostateczny termin spłacenia przez Ukrainę raty w wys. 1,95 mld dolarów przypada na 16 czerwca na godz. 10 czasu moskiewskiego (godz. 8 czasu polskiego). Uprzedził, że jeśli pieniądze nie wpłyną do poniedziałku, wprowadzony zostanie dla Ukrainy system przedpłat za gaz. - Nic nie zapłacone - zero dostaw - zapowiedział szef Gazpromu.

Rosyjski koncern pierwotnie dawał Ukrainie czas do 1 czerwca na uregulowania zapłaty za dostarczony wcześniej gaz. Potem przedłużył termin o tydzień, do 9 czerwca, by w związku z Zielonymi Świątkami przesunąć go o jeden dzień, do 10 czerwca. W nocy z wtorku na środę po raz kolejny go przeniósł - tym razem na 16 czerwca.

Miller oświadczył wówczas, że strona rosyjska zrobiła ten "krok naprzeciw", aby można kontynuować negocjacje z ukraińskim Naftohazem. Jednak prowadzone w środę, 11 czerwca, w Brukseli rozmowy między Ukrainą a Rosją przy pośrednictwie Komisji Europejskiej w sprawie cen gazu nie przyniosły rozwiązania.

Gazprom ogłosił 1 kwietnia, że od drugiego kwartału 2014 roku cena gazu dla Ukrainy została podwyższona z 268,5 do 385,5 USD za 1000 metrów sześciennych ze względu na dług Kijowa za surowiec odebrany w 2013 roku. Dwa dni później cena wzrosła do 485,5 USD za 1000 metrów sześciennych w związku z cofnięciem zniżki przewidzianej porozumieniem o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej FR na Krymie, które Moskwa wypowiedziała po aneksji półwyspu. W trakcie negocjacji w Brukseli Rosja zaproponowała Ukrainie rabat, który obniżyłby cenę do 385 USD. Ukraina ma jednak zastrzeżenia zarówno do wysokości tej ceny, jak i do sposobu jej ustalania. Według Kijowa zaproponowany rabat miałby wynikać z redukcji cła eksportowego, co oznaczałoby, że cena gazu wciąż byłaby zależna od decyzji rosyjskiego rządu, którą w każdej chwili można cofnąć.

Zaległości Ukrainy za rosyjski surowiec szacowane były na 4,46 mld dolarów. Na skutek mediacji KE ukraiński Naftohaz zapłacił Gazpromowi 786,4 mln dolarów za dostawy w lutym i marcu tego roku. Gazprom upomina się jeszcze o zapłatę za dostawy z listopada i grudnia 2013 roku (ok. 1,45 mld USD), a także za dostawy z kwietnia i maja bieżącego roku.(PAP)

Źródło artykułu:PAP
ukrainarosjapolska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)