Inwestorzy nie patrzą na dane
Wyjątkowe nagromadzenie publikacji danych makroekonomicznych nie działało motywująco na giełdowych inwestorów. Indeksy zmieniały się niezbyt dynamicznie. Silny trend potrzebuje silnych impulsów. Dzisiejsze okazały się niewystarczające.
16.02.2011 08:35
Wtorkowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od niewielkiego spadku indeksów. WIG20 na otwarciu zniżkował o 0,3 proc., znajdując się niebezpiecznie blisko 2700 punktów. To zmobilizowało byki do działania i jeszcze przed upływem pierwszej godziny indeksowi udało się wyjść nad kreskę. Utrzymać się nad nią nie było łatwo. Przez kilka następnych godzin trwała przepychanka wokół poziomu zamknięcia z poprzedniej sesji.
W pierwszej fazie handlu stawka największych spółek była dość wyrównana. Większość z nich traciła po kilka dziesiątych procent. Podobnie jak w poniedziałek, bardzo dobry strat miały papiery Lotosu, zyskując prawie 2,5 proc. W czwartym kwartale ubiegłego roku spółka wypracowała 223 mln zł zysku netto, nieznacznie mniej niż w tym samym czasie 2009 r., jednak znacznie więcej niż się spodziewano. Zysk za cały rok wyniósł 651 mln zł, wobec 900 mln zł w 2009 r. I podobnie jak dzień wcześniej z początkowej sporej zwyżki po kilkudziesięciu minutach niewiele zostało. Rano o 1 proc. w górę szły akcje BRE, po podniesieniu przez ING wyceny akcji banku z 346,9 do 377,2 zł. Po południu skala zwyżki została zredukowana o połowę. Jedynym obrońcą indeksu blue chipów były walory PKO, które po porannym niewielkim spadku, zyskiwały około 1 proc. Drugi dzień z rzędu spadkowiczom przewodziły papiery Polimexu. Po poniedziałkowej przecenie o ponad 2 proc., dziś traciły niemal 3 proc.
Indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie zaczęły dzień w okolicach poniedziałkowego zamknięcia. Dwa pierwsze przez większą część dnia jedynie nieznacznie zmieniały swoją wartość, trzymając się nad kreską. FTSE systematycznie zniżkował, tracąc wczesnym popołudniem 0,7 proc. Zaszkodziły mu dane o inflacji, która wyniosła 4 proc. i była dwukrotnie wyższa niż cel inflacyjny Banku Anglii. Najmocniej, po ponad 1 proc. w dół szły wskaźniki w Atenach i Budapeszcie.
Choć europejskie dane makroekonomiczne były dość słabe, nie spowodowały większej reakcji na giełdach. Rozczarowała nieznacznie dynamika gospodarki strefy euro. Wyniosła ona w czwartym kwartale 2 proc., podczas gdy liczono na zwyżkę o 2,1 proc. W Niemczech sięgnęła 4 proc., także o 0,1 punktu procentowego mniej niż oczekiwano. Indeks nastrojów niemieckich inwestorów instytucjonalnych ZEW wyniósł jedynie 15,7 punktu, podczas gdy spodziewano się jego wzrostu do 20 punktów. Inwestorzy nie przejęli się też nadmiernie pierwszą dawką informacji zza oceanu. Dynamika sprzedaży detalicznej wyniosła w styczniu 0,3 proc., podczas gdy spodziewano się jej wzrostu o 0,5 proc. Wskaźnik aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku wzrósł z 11,9 do 15,4 punktu, nieznacznie mocniej od oczekiwań. Prawie dwukrotnie mocniej niż się spodziewano wzrosły ceny importu i eksportu. W pierwszym przypadku wzrost wyniósł 1,5 proc., w drugim 1,2 proc. Zapasy niesprzedanych towarów wzrosły w grudniu o 0,8 proc., nieco bardziej niż
oczekiwano.
Nastroje popsuły nieco spadające w pierwszych minutach handlu po 0,3-0,4 proc. indeksy na Wall Street.
Ostatecznie WIG20 stracił 0,51 proc., a WIG poszedł w dół o 0,21 proc. Lepiej poradziły sobie małe i średnie spółki. mWIG40 wzrósł o 0,23 proc., a sWIG80 o 0,32 proc. Obroty wyniosły 832 mln zł.
Roman Przasnyski, Open Finance
| Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania. |
| --- |