Grad: nie ma przelewu z Kataru
Szef resortu skarbu Aleksander Grad poinformował, że katarski inwestor Qatar Investment Authority nie wpłacił pieniędzy za stocznie w Gdyni i Szczecinie.
31.08.2009 | aktual.: 31.08.2009 21:33
Szef resortu skarbu Aleksander Grad poinformował, że rządowa agencja Qatar Investment Authority nie wpłaciła pieniędzy za majątek stoczni w Gdyni i Szczecinie. Agencja ta może jednak wystartować w nowym przetargu, o który resort zwrócił się do Komisji Europejskiej.
_ Ustaliliśmy, że do godziny 18 (w poniedziałek) będziemy czekali na przelew od inwestora. Ten przelew nie wpłynął. Stąd uznajemy, że dotychczasowa procedura sprzedaży aktywów stoczni Gdyni i Szczecin dobiegła końca _ - podkreślił minister. Dodał jednak, że katarska agencja może wystartować w nowym przetargu.
Minister zapewnił, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni resort był w ciągłym kontakcie z przedstawicielami zarówno państwowej rządowej agencji inwestycyjnej Qatar Investment Authority, jak i administracji w Katarze.
_ Otrzymaliśmy dzisiaj bardzo ciekawy list od nich, który informuje, że ta państwowa agencja jest zainteresowana (majątkiem stoczni - PAP). Ale postawiliśmy jednoznaczny warunek, że jeżeli dzisiaj nie ma zapłaty, to procedura (sprzedaży majątku zakładów) odbywa się na nowo _ - powiedział.
Grad poinformował, że polecił Agencji Rozwoju Przemysłu (nadzorującej stocznie) i zarządcy kompensacji, by w stosunku do katarskiego funduszu Stichting Particulier Fonds Greenrights (zwycięzcy w przetargu na zakup głównych części majątku stoczni) wszczęła procedurę utraty wadium w wysokości 40 mln zł, oraz skierowała pozwy dotyczące dodatkowego odszkodowania z tytułu niezrealizowania umowy. Grad podkreślił, że pieniądze z wadium są w dyspozycji zarządcy kompensacji. Minister nie wykluczył, że te środki lub ich ekwiwalent mogą trafić na wsparcie zwolnionych stoczniowców, którzy chcieliby rozpocząć działalność gospodarczą, "zwłaszcza na aktywach stoczniowych".
_ To, że nie doszło do sfinalizowania transakcji oznacza, że bardzo trudno jest znaleźć dzisiaj inwestora, który chciałby kontynuować produkcję stoczniową. Po drugie oznacza to, że musimy na nowo ten proces ( sprzedaży stoczni) rozpocząć, a po trzecie - musimy w tym czasie również zastanowić się, jak dalej kontynuować program zwolnień, który kończy się 30 listopada; w jaki sposób zachęcić stoczniowców do tego, aby przyjmowali oferty pracy, które do nich docierają _ - podkreślił. Przypomniał, że stoczniowcy ze Szczecina odrzucili do tej pory 500 ofert pracy.
Ocenił, że zarówno rząd, jak i resort skarbu "zrobił wszystko, co było możliwe w sprawie stoczni".
_ Mam w tej sprawie czyste sumienie. Uważam, że nie było ani jednej kwestii, którą mogliśmy pominąć, zaniedbać _ - dodał. Podkreślił, że zarówno rząd, jak i inwestor działali "w dobrej wierze". Minister przypomniał, że inwestor poczynił niezbędne starania do przejęcia majątku zakładów, założył spółkę Polskie Stocznie, ale "zderzył się z twardą rzeczywistością na rynku stoczniowym". Szef resortu skarbu dodał, że skierował wniosek do Komisji Europejskiej o zgodę na przeprowadzenie ponownej procedury sprzedaży aktywów stoczni w trybie specustawy stoczniowej.
_ Ustawa na to pozwala, że za zgodą Komisji Europejskiej można wydłużyć ten proces do końca roku i na nowo starać się poszukiwać nabywców _ - powiedział.
Poinformował, że w liście do unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes przedstawił argumenty za sprzedażą majątku stoczni w drodze specustawy, a nie prawa upadłościowego.
_ Po pierwsze można zrobić to szybciej, bardziej zabezpieczyć prawa wierzycieli, w tym również Skarbu Państwa. Ponadto proces jest bardziej pod kontrolą rządu _ - tłumaczył. Dodał, że ministerstwo czeka teraz na decyzję KE.
Przypomniał, że zgodnie ze specustawą stoczniową sprzedawane są nie stocznie, ale poszczególne jej aktywa w drodze bezwarunkowego przetargu. Oznacza to, że nie można żądać od kupującego prowadzenia tam produkcji statków.
Pytany przez dziennikarzy, czy KE przychyli się do prośby resortu, Grad odpowiedział, że jego zdaniem "Komisji Europejskiej powinno być "wszystko jedno". Wyjaśnił, że polskie stocznie nie produkują już statków, w związku z tym "nie zaburzają europejskiego rynku". Jednak zaznaczył, że decyzja KE ma duże znaczenie dla Polski, ponieważ procedury zbywania majątku w prawie upadłościowym trwają latami.
Na pytanie o swoją ewentualną dymisję w związku z fiaskiem transakcji z katarskim inwestorem, Grad powiedział, że pozostaje do dyspozycji premiera Donalda Tuska "każdego dnia i tak jest tym razem".
W lipcu premier Donald Tusk zapowiedział, że jeśli do końca sierpnia nie uda się dokończyć z sukcesem sprzedaży stoczni, minister Grad pożegna się ze swoim stanowiskiem.
_ Pan premier doskonale wie, jak wygląda ten proces. Na bieżąco ma informacje i wie, że to jest bardzo trudny projekt. Są sytuacje z gruntu rzeczy niemożliwe do zrealizowania i ta właśnie taką jest. Inwestor wycofał się w ostatniej chwili, nie zapłacił całej ceny, poniósł określone ryzyko _ - podkreślił.
_ Jestem, tak jak mówiłem wielokrotnie - i pan premier o tym wie - zawsze do jego dyspozycji. I tak samo jest tym razem. Traktuję stocznie jako jeden z ważnych projektów, które tutaj realizowałem, ale są dziesiątki, setki przedsięwzięć, które cały czas realizuję. I siłą rzeczy stocznie są tutaj tylko częścią mojej aktywności _ - zaznaczył Grad.
QIA miało do niedzieli poinformować resort skarbu, czy zaangażuje się w projekt przejęcia majątku stoczni Gdynia i Szczecin. Fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights, który wygrał przetarg na główne części majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie, nie wpłacił w wyznaczonym terminie pieniędzy za majątek zakładów.